Przemysł samochodów elektrycznych poszukuje najtańszych producentów materiałów akumulatorowych. Stabilizacja polityczna w Demokratycznej Republice Konga (DRK) oraz coraz większa efektywność tamtejszego górnictwa miedzi i kobaltu, a także niskie koszta hydroenergetyczne zwracają na ten kraj uwagę producentów baterii do samochodów elektrycznych.
Chcieliby oni umieścić tu swoje inwestycje, które byłyby najtańsze na naszym globie. Raport o skali tych możliwości zamieścił portal Mining.com.
Prezentuje on analizę kosztów dla czterech najlepszych lokalizacji. Są to liczone od najdroższych: Stany Zjednoczone, Chiny, Polska i Kongo. Przedstawiona tabela kosztów nie pozostawia żadnych wątpliwości. Najdroższe są Stany Zjednoczone. Około 25 proc. taniej wypadają Chiny. Koszta w Polsce to blisko ich połowa w USA.
Najlepiej wypada Kongo z kosztami jednej trzeciej ich amerykańskiego konkurenta. Szacuje się, że zbudowania w DRK fabryka prekursorów katod kosztowałoby 39 milionów dolarów. To trzy razy taniej, niż budowa podobnej fabryki w USA. Gdyby miała ona zostać zbudowana w Chinach lub w Polsce, kosztowałaby odpowiednio 112 i 65 mln dolarów.
Dane analityczne rynku pokazują również, że emisje związane z produkcją baterii można by zmniejszyć o 30 proc. w porównaniu z istniejącym łańcuchem dostaw przebiegającym przez Chiny, gdyby materiały prekursorowe katod – materiał pośredni między surowym a gotowym materiałem katodowym – były produkowane w DRK.
Podobne efekty uzyskałaby Polska zajmującą się produkcją materiałów katodowych i ogniw, we współpracy z końcowym montażem w Niemczech.
Kwasi Ampofo, główny autor raportu i szef BNEF ds. metali i górnictwa (BloombergNEF - BNEF - strategiczny dostawca badań i analiz) powiedział w oświadczeniu dla mediów: - Jeśli chodzi o prekursory baterii to europejscy producenci ogniw obecnie w dużym stopniu polegają na Chinach, Jednak surowce do produkcji akumulatorów są w większości przypadków importowane do Chin z Afryki i rafinowane przed eksportem do Europy. Producenci samochodów w Europie mogą obniżyć swoje emisje poprzez skrócenie odległości transportu i wykorzystanie hydroelektrycznej sieci DRK oraz bliskości surowców.
Ampofo zwrócił też uwagę, na wielkość tego rynku. Jego wartość ocenia się na 7 bilionów dolarów możliwych obrotów rynkowych między dniem dzisiejszym a 2030 r. i 46 bilionów dolarów między dniem dzisiejszym a 2050 r.
Uważa on, że kraje afrykańskie mogą odegrać ważną rolę w łańcuchu dostaw akumulatorów litowo-jonowych, wykorzystując swoje obfite zasoby naturalne i wzmacniając większą część ich wartości.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Polska Kongiem Europy, brawo!