- Model niemiecki to model łagodny, ewolucyjny i bez napięć społecznych. I - co najważniejsze - jest on czytelny dla ludzi – ocenia Jerzy Markowski. Były wiceminister gospodarki negatywnie ocenia jednak możliwość długoletniego subwencjonowanie górnictwa, które prowadzili Niemcy.
Podczas rozmów z delegacją rządową górniczy związkowcy uzgodnili, że Polska przyjmie niemiecki, długofalowy model transformacji górnictwa. Na razie nie uzgodniono, czy odejście od węgla nastąpi w 2050 r., jak chce strona rządowa, czy dekadę później, jak proponują związkowcy.
- Model niemiecki był oparty na dwóch podstawowych ustaleniach. Po pierwsze, był oparty na jednoznacznym terminie zakończenie wydobycia, które ustalono na koniec 2018 r. Drugi pewnik w modelu niemieckim był taki, że cały czas, aż do ostatniego roku, górnictwo niemieckie było bardzo mocno subsydiowane przez budżet państwa. W ostatnim roku funkcjonowania górnictwa, kiedy była już tylko jedna kopalnia Prosper-Haniel w Bottrop, górnictwo dostawało jeszcze 3,5 mld euro rocznie – przypomina Markowski.
- Ten model bardzo mi się podoba – to jest model łagodny, ewolucyjny i bez napięć społecznych. I co najważniejsze - jest on czytelny dla ludzi. Natomiast moje wątpliwości budzi kwestia gwarancji subwencji państwa. W Polsce nie decydowałbym się na takie rozwiązanie, poza subwencją dla likwidacji kopalń. Można dawać pieniądze, żeby przeżyć albo żeby zamknąć zakład. Wolałbym, aby u nas nie dopłacano górnictwu za „przeżycie”, bo atak społeczny w Polsce będzie tak olbrzymi, że ani związkowcy i górnicy, ani rządzący tego nie wytrzymają – ocenia b. wiceminister gospodarki. - Poza tym, moim zdaniem, górnictwo niemieckie zniszczyło się poprzez dotacje z budżetu państwa. Ta dotacja ich zdemoralizowała. W latach 90. wydobycie tony węgla w Niemczech kosztowało pięć razy drożej niż u nas. To było efektem tego, że w tamtych czasach w niemieckich kopalniach nikt specjalnie nie liczył pieniądzy, bo górnictwo je miało z państwowych subwencji.
Markowski zwraca również uwagę, że data graniczna w tym wypadku nie powinna być specjalnie tematem sporu.
- Z modelu niemieckiego powinniśmy wyciągnąć dwie rzeczy- ewolucyjność i perspektywę. To jest krok w dobrym kierunku, który politycznie zmierza do pokazania, że obie strony coś uzgodniły, załatwiły i mają podstawy do tego, żeby przestać się kłócić. Natomiast o datę bym się w ogóle nie kłócił. Czy to będzie rok 2050 czy 2060, to jest tak odległa perspektywa, że można się spokojnie zgodzić na każdą datę, bo i tak życie to zweryfikuje. Tak naprawdę ta data nie powinna wynikać z tego, czego oczekuje górnictwo, tylko z realnej możliwości odtworzenia substytutu energetycznego dla węgla w Polsce – dodaje Markowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Markowski i jego złote komentarze muszą odejść
Każdego roku górnictwo niemieckie otrzymywało prawie 16 mld złotych?? To tyle jakby 40 tys pracowników pgg każdego roku dostawało po 400 tys złoty.... hmmm piękne cyfry
Panie Markowski od lat Pan mąci. Tak źle a tak nie dobrze. Może już czas Pana porad się skończył i przestanie Pan od lat ślizgać się na górnictwie. Miał Pan swój czas i co Pan zrobił dobrego dla branży poza ciągłymi poradami bez skutku?
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Szkoda tylko, że wprowadzaniem takie zmian zajmują się u nas laicy. Łatwo ich poświęcić w razie czego, a ich merytoryczność jest żadna.
Ja jestem twardy wytrzymam wszystko!