Janosikowe jest i powinno być elementem systemu finansów samorządowych - stwierdził w środę wiceminister finansów Sebastian Skuza. Zgodził się, że potrzebne są zmiany dot. naliczania tej daniny, polegające na potrącaniu jej z bieżących nadwyżkowych dochodów samorządów.
Wiceszef MF uczestniczył w środę w debacie dotyczącej reformy dochodów samorządowych w ramach odbywającego się Samorządowego Kongresu Finansowego w Sopocie. Dyskutowano m.in. o tzw. janosikowym, które bogatsze gminy, powiaty, województwa płacą na rzecz tych biedniejszych.
- Janosikowe w systemie co do zasady jest potrzebne i nie wyobrażam sobie jego likwidacji - zaznaczył Skuza. Zwrócił uwagę, że idee wpłaty do budżetu państwa są zgodne z Europejską Kartą Samorządu Terytorialnego. Takie systemy, mimo kontrowersji, istnieją. Np. mocne są w Szwecji, ta redystrybucja zwłaszcza w poziomie jest znaczna - stwierdził.
Wiceminister zgodził się jednak, że powinny nastąpić zmiany, jeśli chodzi o naliczanie tej daniny.
- To powinno polegać nie na wpłacie i przekazaniu, tylko potrąceniu nadwyżkowych dochodów w miejscu dokonywania wpłat, co ograniczałoby (...) zbędny obieg tych środków, uprościłyby przepływy finansowe - mówił.
Przyznał, że w ramach obecnego systemu w sytuacji z bardzo dobrych lat wpłacamy w złej koniunkturze.
- Jak najbardziej jesteśmy za taką zmianą systemową, żeby to było raczej oparte na sytuacji bieżącej i potrącane z nadwyżek bieżących dochodowych i to, myślę, byłoby dobrym rozwiązaniem - powiedział Skuza.
Według niego trzeba też wyeliminować sytuacje, gdy JST najpierw dokonywałaby wpłaty, a potem np. mogłaby być beneficjentem w tym systemie.
- Albo sytuacje, kiedy jednostka o ponadprzeciętnych dochodach po takiej korekcie miałaby mniejsze dochody na mieszkańca, niż jednostka będąca beneficjentem. Więc takie rzeczy trzeba korygować - zaznaczył.
Niemniej, jak wskazał Skuza, samo janosikowe jest i powinno być elementem systemu finansów samorządowych.
Również Paweł Swianiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego wskazywał podczas debaty, że całkiem z janosikowego na razie nie można zrezygnować.
- Przy takim, który przyjęliśmy, systemie finansowania samorządów, przy takich udziałach w podatkach dochodowych, nie możemy sobie pozwolić, by z janosikowego czy analogicznego systemu całkowicie się wycofać - mówił.
Wskazał na dwa elementy obecnego systemu, które wymagają zmiany. Jedna rzecz to, jak mówił, opieranie się na dochodach sprzed dwóch lat, które w momencie dekoniunktury powoduje, że są sytuacje, że składka na janosikowe, którą trzeba zapłacić, jest wyższa od otrzymywanych dochodów. Inna kwestia, która wymaga modyfikacji dotyczy tego, kto powinien płacić, a kto powinien być beneficjentem systemu wyrównawczego.
- Obecny system w zasadzie nie bierze pod uwagę zróżnicowania potrzeb wydatkowych. To się zdecydowanie powinno zmienić - ocenił.
Dodał, że są dwie główne kategorie samorządów, które ten brak uwzględniania zróżnicowania potrzeb wydatkowych krzywdzi: gminy o najniższej gęstości zaludnienia, gdzie utrzymywanie bardzo wielu zadań musi kosztować więcej, oraz duże miasta - wymienił m.in. konieczność utrzymywania dróg krajowych na terenie miast na prawach powiatów, czy dopłat do transportu miejskiego.
Prezydent Miasta Poznania Jacek Jaśkowiak uważa, że janosikowe powinno być powiązane z elementami kompensacyjnymi.
- Dzisiaj mamy w szkołach ponadpodstawowych ok. 50 proc. uczniów spoza Poznania, a oświata kosztuje nas 1,4 mld zł; do tego sporo dopłacamy, co zrobić, żeby ewentualnie wymyślić jakieś elementy kompensacyjne lub janosikowe wiązać z tego typu elementami - wskazywał.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.