Pół wieku temu, w czerwcu 1971 r. pierwsze wycieczki zaczęły zwiedzać Chełmskie Podziemia Kredowe. Komory i korytarze rozciągające się pod śródmieściem Chełma formalnie nigdy nie były kopalnią, a działalność wydobywczą najpierw tylko tolerowano, a potem uznawano za nielegalną i szkodliwą. Mimo tego to właśnie za sprawą nieoficjalnej eksploatacji kredy miasto doczekało się zabytku górniczego, unikatowego w skali kraju.
Chełmskie Podziemia Kredowe w obecnej postaci, dostępnej do obejrzenia, zawdzięczamy górniczym pracom zabezpieczającym. Przeprowadziło je Przedsiębiorstwo Robót Górniczych z Mysłowic w latach 1966-1973 oraz 1977-1979. Prace te były konieczne, gdyż labirynt wyrobisk pod chełmską starówką powstawał przez stulecia w sposób chaotyczny, bez żadnego nadzoru górniczego, powodując na przestrzeni dziejów zapadanie się fragmentów ulic czy niszczenie budynków. Ten proceder uznawany za nielegalny udało się ukrócić dopiero na początku XX w.
Czy tego rodzaju nielegalna działalność górnicza w XIX i na początku XX w. byłaby możliwa na Górnym Śląsku? Bytomski historyk dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki uważa, że nie.
- W państwie pruskim działalność górnicza podlegała ścisłym regulacjom. Nielegalne wydobycie było nie do pomyślenia. Chełm leżał na terenie zaboru rosyjskiego, a tam była wyraźna różnica w podejściu do takich spraw. W mentalności rosyjskiej urzędnikowi wręczało się łapówkę, która wszystko rozwiązywała – stwierdza dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki.
Komory i korytarze kredowe w Chełmie powstawały etapami od XVII do początku XX w. W 2001 r. oszacowano łączną objętość powstałych pod miastem wyrobisk podziemnych na 80 tys. m sześc. W przeliczeniu odpowiada to około 125 tys. t wydobytej kredy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.