Wiedzieliśmy tylko, że się nie poddamy i musimy odważnie walczyć o swoje. Zwiększyliśmy dyscyplinę, wprowadziliśmy pewne ograniczenia i uruchomiliśmy sztaby kryzysowe w zakładach i centralny sztab w spółce, no i zaczęliśmy jeszcze więcej pracować. W tej wyjątkowej sytuacji nie zawiodła też załoga. Świetnie zdała swój chyba najtrudniejszy egzamin. Jak zawsze zdyscyplinowana i ciężko pracująca, ale teraz chyba bardziej niż zwykle wyciszona i jeszcze bardziej zmotywowana realnym zagrożeniem, nastawiona na obronę miejsc pracy, swoich rodzin i bliskich.
- Mówi pan, że zagrożenie jest cały czas poważne i go nie bagatelizujecie. Jak z perspektywy roku ocenia pan wpływ pandemii na kopalnie JSW?
- Łatwo nie było, nie jest i nie będzie. Nasze kopalnie przeszły przez okres pandemii ze stratami tak w wydobyciu, jak i robotach korytarzowych. I to trzeba mówić, a nie wstydzić się. Straty te w trzecim i czwartym kwartale były sukcesywnie odrabiane, dzięki czemu mamy zapewniony front eksploatacyjny w kolejnych latach. Niemniej pierwsze dwa kwartały roku 2021 będą w dalszym ciągu stały pod znakiem odrabiania metrów, musimy ten okres dobrze i efektywnie przepracować, by zapewnić sobie rekordowy poziom wydobycia w drugim półroczu. Grunt byśmy z tych trudnych dni wyciągnęli wnioski.
Przypomnijmy, kopalnie JSW SA rozpoczęły intensywne działania przeciwepidemiczne już 10 marca 2020 r., kiedy to zarząd JSW przyjął uchwałę w sprawie podjęcia działań prewencyjnych dotyczących zapobiegania rozpowszechniania się koronawirusa. Już dwa dni później czynnie działał Sztab Kryzysowy, którym kieruję i którego podstawowym celem było i jest zapewnienie bezpieczeństwa i ciągłości produkcji w zakładach JSW. Od początku pandemii do końca 2020 r. w naszych kopalniach liczba górników zarażonych koronawirusem przekroczyła 4,5 tys., ale tyle samo osób już wyzdrowiało, tak więc najgorsze jest już chyba za nami.
Z drugiej strony jesteśmy jedną z najdokładniej przebadanych firm w Europie, bo w sumie przeprowadziliśmy ponad 42,5 tys. testów na obecność koronawirusa wśród załogi, ponadto z własnej inicjatywy przeprowadziliśmy ponad 26 tys. testów immunologicznych tzw. kasetkowych. Aby usprawnić pracę okolicznych sanepidów, Sztab Kryzysowy JSW podjął decyzję, aby oddelegować do inspektoratów swoich pracowników. Ten zabieg pozwolił znacznie przyspieszyć powrót naszych pracowników do pracy. W sumie po interwencji w sanepidach udało się przyspieszyć powrót do pracy prawie dwóch tysięcy osób. Ogromnym wsparciem dla inspektoratów sanitarnych, a przede wszystkim dla pracowników i ich rodzin było wynajęcie wymazobusów, które w 2020 r. wykonały ponad 13 tys. badań. Obecnie mamy naszych ratowników w szpitalu tymczasowym w Katowicach i szpitalach w Rybniku, Raciborzu, Knurowie, Mikołowie, Wodzisławiu Śląskim i oczywiście Jastrzębiu-Zdroju. Wierzę, że wszystkie te odważne działania pozwoliły nam zdobyć doświadczenia, które będą procentowały w przyszłości.
Dla JSW zagrożenie epidemiologiczne COVID-19 nie minęło, ono jest wśród nas. Wpisaliśmy je w naszą górniczą codzienność, podobnie jak zagrożenie metanowe, pożarowe czy tąpania. Z czym to się wiąże? Należy wypracować odpowiednie procedury, regulacje i szkolenia. W tym celu podjęliśmy współpracę z Głównym Instytutem Górnictwa i Śląskim Uniwersytetem Medycznym. Zebrane dane, doświadczenia chcemy przeanalizować w gronie ekspertów i wypracować optymalne procedury pozwalające prowadzić bezpieczną produkcje górniczą podczas zagrożenia epidemiologicznego. Musimy nauczyć się zarządzać kadrą krytyczną dla utrzymania procesów produkcyjnych w zakładach. Już przeprowadzonymi przez GIG w listopadzie badaniami na Pniówku udowodniliśmy, że kopalnia nie jest źródłem zakażenia wirusem. Udało nam się również wypracować odpowiednie procedury, które zapewniły funkcjonowanie naszych zakładów przy krytycznej absencji nawet w trakcie akcji pożarowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.