W ósmym dniu akcji ratowniczej po zatopieniu nielegalnej kopalni węgla w indyjskim stanie Meghalaya wciąż nie ma wieści o żadnym z poszukiwanych górników.
Przypomnijmy, że w czwartek 13 grudnia w Indiach doszło do katastrofy górniczej w dzikiej kopalni, którą zalała woda, odcinając pod ziemią kilkunastu mężczyzn, a być może również dzieci.
Poziom wód, które zalały wyrobiska utrzymuje się na wysokim poziomie. Głębokość biedaszybu, do której schodzili w poszukiwaniu węgla kopacze z wioski Lumthari (ok. 80 km od stolicy stanu Shillong), ratownicy oszacowali na 370 stóp, czyli ok. 112 m.
W środę, 19 grudnia, władze ponownie próbowały ocenić, ile osób zostało odciętych w zeszły czwartek w dzikiej kopalni przez wody, które napłynęły z pobliskiej rzeki.
- Jeśli zeznania świadków i okolicznych mieszkańców są prawdziwe, wewnątrz szybu może znajdować się 15 ludzi - powiedział dziennikarzom jeden z urzędników uczestniczących w akcji. Przypomnijmy, że w dniu katastrofy liczbę poszukiwanych szacowano na 13 osób.
Urzędnicy tłumaczą, że nie da się z całą pewnością określić, ilu ludzi pracowało pod ziemią, ponieważ zarządca nielegalnej kopalni nie prowadził żadnego rejestru załogi.
Policja stanowa w piątek w nocy aresztowała zarządcę nielegalnej kopalni po szturmie na dom, w którym ukrywał się w jednej z okolicznych wiosek.
W 2014 r. sąd zakazał wydobycia węgla w biedaszybach ze względu na niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia ludzi. Władze stanu Meghalaya przyznają, że zakaz był notorycznie łamany, głównie z powodu panującej na prowincji biedy.
Policja poinformowała, że w poszukiwaniach zaginionych pod ziemią uczestniczy ponad stu ratowników, m.in. z państwowych sił reagowania kryzysowego (NDRF). Bez przerwy pracują pompy odsysające wodę, która jednak napływa ciągle do szybu. Zdaniem służb medycznych szanse na uratowanie kogokolwiek są w tej chwili znikome.
- Zakładając, że górnicy nie utonęli, lecz udało się im przedostać do wyższych, niezatopionych chodników, zagrożenie dla ich życia stwarza brak pożywienia, odwodnienie i toksyczne gazy w kopalnianym powietrzu - analizują lekarze.
Władze hidnuskie zapewniają jednak, że ratownicy nie poddają się i ciągle mają nadzieję na uratowanie górników. W sobotę, po trzech dobach akcji, ratownicy wydobyli spod wody tylko trzy hełmy, których używali górnicy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.