Ekstremalne warunki towarzyszą akcji ratowniczej prowadzonej w ruchu Bielszowice kopalni Ruda. Każdy wykonany metr jest okupiony ogromnym wysiłkiem ratowników. Trudno określić czas, w którym mogą oni dotrzeć do poszkodowanego.
W nocy z niedzieli na poniedziałek w akcji ratowniczej uczestniczyły jednocześnie cztery zastępy ratownicze. Zadania realizowało ok. 20 ratowników bezpośrednio w miejscu wykonywania prac poszukiwawczych.
- Działamy z dwóch kierunków, po dwa zastępy z każdej strony, które udrażniają wyrobisko celem dotarcia do poszkodowanego – tłumaczył podczas porannego briefingu prasowego Rajmund Horst, wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej, do której kopalnia należy.
- To co jest najistotniejsze, w wyniku ponownego sprawdzenia z wykorzystaniem kamer i odczytu sygnału pochodzącego z sygnalizatora lampy poszkodowanego górnika, udało się zawęzić obszar poszukiwań do 6 m – uściślił Rajmund Horst.
Kamera nie dała obrazu, na którym można było zaobserwować poszkodowanego, ale uzyskano potwierdzenie, co do jego lokalizacji z tolerancją do ok. 2 lub 3 m.
- Warunki są bardzo trudne, ekstremalnie trudne. Sztab akcji podjął decyzję, żeby wykonać przekop pod trasą przenośnika podścianowego. Chodzi o mały tunel o wysokości 0,7 – 0,8 m na szerokość od 1 m do 1, 30m , aby tym tunelem dostać się w kierunku poszkodowanego. To może jakiś czas potrwać. Musimy mieć na względzie bezpieczeństwo ratowników, którzy tam pracują – podkreślił wiceprezes PGG.
W miejscu, w którym najprawdopodobniej przebywa zaginiony górnik, warunki są zdatne do przetrwania. Jest właściwy przepływ powietrza, a temperatura otoczenia nie została przekroczona. Z poszkodowanym kontaktu jednak nie ma.
- Tąpnięcie charakteryzuje się tym, że następuje pełna utrata funkcjonalności wyrobiska. Z wyrobiska, które ma przekrój kilkunastu metrów kwadratowych w tej chwili nie zostało nic, tylko rumosz skalny, w którym znajdują się wszelkiego rodzaju elementy metalowe w postaci przenośnika, który był tam zabudowany, kabli energetycznych, obudowy, rurociągów przeciwpożarowych i innych urządzeń. Ratownicy, aby dotrzeć do poszukiwanego górnika muszą wykonać nowe tunele – mówił dalej Rajmund Horst.
Wieczorem w niedzielę pojawiły się wstrząsy wtórne.
- Nigdy nie możemy ich wykluczyć. Służby do spraw zagrożeń tąpaniowych cały czas monitorują ten rejon pod względem zagrożenia tąpaniami i występowania wszelkiego rodzaju wstrząsów. Oprócz drobnych incydentów, które miały miejsce w niedzielę późnym wieczorem aparatura nie sygnalizowała żadnych wstrząsów w tym rejonie. Biorąc pod uwagę bardzo niewielkie przestrzenie, w których ratownicy się poruszają, nawet niewielkie wstrząsy mogą być dla nich niebezpieczne – wyjaśnił wiceprezes PGG.
Rejon, w którym prowadzona jest akcja ratownicza, nie ma wpływu na ruch pozostałej części kopalni. Trwa normalna eksploatacja z drugiej ściany.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.