Przynajmniej dwukrotnie w ciągu roku pokonuje dystans z Katowic do Gdańska i z powrotem. Biega w dzień i w nocy. Twierdzi, że praca w kopalni pomaga mu w utrzymaniu odpowiedniej kondycji. Paweł Grzesica, ratownik z lędzińskiego Ziemowita, to przysłowiowy człowiek z żelaza. Właśnie jest w drodze po Koronę Polskich Ultramaratonów.
Pawła Grzesicę czeka niełatwe zadanie. Po Koronę Polskich Ultramaratonów bieganie się od Karpat po Kołobrzeg i od Podlasia po Kotlinę Kłodzką. Trzeba mieć doprawdy końskie zdrowie, odporność na różne warunki atmosferyczne i umieć poruszą się biegiem po bardzo zróżnicowanym terenie.
Na początek – sporty walki
- Jeszcze siedem lat temu, gdyby mi ktoś powiedział, że będę biegał na długich dystansach i to jeszcze z przeszkodami, to zaśmiałbym się mu w oczy. Wówczas odnosiłem sukcesy w sportach walki. Byłem nawet mistrzem Polski w kick boxingu. Trenowałem również mieszane sztuki walki. W 2003 r., na mistrzostwach świata w tej dyscyplinie, w kategorii drużynowej, stanąłem na najwyższym podium. Musiałem jednak zrezygnować z uprawiania sportów walki. Nie pozwalała mi na to praca zmianowa. W tej sytuacji systematyczne treningi na sali gimnastycznej o wyznaczonych porach okazały się nie dla mnie. Problem jednak w tym, że nienawidzę nic nie robienia. Postanowiłem spróbować starów w biegach z przeszkodami. Ostro zabrałem się za treningi. Sam sobie narzuciłem harmonogram. Dziś nie żałuję – opowiada Paweł Grzesica.
Ratownik z ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit upodobał się głównie biegi typu OCR, czyli Obstacle Course Racing z przeszkodami. Udział w nich polega na pokonaniu dystansu, który organizatorzy naszpikowali najróżniejszymi przeszkodami: błotnymi w postaci przeprawy przez bagna, wodnymi ze skokami do basenów lub zanurzaniem się w kontenerach z lodową wodą, wreszcie siłowymi. Zawodnicy natrafiają w trakcie biegu na multiringi, które muszą pokonać bez dotykania podłoża i wspinają się po linach.
Harówa na trasie
Jednymi z najtrudniejszych biegów, w których startował Paweł Grzesica były Bieg Rzeźnika oraz Iron Run. Blisko osiemdziesięciokilometrowa trasa tego pierwszego wiedzie bieszczadzkim czerwonym szlakiem z Komańczy przez Cisną, góry Jasło i Fereczata, Smerek do mety w Cisnej.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.