W przeszłości działały tu huty, prowadzona była eksploatacja odkrywkowa, a obecnie funkcjonuje elektrownia. To nie jest portret jednego z miast przemysłowych na Górnym Śląsku. Tyle można zgodnie z prawdą powiedzieć o Drawieńskim Parku Narodowym, który w maju obchodzi trzydziestą rocznicę utworzenia.
Utworzony rozporządzeniem premiera Tadeusza Mazowieckiego z 10 kwietnia 1990 r. park zaczął formalnie istnieć z początkiem maja tamtego roku. Rozciąga się on na trójpograniczu województw zachodniopomorskiego, lubuskiego i na skrawku wielkopolskiego, w widłach rzek Drawy i jej dopływu Płociczny. Aż 79 proc. parku zajmują lasy, około 10 proc. wody, a tylko 3 proc. torfowiska, łąki i źródliska. Same torfowiska zajmują nieco ponad 211 hektarów. Większość z nich leży w bezodpływowych zagłębieniach. Obecnie nie istnieje zagrożenie pożarowe torfowisk, tak jak to miało miejsce w Biebrzańskim Parku Narodowym. Konieczna jest jednak ich ochrona, w tym utrzymywanie kwaśnego odczynu i odpowiedniej wilgotności. Wśród celów ochrony wymieniane jest też utrzymanie procesów bioakumulacji na torfowiskach funkcjonujących.
O ile torf nie należał do kopalin pozyskiwanych nad Drawą do celów przemysłowych, o tyle inaczej było z gliną i piaskiem. W Operacie Ochrony Walorów Kulturowych DPN mowa jest o historycznych miejscach, w których na obecnym terenie parku funkcjonowały huty szkła. Istniały one m.in w Mostnikach i Głusku. Na potrzeby cegielni wydobywano tu też glinę. Obecnie nie ma zakusów na prowadzenie nielegalnej eksploatacji surowców kopalnych.
- Nie notowaliśmy przypadków nielegalnego pozyskiwania kopalin, gliny, piasku, żwiru z terenu DPN - informuje dr inż. Paweł Bilski, dyrektor Drawieńskiego Parku Narodowego.
Największym zakładem przemysłowym działającym w Drawieńskim Parku Narodowym jest Elektrownia Wodna Kamienna na Drawie w Głusku. Jej budowę zaczęto w 1896 r. i od momentu oddania do użytku nieprzerwanie produkuje ona prąd elektryczny. Choć jest czynnym zakładem, to wraz z budynkiem głównym, gospodarczym i rozdzielnią stanowi zabytek techniki.
Przyrodnicy mieli przez lata nietypowy problem z tą elektrownią. Już w momencie budowy utworzona została betonowa przepławka składająca się z 21 komór, która miała umożliwiać wędrówkę ryb i innych organizmów w górę i w dół rzeki. Jednak dolny wylot przepławki usytuowano z dala od turbin, w spokojnej zatoczce i ryby nie wyczuwały go. Zbudowana przez Niemców przepławka od samego początku okazała się nieskuteczna, a łososie i trocie przestały wędrować w górę rzeki.
Konieczność przebudowy tej przepławki wskazywano w projektach planów ochrony DPN z lat 1996-2000 i 2014 r., jednak dopiero w ostatnich latach udało się to zrealizować. Powstała dłuższa przepławka licząca 46 komór. W efekcie w sezonie 2019/2020 zaobserwowano już wędrówki troci i łososi w górę Drawy, dla których EW Kamienna przestała być przeszkodą.
Tegoroczna epidemia wpłynęła na zmianę planów DPN odnośnie wyznaczania nowych szlaków. Trzeba było zrezygnować z wytyczenia kilku ścieżek w rejonie obiektów pomilitarnych. Plany zakładają tylko budowę wieży widokowej przy przepławce koło EW Kamienna oraz otwarcie nowego Centrum Edukacji i Informacji Turystycznej w Drawnie wraz z wystawą przyrodniczą o lesie. Realizacja tych planów zależna będzie jednak od sytuacji epidemiologicznej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.