W rozmowie z portalem netTG.pl dr inż. ANDRZEJ STRUPCZEWSKI, profesor Narodowego Centrum Badań Jądrowych, przekonuje Polaków, że nie powinni się absolutnie bać skażenia środowiska w wypadku awarii i że nie powtórzy się Czarnobyl.
- Kiedy przed prawie 20 laty PKP Cargo przewoziło po raz pierwszy paliwo jądrowe ze Szczecina do czeskiej elektrowni atomowej w Temelinie, polscy ekolodzy starali się zablokować pociąg, bojąc się skażenia. Czy paliwo jądrowe jest bezpieczne dla człowieka i środowiska?
- Świeże paliwo, które nie zostało jeszcze napromieniowane, jest zupełnie bezpieczne, można obok niego stać, można wziąć je w rękę. W hali naszego reaktora badawczego MARIA wiszą świeże zestawy paliwowe, otoczone powłokami plastikowymi – ale te powłoki nie mają chronić ludzi przed promieniowaniem, przeciwnie, chronią paliwo przed dotykiem człowieka, który mógłby pozostawić na paliwie wilgoć lub brud.
W przypadku transportu do Temelina chodziło o paliwo świeże, więc protest był zupełnie nieuzasadniony, bo przewóz nie był jakimkolwiek zagrożeniem, a organizatorom protestu chodziło tylko o obudzenie histerii antynuklearnej. Natomiast po wypaleniu paliwo promieniuje i trzeba je otoczyć osłoną z ołowiu stali lub wody.
W reaktorze MARIA wypalone paliwo jest składowane w basenie obok reaktora. Wystarcza warstwa 4 m wody nad tym paliwem, by jego promieniowanie zostało osłabione tak, że nie przedstawia zagrożenia dla człowieka. Cztery metry wody wystarczają! Przy przewozie paliwa wypalonego z elektrowni umieszcza się je w specjalnych pojemnikach o ścianach zapewniających dobre osłony i wytrzymujących pożar, zderzenie pociągów, upadek i inne zagrożenia. Nie ma żadnego powodu, by bać się przewożonego paliwa jądrowego, nawet jeśli ono pracowało w reaktorze.
- Jak jest składowane zużyte paliwo z europejskich elektrowni jądrowych, których jest już kilkanaście?
- Są dwie metody postępowania z wypalonym paliwem. Pierwsza to zamknąć je w szczelne pojemniki, odporne na korozję i składować głęboko pod ziemią, co zapewnia oddzielenie ich od środowiska człowieka. Tam paliwo pozostaje na zawsze, dopóki istnieje otaczająca je skała granitowa lub pokłady solne. Tę metodę stosują Finlandia, Szwecja, USA i inne kraje. Druga metoda to poddać wypalone paliwo przerobowi dla odzyskania pozostałego w nim uranu i plutonu, z których wykonuje się nowe elementy paliwowe. Tę metodę, zgodną z ideą recyklingu wprowadzanego obecnie coraz powszechniej, stosuje Francja, Wielka Brytania, Rosja i także inne kraje.
- Czy mamy już wyznaczone miejsce, w którym będzie składowane zużyte paliwo z ciągle jeszcze projektowanej polskiej elektrowni jądrowej?
- Od 60 lat odpady radioaktywne z naszych reaktorów, poza paliwem wypalonym z naszych reaktorów w Świerku, radioizotopy ze szpitali i zastosowań przemysłowych są składowane w Krajowym Składowisku Odpadów Promieniotwórczych w Różanie. Samo paliwo wypalone przechowywane jest w basenie wodnym obok reaktora, pod warstwą 4 m wody. Powtórzę, ta warstwa wystarcza dla zapewnienia bezpieczeństwa ludzi nad basenem. Ani w Różanie, ani podczas transportu radioizotopów nie było żadnego wypadku, który spowodowałby narażenie radiacyjne ludzi.
Paliwo z przyszłej elektrowni jądrowej będzie składowane pod ziemią na głębokości ok. 500-600 m, w takich formacjach geologicznych, które są stabilne przez miliony lat, np. skały granitowe. Takie składowisko podziemne nie wymaga żadnej obsługi ani dostarczania doń energii. Możliwe jest też, że Polska wraz z innymi państwami będzie wysyłała swe wypalone paliwo do recyklingu dla odzyskania zeń uranu i plutonu.
- Czy mieszkańcy Różana i okolic nie są narażeni na działanie promieniowania z odpadów, jak to wpływa na ich zdrowie?
- Promieniowanie z odpadów nie wychodzi poza osłony otaczające każdy pojemnik umieszczany w składowisku. Poza składowiskiem poziom promieniowania jest taki sam, jak w innych rejonach Polski. Badania przeprowadzone w Różanie wykazały, że mieszkańcy okolic składowiska mają drugie miejsce wśród najzdrowszych rejonów Polski…
- Czy Europie grozi katastrofa, taka jak była w Czarnobylu?
- Katastrofa taka jak w Czarnobylu jest wykluczona w reaktorach budowanych zgodnie z zasadami bezpieczeństwa. W reaktorach PWR, proponowanych dla Polski, woda jest niezbędna dla spowalniania neutronów; jeśli ilość wody w rdzeniu maleje, to neutrony nie są spowalniane i nie powodują rozszczepień. Moc reaktora maleje. Natomiast w Czarnobylu neutrony były spowalniane w graficie, a woda służyła tylko do odbioru ciepła. Pochłaniała też pewną część neutronów. Dlatego w Czarnobylu po utracie wody chłodzącej neutrony były nadal spowalniane w graficie, a te neutrony, które normalnie były pochłaniane w wodzie, wracały do paliwa i powodowały nowe rozszczepienia. W czasie awarii moc reaktora samoczynnie rosła i w ciągu kilkunastu sekund wzrosła 400 razy!
Natomiast w reaktorach w Europie po utracie wody reaktor się sam wyłącza. Awaria typu Czarnobyla jest po prostu niemożliwa, niezależnie od tego, jakie błędy może zrobić operator. Ponadto reaktor w Czarnobylu nie miał obudowy bezpieczeństwa, a reaktory proponowane dla Polski mają potężne obudowy odporne nawet na uderzenie samolotu.
- Czy w Europie kiedykolwiek doszło do skażenia pochodzącego z paliwa jądrowego?
- Nie, nigdy nie doszło do skażenia radioaktywnego w krajach Unii Europejskiej. W każdej elektrowni jądrowej produkty rozszczepienia oddzielone są od środowiska szeregiem barier, z których ostatnią jest obudowa bezpieczeństwa. Te bariery są bardzo odporne na zagrożenia, np. koszulki elementów paliwowych wytrzymują temperatury 1200 st. C, a obudowa bezpieczeństwa wytrzymuje nie tylko ciśnienia mogące powstać w razie awarii w reaktorze, ale i uderzenie samolotu.
Wszelkie możliwe zagrożenia bada się przed zbudowaniem elektrowni jądrowej i wyposaża się elektrownię w układy bezpieczeństwa zapewniające, że mieszkańcy wokoło elektrowni mogą spać spokojnie. Analizy bezpieczeństwa są sprawdzane przez dozór jądrowy, a dokumentacja bezpieczeństwa jest jawna i dostępna wszystkim zainteresowanym. W Czarnobylu konstrukcja reaktora była tajna – bo był to reaktor podwójnego przeznaczenia, który można było wykorzystywać do produkcji plutonu klasy militarnej.
- Prof. Krzysztof Kurek, dyrektor NCBJ, zapewnia, że elektrownia atomowa to dziś najbardziej bezpieczne i bezemisyjne źródło energii. Proszę jeszcze przekonać Polaków, że nie powinni się absolutnie bać skażenia środowiska w wypadku awarii, że nie powtórzy się Czarnobyl.
Elektrownie jądrowe proponowane dla Polski są wyposażone w reaktory III generacji, zaprojektowane po ataku terrorystycznym na World Trade Center w USA. Dlatego ich obudowy bezpieczeństwa są odporne na uderzenie samolotu. Oczywiście w razie utraty chłodzenia samoczynnie zmniejszają swoją moc i wyłączają się.
Mają też specjalne układy zasilania elektrycznego, odporne na awarie, umieszczone w pomieszczeniach odpornych na zagrożenia takie jak powódź lub pożar i wielokrotnie rezerwowane. Wyklucza to powtórzenie sytuacji z Fukushimy, gdzie wskutek zalania wodą generatorów utracono nagle wszelkie zasilanie elektryczne. Analizy sprawdzone przez dozór jądrowy w Finlandii, Francji, USA, Wielkiej Brytanii i w Chinach wykazały, że nawet po największej awarii, włącznie ze stopieniem rdzenia, zagrożenie radiacyjne nie sięga dalej niż jeden kilometr od reaktora. Ludzie wokoło elektrowni mogą spać bezpiecznie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.