Datteln IV to elektrownia węglowa znajdująca się w Nadrenii Północnej-Westfalii, która w założeniu ma być ostatnią tego typu jednostką u naszych zachodnich sąsiadów. Jak podają niemieckie media, w niedzielę, 17 maja, przed elektrownia odbył się protest ekologicznych aktywistów. Chcą oni zatrzymać uruchomienie elektrowni, które jest planowane na lato br. To już kolejna akcja aktywistów. Wcześniej protestowali w lutym br. Według nieoficjalnych informacji nowa siłownia jest już podpięta do systemu.
Właścicielem elektrowni jest koncern Uniper. Jej budowa rozpoczęła się w 2007 r. i miała zakończyć się w roku 2011, ale plan ten nie mógł zostać zrealizowany z powodu usterek, których konsekwencją były przestoje w budowie. Decyzja o uruchomieniu elektrowni zapadła w styczniu br. Decyzję tłumaczono wysokim odszkodowaniem, które państwo musiałoby wypłacić koncernowi, gdyby elektrownia nie ruszyła.
Utworzona przez niemiecki rząd komisja węglowa zaleciła, by nie rezygnować z uruchamiania "już zbudowanych, ale jeszcze niewprowadzonych do eksploatacji elektrowni" i by podejmować z ich właścicielami rozmowy na ten temat. Dyrektywa komisji odnosi się w praktyce tylko do Datteln IV.
Datteln IV ma dać 1100 MW i jak zastrzega koncern Uniper będzie to najczystsza elektrownia na świecie. Jej budowa kosztowała 1,5 mld euro.
Przypomnijmy, że przyjęty przez rząd w Berlinie projekt ustawy o rezygnacji z węgla przewiduje, że najpóźniej do 2038 r. wyłączone zostaną w Niemczech wszystkie elektrownie węglowe.
W niedzielnych protestach uczestniczyło ok. 150 demonstrantów. Jak podkreślali ekoaktywiści, był to wyjątkowy protest, bo odbywał się w czasie epidemii. Zgromadzenie było zabezpieczone przez policje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.