Ceny gazu ziemnego na światowych rynkach nie są stabilne i pewnie długo jeszcze nie będą. 5 października kosztował rekordowo 6,31 dol. za 1 milion BTU (British Thermal Unit). Pod koniec miesiąca zaczął tanieć, budząc optymizm na rynkach i 1 listopada osiągnął 5,18 dol. Następnie odbił i 8 listopada kosztował już 5,71 dol. To w ogromnej mierze efekt rosyjskiej polityki, która ma wymusić na UE szybką notyfikację Nord Stream 2.
W ostatnią sobotę, 6 listopada, Rosja znowu wstrzymała na kilka godzin dostawy gazu do Niemiec rurociągiem jamalskim. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce 30 października. O tej sytuacji, szantażu rosyjskim i spornym Nord Stream 2 rozmawiano m.in. na szczycie klimatycznym COP26.
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy (przez Ukrainę biegnie rurociąg Sojuz, którego znaczenie radykalnie zmaleje po oddaniu Nord Stream 2) rozmawiał z Antonym Blinkenem, sekretarzem stanu USA, który obiecał obniżyć ryzyko związane z Nord Stream 2. Póki co Amerykanie zrezygnowali z zapowiadanych sankcji wobec gazociągu północnego. Liczą na stanowisko Niemiec, które zdecydują o warunkach uruchomienia przesyłu. Niemcy i Stany Zjednoczone zastrzegły jednak, że restrykcje zostaną wprowadzone, jeżeli Rosja znów użyje gazu jako niezwykle skutecznej broni.
Tak się właśnie dzieje obecnie. I to pokazuje, że ma rację PGNiG ostrzegając, że Nord Stream 2 nie stanowi dodatkowej trasy dostaw gazu do Europy, a w rzeczywistości ma na celu ominięcie dotychczasowych tras dostaw przez Polskę i Ukrainę.
Gazprom odpowiada za mniej więcej połowę importu gazu do UE. W obliczu zwiększonego popytu na gaz w Unii, nie rezerwuje jednak z dodatkowych przepustowości na istniejących gazociągach – jamalskim i przez Ukrainę. I to mimo że Ukraina zaproponowała zmniejszenie opłaty przesyłowej. Wszystko to powoduje, że ceny gazu w Unii są astronomiczne i mogą jeszcze bardziej wzrosnąć.
Kontrakt jamalski przewiduje dostawy do Europy ok. 10 mld m sześc. gazu rocznie. PGNiG jest zobowiązane do odbioru co najmniej 8,7 mld m sześc. zakontraktowanego paliwa rocznie do 2022 r. Dwa tygodnie temu polska spółka złożyła do Gazpromu i Gazprom Exportu wniosek o zmianę ceny gazu w kontrakcie jamalskim, precyzując, że chodzi o jej obniżenie.
Jeszcze w październiku Michał Kurtyka, ówczesny minister klimatu i środowiska, skierował list do Komisji Europejskiej z apelem o podjęcie kroków w związku z rosnącymi cenami energii. Wskazał, że problem bierze się m.in. z niższego niż oczekiwano wolumenu gazu dostarczanego z Rosji.
To dlatego, że Gazprom ogranicza przepływ gazu innymi trasami niż poprzez Nord Stream 1 mimo wysokiej produkcji gazu w Rosji oraz przy rosnącym zapotrzebowaniu na to paliwo w UE. Rosyjska firma nie dokonuje rezerwacji dodatkowych przepustowości gazociągiem jamalskim i gazociągiem Sojuz prowadzącym przez Ukrainę. W ten sposób pozbawia ten kraj wpływów. Dzieje się tak mimo zapowiedzi Władimira Putina, prezydenta Rosji, że zwiększy dostawy do Europy po tym, jak uzupełnił zapasy na własnym terytorium.
Gazociąg jamalski łączy złoża gazu ziemnego w północnej Rosji z Europą. Biegnie przez Białoruś i Polskę do Niemiec. Ma długość 4196 km, w tym 575 km na Białorusi i 684 km w Polsce. Z kolei gazociąg Sojuz (i kilka innych) biegnie przez Ukrainę, Słowację i Czechy. Nord Stream 1 (podobnie jak jego bliźniak – jeszcze nieczynny Nord Stream 2) poprowadzony jest Bałtykiem bezpośrednio do Niemiec.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.