Prof. Władysław Mielczarski, ekspert z Politechniki Łódzkiej, uważa, że Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku to - jeśli chodzi o politykę energetyczną państwa i Zielony Ład - krok do tyłu.
- Bardzo skromnie w tym dokumencie założono wielkość energetyki morskiej. Miała ona być podstawą systemu, a w PEP 2040 mówi się o ok. 5,9 GW w 2030 r. i ok. 10 GW w 2040 r. Wcześniej zakładano, że ten poziom zostanie osiągnięty dużo szybciej. Jest tam także zapis o elektrowni jądrowej w 2033 r., ale wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że to jest po prostu niemożliwe. Tej elektrowni w tym czasie zwyczajnie nie będzie – podkreśla prof. Mielczarski.
Dodaje, że jeśli chodzi o realność PEP 2040, to ocenia go jako: powrót z dalekiej podróży w zielony świat.
- Ten długo wyczekiwany dokument uświadamia nam, że realnie w kwestii energetyki nie będzie można szybko zbyt dużo zrobić. Trochę nowych źródeł odnawialnych - tak, ale nierealne do zbudowania w tak krótkim czasie elektrownie jądrowe będą musiały w systemie zostać zastąpione przez węglowe. Mamy początek powrotu do realnego świata – zapewnia prof. Mielczarski.
Zdaniem eksperta górnictwo musi przetrwać zielony festiwal.
- Upiliśmy się tym zielonym kolorem, ale otrzeźwienie przyjdzie szybko wraz z rachunkami, jakie będą konieczne do poniesienia przez gospodarkę. Ten program pokazuje, że rząd znowu ocenia sytuację realnie. Nas po prostu nie stać na Zielony Ład – mówi.
Wylicza, że wybudowanie wiatraków na morzu i wyprowadzenie sieci podmorskiej na ląd to koszt około 680 zł za MWh.
- Na wolnym rynku, także w Polsce, MWh można kupić za 250 zł. Jeszcze taniej jest w Niemczech – 200 zł. Naszej gospodarki nie stać na trzykrotne przepłacanie za prąd – podsumowuje ekspert.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pan profesor po wielekroć zabierając głos w sprawie polskiej energetyki na tle ekooszołomskich pomysłów unijnych prezentował stanowisko zdroworozsądkowe, brawo !
Panie profesorze, cały w tym sens abyśmy właśnie płacili ponad dwukrotnie więcej za prąd byle nie dopłacać „górnikowi”. Ciekawią mnie ile dziesiąt razy większe będzie subsydiowanie kosztów energii dla branż energochłonnych bo już o tym się mówi! Jeśli nie będzie subsydiowania to większość branż upadnie bo nie zdoła konkurować z rozsądnym wschodem. Profilaktycznie proponuje powoli uczyć się chińskiego.