Sześćdziesiąt lat temu powstał Karkonoski Park Narodowy. Tym, co przez lata rozpalało wyobraźnię i emocje penetratorów, były opowieści o domniemanych sztolniach górniczych, w których w 1945 r. rzekomo ukryto dolnośląskie złoto. Tymczasem w granicach KPN łatwiej znaleźć można pozostałości po eksploatacji odkrywkowej.
Fragment najwyższego pasma górskiego Sudetów przy granicy z Czechosłowacją objęty został ochroną poprzez Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 16 stycznia 1959 r. w sprawie utworzenia Karkonoskiego Parku Narodowego. Obecnie KPN zajmuje ponad 59 km kwadratowych w granicach kilku miast, takich jak: Szklarska Poręba, Piechowice, Jelenia Góra, Karpacz i Kowary oraz w gminie Podgórzyn. W odróżnieniu np. od polskiej części Tatr, w całości objętej ochroną parkową, w Karkonoszach chroniona jest głównie ich górna, grzbietowa część. Tylko miejscami granice parku sięgają niżej, aż po zamek Chojnik czy tuż pod zabudowania jeleniogórskiej dzielnicy Jagniątków.
Zanim nastała gorączka wrocławskiego złota, Karkonosze znane były z innych, tajemniczych poszukiwaczy skarbów, zwanych Walończykami. Nie ma o nich wiarygodnych informacji - uważa się, że pochodzili z pogranicza Belgii i Francji, choć inna teoria łączyła ich z włoską Wenecją. Byli oni zbieraczami kamieni szlachetnych. Możliwe, że interesowały ich też piaski złotonośne w Sowiej Dolinie, gdzie kiedyś funkcjonowały płuczki.
- Tutaj nie ma pewnych przekazów, one są na w pół legendarne - rozwiewa nadzieje Tomasz Miszczyk, archeolog z Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze. - Oni nie prowadzili szeroko zakrojonej działalności górniczej. Tak więc zabytków górniczych typu kilofy czy młotki ze średniowiecza nie mamy.
Nie znajdziemy też na obszarze KPN sztolni pouranowych z XX w. Uranu poszukiwano owszem w Karkonoszach, np. w Budnikach, ale miejsca te znajdują się już za granicami parku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.