- Woda jest niezbędna do życia, a jej dostarczanie nie powinno być pretekstem do ratowania budżetu i zarabiania na mieszkańcach. Zatwierdzając taryfy, kierujemy się dobrem mieszkańców i stoimy na straży interesów finalnych konsumentów, uwzględniając ich potrzeby - mówi w rozmowie z portlem netTG.pl Przemysław Daca, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
- Polska ma 100 tys. km rzek, potoków i strumieni. Czy to wystarczająca ilość byśmy nie narzekali na brak wody?
- W ubiegłym roku odnieśliśmy sukces, zwiększając zasoby wodne na terenach wiejskich o 57 mln m sześc. wody. Taki wynik udało się uzyskać pierwszy raz od 30 lat, głównie dzięki działaniom realizowanym w ramach Programu Zwiększenia Zasobów Wodnych, szczególnie w retencji korytowej, czyli retencji rzecznej. Polega ona na czasowym podpiętrzaniu wody w rzekach i kanałach w okresie wzmożonych opadów.
Urządzenia wodne, takie jak jazy i przepusto-zastawki, zatrzymują wtedy wodę w ciekach. Dzięki retencji korytowej możliwe jest zwiększenie ilości wody zgromadzonej w glebie na terenach danej zlewni rzecznej. Tego typu retencja pozwala na utrzymanie lub nawet zwiększenie poziomu wód gruntowych oraz zasilanie wód podziemnych, co umożliwia zwiększenie plonów nawet o 30-40 proc.
Ponadto, dzięki retencji korytowej wspierane są też ekosystemy zależne od wód. Możliwe jest zwiększenie retencji w rejonach Polski, gdzie istnieje ryzyko wystąpienia największej suszy, a przy tym nie ponoszenie wysokich kosztów działań. Dzięki kontynuowaniu przez Wody Polskie programu retencji korytowej, poziom retencji w kraju wzrośnie wkrótce z 6,5 do nawet 7 proc.
- Jak wypadamy na tle Europy?
- Średnia europejska, dotycząca retencjonowania wody wynosi 20 proc. Prawidłowa realizacja gospodarki wodnej powinna zakładać gromadzenie w Polsce właśnie takiego odsetka średniorocznego odpływu rzek. Jednak są kraje, gdzie poziom retencji jest większy, jak Hiszpania, która gromadzi ponad 40 proc. wody. Przytaczam te liczby, aby podkreślić, z jak dużym wyzwaniem mierzą się Wody Polskie, które istnieją i działają dopiero od 2018 r.
Niedawno został oddany do użytku Zbiornik Świnna Poręba, gromadzący 160 mln m sześc. dodatkowej wody. Zakończył się również I etap budowy Stopnia Wodnego Malczyce. Dzięki tej inwestycji zgromadziliśmy dodatkowe 3 mln m sześc. wody dzięki spiętrzeniu Odry.
Dzięki kolejnym obiektom – jazom Rybojady i Perzyny budowanymi na Obrze, możliwe będzie uzyskanie retencji korytowej i jeziornej na poziomie 11 mln m sześc. Zgodnie z założeniami jazy powstaną do 2022 r. Posiadamy też wieloletnie plany, dotyczące przygotowania projektów dużych zbiorników wodnych. W ciągu 8 lat powstaną zbiorniki Kąty Myscowa oraz Wielowieś Klasztorna. Pierwszy pozwoli zgromadzić 40 mln m sześc. wody, drugi 65 mln m sześc.
W planach jest także powstanie następnych stopni wodnych na Odrze – Lubiąż i Ścinawa, które będą służyć do retencji korytowej. Mimo wszystko jest to tylko kropla w morzu potrzeb. Musimy podejmować kompleksowe działania, uwzględniając potrzeby ludzi, gospodarki i środowiska. Należy pamiętać, że budowa obiektów hydrotechnicznych do retencjonowania wody to nie wszystko, bowiem konieczne są również inwestycje w małą retencję, retencję środowiskową, leśną i błękitno-zieloną infrastrukturę na terenach miejskich. Te nasze działania, umożliwią zwiększenie ilości zatrzymywanej wody w Polsce.
- Przy dłuższym braku opadów, narzekamy, że nasze zasoby wodne są na poziomie Egiptu, że grozi nam susza.
- Według danych i analiz uzyskanych poprzez monitoring suszy, w 2020 r., Polska była zagrożona największą suszą od 50 lat. W niektórych rejonach kraju wilgotność gleby na głębokości do 1 m wynosiła zaledwie 35 proc. To potwierdziło, że zmagamy się z suszą rolniczą o wysokim stopniu intensywności. Co więcej, w tym samym czasie można było zaobserwować bardzo niskie stany wód na większości polskich rzek, które były skutkiem znacznego niedoboru wody w środowisku. Należy tu wskazać najbardziej skrajny przykład, którym były palące Bagna Biebrzańskie.
Susza jest zjawiskiem skomplikowanym, a walka z nią nie może być oparta na jednym rozwiązaniu, które uznamy za najbardziej słuszne. Konieczne jest opracowanie wielopłaszczyznowego planu działania, który będzie uwzględniał zrównoważoną gospodarkę wodną realizowaną przez Wody Polskie. W walce z suszą istotne są zarówno działania planistyczne, jak i inwestycje z zakresu retencji oraz edukacja wodna.
W tym celu stworzyliśmy Plan Przeciwdziałania Skutkom Suszy (PPSS), dokument o charakterze strategicznym. Określa on kierunki działań, których celem jest zapobieganie niedoborom zasobów wodnych. Jednak jego realizacja nie jest możliwa bez współpracy wielu grup społecznych. Dlatego zawiera konkretne wskazania dla samorządów, lokalnych środowisk, zwłaszcza rolników oraz podmiotów powiązanych z gospodarką wodną. Ważna jest edukacja wodna, uświadamianie jak największej liczbie osób, jak przeciwdziałać suszy, pokazać, jak dobre praktyki stosowane przez gospodarstwa domowe i gminy przyczyniają się do oszczędzania wody.
Według modeli klimatycznych, które zostały opracowane do 2100 r. dla naszego kraju, cały czas będą nasilały się ekstremalne zjawiska, dotyczące głównie długotrwałych suszy i nawalnych deszczy. Natomiast średnia opadów w skali roku pozostanie na podobnym do obecnego, poziomie.
- Co musimy robić, by zapobiegać suszom i powodziom?
- Prognozy wskazują, że niezbędne jest realizowanie zadań, które pozwolą na łagodzenie negatywnych skutków susz i minimalizowanie skutków powodzi. Głównym działaniem jest zmniejszenie zużycia wody i zachowywanie jej w obiegu poprzez retencję w okresie wezbrań i wykorzystywanie zgromadzonych zasobów wodnych do zasilania środowiska w czasach suszy. Stąd konieczność gromadzenia wody poprzez sztuczną i naturalną retencję. Średnia europejska retencjonowania wody wynosi 20 proc. średniorocznego odpływu rzek. My osiągamy znacznie niższy wynik i celem jest osiągnięcie 15 proc. poziomu retencji. Dlatego korzystamy z wszystkich rozwiązań dostępnych w gospodarce wodnej, aby ten cel osiągnąć.
Wykorzystujemy retencję krajobrazową określaną jako renaturyzacja, retencję leśną, retencję na terenach rolnych, retencję jeziorną, retencję w wyrobiskach pokopalnianych, mikroretencję na terenach miejskich, retencję korytową w rzekach oraz retencję zbiornikową. Kontynuujemy programy Stop Suszy i Stop Powodzi. Realizujemy program kształtowania zasobów wodnych na terenach rolniczych, inwestujemy w retencję korytową, współpracujemy z organizacjami rolniczymi i wędkarskimi. W tym roku uzbroimy w urządzenia przepławkowe jazy, które wyremontowaliśmy wcześniej.
Dzięki tym udogodnieniom jazy nie będą stanowiły przeszkody dla migrującej fauny. W planach mamy realizację następnych inwestycji przeciwpowodziowych, szczególnie na Ziemi Kłodzkiej, Podkarpaciu, w Małopolsce i na Mazowszu. Będziemy również rozmawiać na temat zmiany prawa wodnego. Jesteśmy głównym podmiotem w Polsce odpowiedzialnym za gospodarkę wodną, dlatego musimy mieć znacznie większe możliwości monitoringu, nakładania i egzekwowania kar.
- W kraju jest ponad 8,6 tys. km wałów przeciwpowodziowych. Czy już wszyscy Polacy, którzy mieszkają w pobliżu rzek, mogą być bezpieczni?
- W Polsce mamy dwie największe rzeki, które ze względu na ryzyko wezbrań wymagają stałej obserwacji. Aktualnie pracujemy nad projektami, które w połączeniu ze sobą umożliwią stworzenie kompleksowego systemu ochrony przed powodziami. Mowa tutaj o Projekcie Ochrony Przeciwpowodziowej Dorzecza Odry (POPDO) i Projekcie Ochrony Przeciwpowodziowej w dorzeczu Odry i Wisły (POPDOW). Celem inwestycji wynikających z programu jest łagodzenie fali powodziowej i zmniejszanie zagrożenia powodziowego. Ich wysoki priorytet poparty jest statystykami. Według szacunków około 15 mln osób mieszka na terenach, w pobliżu których realizowane są wybrane zadania w ramach wspomnianych projektów.
POPDO i POPDOW posiadają wiele źródeł finansowania. Wśród nich można wspomnieć chociażby o funduszach Banku Światowego, Banku Rozwoju Rady Europy i KE. Kosztem 2 mldzł prowadzimy inwestycje, które zwiększą poziom ochrony przed powodzią. We Wrocławiu, w Nowej Soli i Wężyskach-Chlebowo trwa budowa wałów przeciwpowodziowych na odcinku Środkowej i Dolnej Odry. Wały są budowane także na Górnej Wiśle w Sandomierzu i Krakowie. Wybudowany został suchy zbiornik w Raciborzu, a w trakcie realizacji są nadal 4 poldery w Kotlinie Kłodzkiej. Projekty przewidują też ochronę przeciwpowodziową Słubic i Krosna Odrzańskiego. Planowane są prace modernizacyjne zabudowy regulacyjnej w wybranych miejscach limitujących na swobodnie płynącym odcinku Odry.
W planach mamy również budowę bazy dla lodołamaczy. Ważnym zadaniem jest udrożnienie przekopu Klucz-Ustowo do swobodnego przemieszania się jednostek pływających oraz poprawa przepływu wód powodziowych z Jeziora Dąbie. We Wrocławiu i w Krakowie trwa budowa centrów operacyjnych, koordynujących działania przeciwpowodziowe. Wrocławska baza będzie odpowiedzialna za monitorowanie Górnej i Środkowej Odry, krakowska za obszar Górnej Wisły. Dzięki tym działaniom obszar o powierzchni 271 tys. ha będzie zabezpieczony przed zagrożeniem powodziowym. Na odcinkach Odry swobodnie płynącej, najważniejszym celem dla zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego jest usunięcie miejsc zatorogennych, powodujących powstawanie powodzi zatorowych, charakterystycznych dla dużych rzek. W ten sposób polepszą się warunki pracy dla lodołamaczy, najlepszych do walki z powodziami zatorowymi. Dla Wód Polskich zwiększenie ochrony przeciwpowodziowej to jedno z priorytetowych zadań.
- W połowie 2020 r. oddano do użytku Zbiornik Racibórz Dolny. Czy mieszkańcom Raciborza już nie zagraża powódź jak ta w 1997 r.?
- Już niecałe cztery miesiące po oddaniu do użytku, bo w październiku 2020 r., zbiornik został pierwszy raz uruchomiony i przechwycił falę powodziową na Odrze. Zbiornik w Raciborzu jest aktualnie największym obiektem hydrotechnicznym, suchym zbiornikiem przeciwpowodziowym w Polsce. Zapewnia bezpieczeństwo dla ponad 2 mln osób. Posiada pojemność 185 mln m sześc. Zabezpiecza przed powodzią mieszkańców województwa: śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego.
Cały czas mamy w pamięci tragiczną powódź z 1997 r., w której najbardziej ucierpiały tereny ocenie chronione przez raciborski obiekt. Zbiornik jest w stanie zredukować falę powodziową o skali porównywalnej do tej, która występowała na Odrze przed 24 laty. Jeśli chodzi o uruchomienie polderu, które miało miejsce w październiku, odpowiednie sterowanie pracą zbiornika Racibórz Dolny oraz położonych poniżej, Turawa, Otmuchów i Nysa, pozwoliło na zminimalizowanie zagrożenia powodziowego od strony Odry w woj. śląskim, opolskim i dolnośląskim. Przed powodzią uchroniono blisko 100 tys. osób i pozwoliło się uniknąć strat materialnych, które byłyby spowodowane przez zalanie.
Należy jednak zaznaczyć, że na zbiornik Racibórz Dolny nie jest jedynym zabezpieczeniem przed powodziami w dorzeczu Odry. O bezpieczeństwie mieszkańców decydują także bieżące działania techniczne podejmowane na bieżąco, jak choćby modernizacja obwałowań, prace konserwacyjne rzek, współpraca ze służbami zarządzania kryzysowego, regulowanie przepływu w zbiornikach wielofunkcyjnych. To składa się na spójne zabezpieczenie przed powodzią.
- Jak przebiega modernizacja Kanału Gliwickiego?
- Jeszcze w drugim kwartale br. zakończy się modernizacja śluz Kanału Gliwickiego w Sławięcicach i Nowej Wsi. Wcześniej, w 2020 r. oraz w 2015 r. zakończone zostały prace o zbliżonym zakresie na śluzach w Łabędach, Dzierżnie, Rudzińcu i Kłodnicy. Kanał Gliwicki to jedyna taka sztuczna droga wodna w kraju, służąca celom transportowym.
Projekty modernizacyjne obiektów hydrotechnicznych były wprost nieodzowne. Przypomnę, że z uwagi na zły stan techniczny południowa komora śluzy Łabędy została wyłączona z eksploatacji na niemal 24 lata, od 1994 r. do 2018 r. Ukończenie prac modernizacyjnych pozwoli na użytkowanie obiektów i zwiększy się niezawodność śluz, które przed remontem ulegały częstej awarii. Dzięki modernizacji Kanał Gliwicki odzyskuje dawny blask i funkcjonalność, co pozwala na umiarkowany optymizm w zakresie intensyfikacji ruchu towarowego.
W minionym sezonie nawigacyjnym Kanałem Gliwickim przeprawiło się blisko 6 tys. jednostek, a mówimy o roku pandemicznym i związanymi z tym obostrzeniami.
- Czy w tym roku czeka nas wzrost cen za wodę?
- Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków Wody Polskie pełnią rolę regulatora względem przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych i gmin. To gminy i przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne ustalają, w trwającym właśnie okresie taryfowym, stawki opłat za wodę i ścieki, jakie wszyscy będziemy płacić przez najbliższe 3 lata. Propozycje nowych cen wpływają do Wód Polskich, gdzie są wnikliwie analizowane.
Jako regulator mamy za zadanie sprawdzić, czy proponowane przez samorządy taryfy są racjonalne i rzeczywiście dotyczą kosztów dostarczania wody i odprowadzania ścieków. Do chwili obecnej wpłynęło ponad 1500 wniosków (dane z 26 marca br.), co stanowi 64 proc. wszystkich z ponad 2,6 tys., które mają zostać złożone.
Z przykrością stwierdzam, że 94 proc. propozycji zakłada podwyżki opłat za wodę i ścieki. W dokumentacji widzimy, że niektóre samorządy proponują zbyt duże marże i opłaty dzierżawne, dzielone są również przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne, planowana jest wypłata dywidend do budżetów miast. Takie działania nie będą przez nas akceptowane. Nie zgadzamy się na windowanie cen ponad koszty, jakie wynikają z funkcjonowania przedsiębiorstw. Woda jest niezbędna do życia, a jej dostarczanie nie powinno być pretekstem do ratowania budżetu i zarabiania na mieszkańcach. Zatwierdzając taryfy kierujemy się dobrem mieszkańców i stoimy na straży interesów finalnych konsumentów, uwzględniając ich potrzeby.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.