Glück auf (w Bawarii: Gruss Got), Zdar Buh, Szczęść Boże – to uniwersalne powitanie górników w Niemczech, Czechach i Polsce. Na Śląsk przywędrowało w XIX w. wraz z migracją zarobkową. Wcześniej było powszechnie używane na polskich wsiach. Zdaniem Marka Szołtyska, znawcy kultury śląskiej i dziennikarza, przyjęło się, bo było bezpośrednim tłumaczeniem niemieckiego odpowiednika.
I rzeczywiście, kiedy na pobożnym Śląsku rodziło się górnictwo węgla kamiennego, Glück auf było pozdrowieniem niemieckich pracowników, kultywowanym głównie przez dozór i pracowników administracji. W obecnych i dawnych górniczych miastach, takich jak Zabrze, Katowice, Ruda Śląska, Gliwice, Bytom czy Rybnik, są ulice o nazwie Szczęść Boże. Wcześniej większość z nich nosiła niemiecką nazwę Glück auf i po przyłączeniu tych miast do Polski została po prostu przetłumaczona.
Jedyny taki podziemny szlak
W Wałbrzychu na Pogórzu taką nazwę nosi osiedle ponad 170 domków, które powstało w latach 1934-1936. Zbudowali je dla pracowników kopalń niemieccy przedsiębiorcy. Wcześniej, bo w 1920 r., na granicy polsko-niemieckiej otwarto placówkę Straży Celnej Szczęść Boże.
Nazwę Szczęść Boże nosi też jedyny na świecie podziemny szlak pielgrzymkowy w Kopalni Soli w Wieliczce. Został otwarty w 2010 r. i cieszy się sporym zainteresowaniem turystów. Ta wyjątkowa trasa prowadzi przez wszystkie najważniejsze miejsca kopalni. Goście trafiają do kaplicy św. Antoniego, kaplicy św. Jana i kolejnej św. Kingi, w której złożono relikwie Jana Pawła II. Pielgrzymi oglądają także drewnianą Golgotę wykonaną przez wielickich górników.
Nie tylko pobożne pozdrowienie jest charakterystyczne dla górniczej braci. To też cześć, jaką żywią do swej patronki św. Barbary.
Matki lub żony górników, gdy żegnały swych bliskich wychodzących na szychtę, mówiły: „Idź z Bogiem”. Górnicy jednoczyli się w bractwach św. Barbary i innych pobożnych stowarzyszeniach, zakładając je nawet w Westfalii, dokąd trafiali w poszukiwaniu pracy.
Marek Szołtysek uważa, że górnicze Szczęść Boże stało się popularne dzięki Karolowi Wojtyle, który usłyszał i upodobał je sobie podczas majowych pielgrzymek mężczyzn do Piekar Śląskich. Wykrzyczane przez tysiące gardeł w czasie PRL-u było swoistym wyrazem buntu i wolności.
To tradycyjne pozdrowienie i błogosławieństwo słychać każdego dnia we wszystkich śląskich kopalniach, tak pod ziemią, jak na powierzchni. Nie udało się go pozbyć nawet w czasach stalinizmu.
Słyszy się w Polsce
Jacek Okoń, publicysta „Gościa Katowickiego”, przypomina, że później, już w 1983 r. na lotnisku Muchowiec, przy obrazie Matki Boskiej Piekarskiej, papież Jan Paweł II podczas jednej ze swoich pielgrzymek do Polski mówił: „Ażeby sięgnąć do samego korzenia pracy ludzkiej – czy to będzie praca w przemyśle czy na roli, czy to będzie trud górnika, hutnika, czy też pracownika umysłowego, czy domowe krzątanie się matki, czy trud służby zdrowia przy chorych – aby sięgnąć do samego korzenia jakiejkolwiek ludzkiej pracy, trzeba odnieść się do Boga: Szczęść Boże! Tym pozdrowieniem: Szczęść Boże, zwracamy się do człowieka, który pracuje, a równocześnie odnosimy jego pracę do Boga. (...) To wszystko – taką bogatą treść – kryją w sobie owe słowa: Szczęść Boże, które tak często słyszy się w Polsce, a zwłaszcza na Śląsku”.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.