Ekipy ratownicze usiłowały dotrzeć do 13 górników, uwięzionych pod ziemią w kopalni węgla w Indiach po zalaniu wyrobisk przez wodę.
Akcję prowadzono w zeszły czwartek i piątek, 13-14 grudnia, w północnowschodnim stanie Meghalaya - informują agencje.
Według miejscowych władz do nieszczęścia doszło w starej, nielegalnej kopalni. Tego typu biedaszyby nazywane są w Maghalaya "szczurzymi norami". Są bardzo rozpowszechnione w okolicy. Węgiel wydobywają w nich wieśniacy, jednak zajęcie należy do skrajnie niebezpiecznych, surowiec wykopuje się z bardzo niskich i ciasnych pokładów.
Przed weekendem szef administracji stanu Conrad Sangma poinformował, że władze nie mają żadnej informacji na temat stanu zaginonych górników.
- Modlimy się, żeby wyszli stamtąd żywi - powiedział agencji Reutera w rozmowie telefonicznej.
Dzika kopalnia węgla zalana została w czwartek wodami, które przedarły się z pobliskiej rzeki. Kopalnia usytuowana jest w pobliżu bardzo gęstego lasu, co dodatkowo utrudniało akcję.
Prawie we wszystkich kopalniach w stanie Meghalaya, graniczącym z Bangladeszem, używa się prymitywnych metod wydobycia węgla. Górnicy nie boją się zakazów, ani działań władz, które próbują położyć kres biedaszybom.
Ludzie, wśród których bardzo często są dzieci, schodzą do kilkudziesięciu metrów w głąb ziemi po bambusowych drabinach i wykopują węgiel z niewielkich otworów drążonych w bok z szybiku. Często prowadzi to do poważnych wypadków - opisuje portal mining.com.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.