W ostatnim czasie sporo zamieszania było wokół elektrowni Bełchatów. Prof. WŁADYSŁAW MIELCZARSKI z Zakładu Sieci Elektroenergetycznych Politechniki Łódzkiej wyjaśnia w rozmowie z portalem netTG.pl, co stało się tam 18 maja. Przedstawia także kondycje polskich elektrowni, a także przekonuje, że zielona energia wcale nie jest taka tania, jak się powszechnie sądzii.
- Co tak naprawdę wydarzyło się 18 maja w Elektrowni Bełchatów?
- Mieliśmy tam do czynienia z awarią, która doprowadziła do odłączenia niemal całej elektrowni od systemu. Nie wiemy dokładnie, jakie elementy systemu uległy awarii, ale wiemy, że stało się to w dwóch położonych obok siebie rozdzielniach Rogowiec należących do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. W obu nastąpiła awaria. Jaka? Tego dokładnie nie wiemy, bo odpowiedzialne za to PSE nie podają szczegółowych informacji. Wiemy tylko, że awaria spowodowała wyłączenie 11 bloków elektrowni. To na pewno nie jest wina PGE, która sprawnie zadziałała i szybko przywróciła wszystko do porządku. Czy był to wynik zaniedbania, braku przeglądu? Tego zapewne się nie dowiemy. Nie wiem, czy PSE zdecyduje się na powołanie obiektywnej komisji, która ustali przyczyny tego, co się stało.
- Na ile to wydarzenie było poważne, co nam groziło?
- Awaria była o tyle poważna, że nagle zabrakło 15 proc. mocy w systemie, około 3700 MW. Trzeba było go ratować, bo to był bardzo poważny brak. Zaimportowaliśmy z Czech i Słowacji około 800 megawatów. Nie było przy tym możliwości większego importu, bo połączenia transgraniczne były w tym momencie już bardzo obciążone. Na połączenie niemieckie nie mamy większego wpływu, to jak rozmowa olbrzyma z karłem. Z kolei na połączeniu ze Szwecją cały czas idzie handel umocowany na giełdzie, a to z Litwą z jakichś powodów jest obecnie wyłączone. Tak naprawdę uratowały nas nasze elektrownie węglowe. Zwiększyliśmy w nich gwałtownie produkcję i na szczęście udało się uratować system.
- Dlaczego tak łatwo mogliśmy zwiększyć produkcję energii elektrycznej z węgla?
- Przede wszystkim dlatego, że mamy takie moce. Gdyby zlikwidowano je razem z kopalniami, to mielibyśmy do czynienia z ogromną awarią systemową. Te bloki węglowe nie są w pełni wykorzystywane. Można powiedzieć, że pracują na pół gwizdka. Zwiększenie produkcji było dzięki temu technicznie proste. Natomiast jak już spojrzymy na ekonomię, to opłacalność tych elektrowni nie jest dobra. Jeśli mamy środki produkcyjne i wykorzystujemy je w 50 proc., to żadne przedsiębiorstwo, bez względu na to, czy produkuje energię, buty czy ubrania, nie jest w stanie ekonomicznie istnieć. To jest też powód, dla którego spółki energetyczne chcą się pozbyć elektrowni węglowych. Gdyby je bardziej obciążyć, to wyniki finansowe nie byłyby tak złe.
- Wspomniał pan, że w momencie awarii nasze połączenia z innymi krajami były bardzo obciążone. Dlaczego kupowaliśmy energię w momencie, kiedy nasz system był jeszcze sprawny?
- Mamy do czynienia z rekordowym importem energii z zewnątrz. Tylko w tym roku osiągnął on już 13 TWh. To rekord rekordów. Górnictwo na tym niezakupionym przez elektrownie węglu straciło prawie 2 mld zł! Co to jest za ekonomia, w której kupujemy energię za granicą, a nie produkujemy własnej z węgla od polskiego górnictwa? Kopalnie z tego powodu mają straty, które trzeba wyrównać. PSE, polska firma, kupuje energię za granicą, wskutek czego polskie elektrownie nie biorą węgla od Polskiej Grupy Górniczej. Dwie państwowe firmy, z których jedna działa tak, że skutki są negatywne dla drugiej. Gdyby tego nie było, to straty górnictwa byłyby może mniejsze, a może wcale by ich nie było. Niszczymy własne górnictwo poprzez nadmierny import energii, poprzez monopol giełdowy. A przecież to jest działanie, które państwo może z dnia na dzień przerwać.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
nettg pl/gornictwo/177506/dalsze-obnizanie-ilo sci-gazow-cieplarnianych-bedzie-zmierzac -ku-kolejnym-zlodowaceniom