Najpierw hejt dotknął seniorów, potem służbę zdrowia. Teraz fora dyskusyjne huczą od obelg pod adresem Śląska i „cwanych” górników. Czy strach przed koronawirusem, tęsknota za powrotem do normalności, chęć pójścia do fryzjera tłumaczą ten obrzydliwy wysyp nienawiści?
– Drastycznie rosnąca liczba zakażeń na Śląsku na nowo obudziła w społeczeństwie ogromny lęk związany z wirusem. Mam wrażenie, że po pierwszej fazie szoku i pełnej mobilizacji do walki, u wielu z nas doszło do swoistego oswojenia z lękiem wywołanym pandemią poprzez uruchomienie mechanizmów obronnych – mówi Katarzyna Cichy-Szczepańska, psycholog z zespołu psychologów Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Dodaje, że w ostatnim czasie doświadczaliśmy zmęczenia mobilizacją i nadmierną koncentracją na informacjach o pandemii. Dlatego z ulgą przyjmowaliśmy luzowanie obostrzeń, które mogło doprowadzić również do odpuszczenia w sferze wewnętrznego, psychicznego rygoru. I nagle, w osłabioną czujność, zmęczenie i wyczerpanie uderzyła bomba informacyjna o wzroście zakażeń wśród górników.
Szukanie winnego
– Skala lęku poszybowała gwałtownie, generując na poziomie gadziego mózgu bezrefleksyjną, pierwotną tendencję do ataku. Chodzi przecież o zdrowie, życie i przetrwanie. W takiej sytuacji nie ma miejsca na szukanie przyczyn i prób zrozumienia tego, co wydarzyło się w kopalniach, a co dla znających branżę było nieuniknione. Instynkt podpowiada, że trzeba szukać winnego. Agresja zostaje skierowana przeciw górnikom, bo są bardzo konkretną grupą – podkreśla psycholożka.
Uszkodzony samochód pielęgniarki, listy z pogróżkami do lekarzy od „życzliwych” współlokatorów bloku, obelgi pod adresem seniorów wychodzących po zakupy czy na spacer. Teraz, po informacji o wzroście zachorowań w województwie i ogniskach zakażeń w kilku kopalniach, hejt przeniósł się na Śląsk i górników. Zatacza coraz szersze kręgi.
Oto kilka cytatów: „Natura za nas wymyśliła, jak pozbyć się górnictwa”, „Pazerność zgubiła górników, wszyscy musieli zrezygnować, albo stracili pracę, a cwane górniki zjeżdżały do kopalń w najlepsze – to teraz kopalnie pozamykają”, „Śląsk to nienormalność”, „Mi też zawadza Śląsk, nie dość że brudasy, to jeszcze ich musimy utrzymywać w tych kopalniach”, „Gdyby nie ten Śląsk, byłoby super”, „A nie prościej byłoby ich zbombardować?”, „Znowu Śląsk wszystko psuje”, „Wszystko przez Śląsk. To polskie Wuhan. Gdyby nie oni, to już dawno moglibyśmy głosować”, „Pewnie zjedli nietoperza z modrą kapustą”.
Niefortunna wypowiedź ministra
Padają też propozycje oddania Śląska Niemcom, żeby pozbyć się kłopotu, ewentualnie – i to najczęstsze żądania – otoczenia regionu kordonem sanitarnym, zamknięcia na dwa miesiące. Testowanie na obecność koronawirusa przed kopalniami na forach zostało uznane za kolejny górniczy przywilej. Pojawiło się sformułowanie „górnicza kasta”.
Ten atak na mieszkańców regionu podgrzała wypowiedź ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który w niedzielę (10 maja) powiedział:
– Jeżelibyśmy oddzielili Śląsk i zakażenia koronawirusem w kopalniach od przebiegu epidemii w Polsce, to mielibyśmy już tendencję spadkową.
To wszystko spowodowało odgrzanie starych antagonizmów, powrót argumentów rodem jeszcze z PRL-u, kiedy śląski węgiel odgrywał ogromną rolę w budowaniu kraju i gospodarce. „Górnicy? W dupie mają innych. Od dawna. Za czasów Gierka nabrali przekonania, że im się należy więcej. Niech się świat wali, górnik musi mieć na kotleta i vweja w tedeju” – pisze jeden z twitterowiczów.
Odium zaniechań resortu zdrowia na Śląsku – niskiej liczby testów, niewystarczającej liczby laboratoriów, długiego oczekiwania na wyniki testów, słabej organizacji w dobie pandemii funkcjonowania służby zdrowia, problemów z zaopatrzeniem w środki ochrony – spadło na tych, którzy temu nie zawinili.
– Statystyki pokazujące wzrost zakażeń nie mówią przecież o zakażonych mężczyznach w sile wieku, mówią konkretnie o górnikach. W psychologii dobrze znany jest mechanizm poszukiwania kozła ofiarnego. Winnego za nasze kłopoty, a w tej sytuacji za rosnące przerażenie i strach – mówi Katarzyna Cichy-Szczepańska.
Górnicy stali się kozłami ofiarnymi. Jak podkreśla psycholożka, agresja wynikająca z ogromnego lęku wznieciła wrogość do tych osób. Od wrogości zaś jest tylko krok do nienawiści, która każe niszczyć. I tak rozlał się hejt.
Skrywamy uprzedzenia
– Tu, na Śląsku, górnicy są częścią społeczności lokalnych, poza etykietą pracownika kopalni są rozpoznawani jako sąsiedzi, znajomi czy ojcowie kolegów naszych dzieci. W skali kraju górnik to obywatel, który nadal korzysta z dobrodziejstw i przywilejów branżowych, a jeśli poczuje się niezadowolony, zrobi manifestację w stolicy. Myślę, że uprzedzenia wobec górników zamiatane latami pod dywan, znajdują teraz swoje ujście w hejcie. Prawdopodobnie teraz, te skrywane uprzedzenia wobec górników przez ludzi nieświadomych przyczyn zaistniałej w kopalniach sytuacji i zahipnotyzowanych gniewem również znajdują ujście w hejcie! Teraz dla wielu jest okazja, by dokopać leżącemu – mówi Katarzyna Cichy-Szczepańska.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.