Czy w 2049 r. na Śląsku nie będziemy mieć żadnej kopalni węgla energetycznego? Jak będzie wyglądał region pod względem społecznym i gospodarczym za 30 lat? Co z terenami poprzemysłowymi i czy renesans węgla w ogóle jest możliwy? Prof. Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach, spróbuje odpowiedzieć na ważne dla rgionu pytania i opowie o miejscach na świecie, gdzie węgiel ma się dobrze i jest uznawany za koło zamachowe rozwoju gospodarczego.
- Śląsk na naszych oczach staje się coraz mniej industrialny. Jak Pan postrzega te zmiany?
- Górny Śląsk przez wieki był kojarzony z przemysłem ciężkim i tak nadal jest. Przez lata dominowało tu hutnictwo, koksownictwo, górnictwo, energetyka czy też przemysł maszynowy. Jednak w ostatnim czasie obserwujemy na Śląsku - zamieszkanym przez ponad 4,5 mln ludzi - rozwój w innych kierunkach, czego przykładem może być sektor motoryzacyjny, a także firmy z obszaru IT.
Niemniej jednak przemysł ciężki ciągle odgrywa olbrzymią rolę w gospodarce naszego kraju i regionu. Potwierdzeniem tego są chociażby wyniki ostatniego rankingu Czempionów Narodowych przygotowanego przez Centrum Analiz Polityczno-Ekonomicznych Polityka INSIGHT. Wśród firm mających istotny wkład w rozwój gospodarczy Polski, w pierwszej dziesiątce znalazły się Jastrzębska Spółka Węglowa i Polska Grupa Górnicza.
- Wszystko jednak wskazuje, że ten udział będzie się zmniejszać. W 2049 r. na Śląsku nie będziemy mieć żadnej kopalni węgla energetycznego.
- Mówiąc o zamykaniu kopalń, musimy pamiętać, że w samym górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych jest aktualnie ponad 75 tys. pracowników. Według różnych wyliczeń na jednego zatrudnionego w tej branży przypada od 3 do 5 pięciu pracowników firm i instytucji okołogórniczych. Mówimy więc o kilkuset tysiącach miejsc pracy, które mogą zniknąć w nadchodzącej przyszłości. Jest to duże wyzwanie dla nas wszystkich - dla władz centralnych, regionalnych i samorządów. Musimy zrobić wszystko, aby na Śląsku powstawały nowe miejsca pracy i aby tworzone były dobre warunki dla inwestorów.
Można też – wzorem Niemiec - rozważyć możliwość przeniesienia do naszego regionu urzędów centralnych. To wszystko jednak, po pierwsze, wymaga czasu, a po drugie, zapewnienia środków finansowych. Dla przykładu zastąpienie miejsc pracy tylko w jednej ze spółek, czyli w PGG, naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach oszacowali na ok. 50 mld euro. Często przywoływany ostatnio niemiecki model transformacji górnictwa węgla kamiennego trwał kilkadziesiąt lat i pochłonął miliardy marek, a później euro. Niemiecka reforma uznawana jest generalnie jako sukces, niemniej jednak często przypomina się, że typowe regiony górnicze - jak na przykład miasto Gelsenkirchen - mają największe wskaźniki bezrobocia w Niemczech.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.