W czwartek, 18 marca, odbędzie się kolejne spotkanie zespołu plenarnego, który uzgadnia szczegóły umowy społecznej dla górnictwa. O porozumienie wcale nie będzie łatwo, a obecnie głównym punktem sporu są gwarancje zatrudnienia dla górników. Po zakończeniu ubiegłotygodniowej rundy rozmów szef delegacji rządowej, wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń ocenił stopień zaawansowania rozmów dotyczących umowy społecznej dla górnictwa na 95 procent. Jak argumentował, uzgodniona została kwestia wysokości odpraw. Kolejny raz podtrzymał również deklarację dotyczącą nienaruszalności dat zamykania kopalń na osi czasu.
– Te pozostałe pięć procent jest pewnie najtrudniejsze – powiedział Soboń.
Te obawy szybko potwierdziły kolejne dni. Zapis dotyczący gwarancji zatrudnienia do emerytury dla pracowników spółek węglowych to jeden z głównych rozbieżnych punktów pomiędzy stroną rządową i związkami zawodowymi. Związkowcy obstawali przy zapisie ustawowym, ale na takie rozwiązanie nie chciała się zgodzić strona rządowa. W efekcie ustalono, że odpowiednie zapisy mają zostać ustalone na poziomie poszczególnych spółek górniczych. Rozmowy organizacji związkowych z zarządami spółek w tej sprawie rozpoczęły się we wtorek i zakończyły się fiaskiem.
Jak zaznaczył Artur Braszkiewicz, wiceprzewodniczący Solidarności w Polskiej Grupie Górniczej, projekt zapisu dotyczący gwarancji, który został przygotowany przez stronę związkową, został w bardzo dużym stopniu okrojony.
– To, co przedstawił zarząd PGG, jest nie do zaakceptowania przez stronę społeczną. Wcześniej przedstawiliśmy swoją wersję porozumienia gwarantującego zatrudnienie i wrócimy do rozmów, kiedy pracodawca przeanalizuje nasz projekt, przedstawi swoje uwagi i ewentualnie zaproponuje jakieś zmiany – powiedział.
– Pracodawca zgodził się, aby gwarancje obejmowały wszystkich pracowników i przedstawiciele zarządu nie mieli tutaj żadnych uwag. Główną sporną kwestią okazały się zapisy dotyczące odszkodowań, jeśli kopalnie zostaną wcześniej zamknięte i ludzie nie będą mieli jak dopracować do emerytury. Nasza propozycja zakłada, że odszkodowanie powinno w tym wypadku wynieść tyle, ile łączne wynagrodzenie, które powinno zostać wypłacone do momentu osiągnięcia wieku emerytalnego przez danego pracownika – dodał Braszkiewicz.
W środę, 17 marca, kiedy zamykaliśmy ten numer „Górniczej”, w PGG odbywało się kolejne spotkanie w tej sprawie.
Oprócz gwarancji zatrudnienia przedstawiciele strony związkowej wskazują również na inne kwestie sporne. To wciąż kwestia wskaźników weryfikacji funkcjonowania kopalń – w tym przypadku związkowcy obawiają się, że może to być furtka do wcześniejszego zamykania kopalń, kiedy zmniejszy się zapotrzebowanie na węgiel, oraz tego, czy z odpraw i osłon socjalnych będą mogli skorzystać jedynie pracownicy kopalń likwidowanych.
– Nawet jak kopalnie nie będą likwidowane, to będą miały dopłatę do odchodzenia od zdolności produkcyjnych, czyli będą schodziły z wydobyciem. Będzie wtedy za dużo ludzi, a nie będzie wiadomo, co z nimi zrobić. Chcemy, żeby oni mogli również skorzystać z dobrodziejstwa odpraw i osłon socjalnych – argumentuje Bogusław Hutek, przewodniczący krajowej sekcji górnictwa węgla kamiennego i szef Solidarności w Polskiej Grupie Górniczej.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.