O przyszłości górnictwa rozmawiali w Katowicach przedstawiciele rządu, prezesi spółek górniczych i energetycznych oraz związkowcy. W rozmowach udział wzięli m.in.: minister aktywów państwowych Wojciech Balczun, minister energii Miłosz Motyka, wiceminister energii Marian Zmarzły, wicemarszałek województwa śląskiego Leszek Pietraszek oraz wojewoda śląski Marek Wójcik.
– Omówiliśmy wszystkie kwestie dotyczące aktualnej sytuacji, ustawy górniczej i polityki państwa w kontekście energii oraz przyszłości górnictwa. Jesteśmy zdeterminowani, by ten dialog ze stroną społeczną kontynuować i jesteśmy na ten dialog otwarci niezależnie od tego, że wiele z problemów strukturalnych narastało przez dekady. Zależy nam, by te problemy rozwiązywać i ustabilizować sytuację z JSW. Szukamy najlepszego modelu wsparcia. Wszystkie nadzieje, które były i po stronie społecznej, i po stronie zarządów, że ta dekoniunktura się skończy, a fundusz stabilizacyjny wystarczy, by dotrwać do chwili, w której spółka zacznie zarabiać, się niestety nie spełniły – tłumaczył minister aktywów państwowych Wojciech Balczun.
Jak przyznał, na sytuację Jastrzębskiej Spółki Węglowej wpłynęły nie tylko kwestie związane z uwarunkowaniami rynkowymi, wskazał też na gwarancje pracy i płacy udzielone pracownikom w 2021 r. czy 1,6 mld zł składki solidarnościowej, którą spółka zapłaciła w 2023, jako jedyna w Polsce. Zapytany przez dziennikarzy o możliwy zwrot składki, przyznał: Myślę, że jest to prawnie niemożliwe.
JSW odchudzona o 160 osób
Wojciech Balczun podkreślał, że podjęto już część „działań optymalizujących w JSW”. Pierwsze cięcia dotyczące zatrudnienia w administracji spółki objęły ok. 160 osób.
Minister Zmarzły odniósł się z kolei do realizacji umowy społecznej i do roku 2049, w którym zostanie zamknięta ostatnia kopalnia. – Na razie realizujemy tę umowę społeczną. Nie mówimy o jakichkolwiek zmianach. Myślę, że węgiel, jeśli chodzi o miks energetyczny, będzie jeszcze długo stosowany – mówił w Katowicach wiceminister od górnictwa. – Natomiast w którymś momencie na pewno jeszcze usiądziemy do umowy społecznej i będziemy rozmawiać ze związkami zawodowymi. Myślę, że życie pokazuje nam różne scenariusze i czasami gdzieś dochodzi do zmian. Przykładem są kopalnie Bobrek i Bogdanka.
Dużo mniej entuzjastycznie przebieg spotkania ocenili związkowcy. Dominik Kolorz, szef Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”, przyznał, że był „totalnie rozczarowany” efektem rozmów.
– Liczyliśmy na zdecydowanie więcej konkretów. Dzisiaj uzyskaliśmy informacje, że niestety, biorąc pod uwagę to, jak ma wyglądać w Polsce system energetyczny, miejsca na węgiel będzie coraz mniej. Wydaje się, że ten słynny rok 2049, o którym mowa w umowie społecznej, przez stronę rządową nie jest brany pod uwagę, mimo tego, że oczywiście rząd deklaruje, że chce się tego trzymać. Tylko że rząd mówi jedno, a spółki energetyczne robią co innego. Istnieje więc naprawdę olbrzymia obawa, czy dotrzymamy tego słynnego 2049 r., jeśli chodzi o funkcjonowanie polskiego górnictwa – komentował Dominik Kolorz w rozmowie z dziennikarzami.
Jak dodał, związkowcy nie otrzymali też odpowiedzi, co będzie z dalszym finansowaniem sektora węglowego,
– Im mniej produkuje się energii z węgla, tym więcej trzeba dopłacać do spółek energetycznych. Subsydiowanie wystarczy spółkom górniczym do marca tego roku, bo tak jest to skonstruowane w ustawie budżetowej. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, co dalej. Deklaracji jest spore, ale biorąc pod uwagę to, jakie padły na poprzednim spotkaniu, to ja już przestaję w nie wierzyć – przyznał.
Górnicy z pensjami mniejszymi o 40 proc.?
Szef Śląsko-Dąbrowskiej „S”, zapytany o wątek dotyczący sytuacji w JSW, przyznał, że jest to „węzeł gordyjski”, kwestia bardzo trudna do rozwiązania.
– Propozycje zarządu spółki to jest science fiction. Padła dziś propozycja mówiąca o tym, że górnicy z JSW mają oddać 40 proc. wynagrodzeń. To jest droga donikąd. To jest wszystko w fazie dokumentacji, którą tworzy zarząd JSW. Strona związkowa jednoznacznie powiedziała, że na tak drastyczne propozycje obcięcia wynagrodzeń absolutnie nie będzie zgody – wyjaśniał Dominik Kolorz.
– Natomiast najbardziej kuriozalne w tym jest to, że plany wyjścia z kryzysu Jastrzębskiej Spółki Węglowej są – przepraszam, ale muszę to powiedzieć – po prostu głupie. Podam chociażby jeden przykład. Przewiduje się, że w roku 2030 ma się wydobywać 14 mln t węgla tam, gdzie dzisiaj wydobywa się chyba 12 czy 12,5 przy załodze dołowej rzędu 22 tysięcy pracowników. A te 14 mln t węgla ma wydobywać 12 tysięcy ludzi. No to jest jakiś absurd. Nie znam takiej technologii, która by była w stanie zastąpić tyle tysięcy ludzi i dałaby większe wydobycie – podsumował.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.