Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń ocenił stopień zaawansowania rozmów dotyczących umowy społecznej dla górnictwa na 95 procent. - Te pozostałe pięć procent jest pewnie najtrudniejsze – powiedział Soboń po zakończeniu piątkowej rundy negocjacji.
Jak zaznaczył Soboń do uzgodnienia zostało kilka punktów.
- Mamy też do odrobienia pracę domową, czyli w kilku punktach propozycja strony rządowej jest do przemyślenia do przyszłego tygodnia dla strony społecznej i odwrotnie my mamy pracę domową, aby zaproponować w kilku miejscach jakiś zapis, który dawałby stronie społecznej możliwość tego, aby to rozwiązanie poprzeć i uzupełnić ten dokument umowy społecznej o pewne zapisy. To są kwestie związane z całym systemem gwarancji zatrudnienia – powiedział wiceminister.
- Dzisiaj te rozmowy przeniosły na poziom spółek, bo tam kwestie gwarancji zatrudnienia powinny być i będą omawiane, więc myślę, że w przyszłym tygodniu takie rozmowy w poszczególnych spółkach się odbędą. My do rozmów plenarnych wrócimy w czwartek – dodał.
Jak podkreślił Soboń uzgodniona została kwestia wysokości odpraw. Podtrzymał również deklarację dotyczącą nienaruszalności dat na osi czasu zamykania kopalń.
Soboń odniósł się również do wątpliwości, czy umowa społeczna i pomoc publiczna dla górnictwa zostanie zaakceptowana przez Komisję Europejską.
- To musi mieć szczęśliwy koniec w Unii Europejskiej. O wszystkich ryzykach sobie otwarcie mówimy. Nikt z nas nie da gwarancji, że w stu procentach to będzie to z czym do Unii wyjdziemy, ale chcielibyśmy, aby do tych stu procent było jak najbliżej – powiedział.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zaczyna się zmieniać retoryka, jeszcze trochę i znów będziemy stąpać w chwale i glorii sukcesu. Może teraz jest czas upomnieć się podwyżki. Oczywista oczywistością jest to, że jeśli było by takie wielkie parcie na odchodzenie od węgla i zamykanie kopalń, powiedzmy tych, które przynoszą największe straty, powinno się puścić ludzi na urlopy górnicze i odprawy, co zapewne w szybkim tępię doprowadziłby do zamknięcia kilku kopalni. Czytając wypowiedzi ministra Sobonia, wywnioskować można, że jest całkowicie odwrotnie. Pierwsza kopalnia ma zostać zamknięta za osiem lat, nie mówimy tu o kopalni Pokój i Wujek, bo ta pierwsza i tak pozbyła się załogi, która przeszła na Halembę, a wydobycia i tak nie było, ale jest odtrąbienie sukcesu, że zamknięto kopalnie, co jest nieprawdą, Wujek dalej fedruje, lecz pod zmienioną nazwą. Odtrąbiono wielki sukces, ale koszty pozostały. To, o co tu w końca chodzi, zamykamy, ograniczamy, czy dalej robimy PiS-owskie czary mary dla ludu i do przodu, a głupi lud wszystko kupi. Człowiek zaczyna się gubić w tych negocjacjach i z tego wszystkiego wynika, że to ZZ chcą zamykać kopalnie, a powodem tego jest zapis, że na urlopy górnicze i odprawy powinni odchodzić chętni z każdej kopalni, odwrotnie woła minister Soboń tylko z kopalni w stanie likwidacji, co nastąpi najwcześniej za osiem lat. Wnioski nasuwają się same, że to ZZ chcą ograniczenia wydobyci i szybszego zamykania kopalń nie rząd, który za wszelką cenę chce dopłacać do nierentownych kopalni, co najmniej przez osiem lat, ciekaw jestem ile to miliardów. Więc nie bluzgajcie na ZZ, bo to właśnie te ZZ mają parcie na szybsze odchodzenie od węgla, nie rząd
To co ustalone dawać pod obrady i działać panowie politycy. Odwołać odrabianie wojska i L4. Za 3 lata wybory wtedy znowu będzie kolejna reforma górnictwa.
Czyli teraz rozmowy z górnikami!