Dwadzieścia lat temu, wiosną 2001 r., zakończona została wielka operacja w zagłębiu wałbrzyskim, polegająca na planowym zalaniu wyrobisk zlikwidowanych kopalń. Jednocześnie w tym samym czasie zakończono ostatnią inną wielką inwestycję, polegającą na odgruzowaniu, udrożnieniu i zabezpieczeniu górniczym Lisiej Sztolni. Niedługo potem okazało się, że były to de facto prace wykonane na marne.
Do października 1999 r. właścicielem terenu, pod którym przebiega Lisia Sztolnia, były Wałbrzyskie Kopalnie Węgla Kamiennego. Wtedy to działki przekazane zostały na rzecz miasta Wałbrzycha. Miasto przygotowało się do prac związanych z planowanym pokonaniem zawału w wyrobisku. Jeszcze w 1999 r. ukończony został projekt techniczny renowacji zabytkowej sztolni. Wykonało go biuro projektowe EKO-Cuprum z Wrocławia. W projekcie ujęto wydrążenie na dnie niecki, w najniższym punkcie sztolni, odwiertu prowadzącego w stronę sztolni Fryderyk Wilhelm. Miało to umożliwić w przyszłości grawitacyjne odprowadzenie wody. Ostatecznie zrezygnowano z tego, co miało wkrótce przynieść katastrofalne skutki.
Wykonawcą prac została firma ze Złotoryi, zatrudniając sześćdziesięciu górników, przeważnie z Wałbrzycha. Odgruzowaniem sztolni zajęto się 2 czerwca 2000 r., równocześnie z obu stron - czyli od strony ul. Reja i od szybu Sobótka. Podczas trwających ponad dziewięć miesięcy prac usunięto z wyrobiska 3960 m sześc. mas skalnych i podsadzki. Część z tej masy ulokowano pod ziemią. Do zabezpieczenie sztolni użyto różnego rodzaju obudowy. Drewnianą wykonano na długości 193,2 m, stalową łukową na dystansie 14,4 m, a innego rodzaju stalowe obudowy na długości 181,1 m. Stalowe obudowy wykonane zostały w hucie w Gliwicach. Starą kamienną obudowę pozostawiono w sztolni na długości 443,2 m, natomiast bez obudowy zostawiono sztolnię na długości 359,8 m. Roboty zakończono 19 marca 2001 r.
Pod koniec prowadzonych prac wykonane zostały w marcu 2001 r. pomiary geodezyjne. Wykazały one, że spąg sztolni obniżył się nierównomiernie w wyniku prowadzonej kilka lat wcześniej eksploatacji węgla na zawał. W odległości ponad pół kilometra od szybu Sobótka osiadł on o ponad 13 m, podczas gdy szybie - tylko o około trzy metry. Sądzono, że poziom wód gruntowych będzie niższy, lecz wkrótce miało się okazać, że to mylne rachuby. Na dodatek zrezygnowano z budowy komory pomp. Nie zamontowano też urządzeń odwadniających.
Na wszelki wypadek, z ostrożności, postanowiono nie udostępniać turystom całej sztolni, lecz dwa krótkie odcinki: od strony ul. Reja i od szybu Sobótka. Trwało to bardzo krótko, gdyż ulewne opady deszczu od 12 do 15 sierpnia 2002 r. doprowadziły do zalania środkowego, najniższego odcinka Lisiej Sztolni. I taki stan trwa do dzisiaj. Dzisiaj gospodarzem miejsca jest Stara Kopalnia. Stara się ona o pozyskanie środków finansowych na rewitalizację Lisiej Sztolni, na razie bez specjalnych efektów. Kto wie, gdyby dwadzieścia lat wcześniej wykonano odwiert odwadniający i zbudowano komorę pomp, może wszystko potoczyłoby się inaczej...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.