- Protest będziemy kontynuować do skutku - powiedział w czwartek PAP Leszek Grzeszczyk, kapitan samolotu typu embraer 170/190, który uczestniczy w trwającym od ubiegłego czwartku związkowym strajku.
W ósmym dniu protestu, związkowcy zapewniają, że nie przerwą swojej akcji strajkowej, dopóki nie zostaną spełnione ich postulaty.
Do czwartkowego popołudnia sformułowali cztery główne: przywrócenie do pracy liderki związkowej Moniki Żelazik, cofnięcia 67 dyscyplinarnych zwolnień dla uczestników strajku, cofnięcia wezwania do zapłaty 640 tys. zł dla jednego z pilotów i powrotu do regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku.
- Tu chciałbym dodać, że do tej pory nie ma regulaminu wynagradzania, są tylko wytyczne ramowe, co jest prowizorką trwającą od wielu lat - mówi kpt. Grzeszczyk.
Protestujący przekonują, że LOT ponosi straty przez upór prezesa spółki. "Prezes trwoni pieniądze spółki, bo za ułamek tej kwoty, którą już stracił doszedłby do konsensusu z nami już dawno. Ale megalomania prezesa doprowadzi spółkę do upadłości - przekonuje Grzeszczyk.
Protestujący podkreślają ponadto, że w LOT ok. 1400 osób z personelu pokładowego i pilotów jest zatrudnionych na tzw. śmieciówkach.
- Uważamy, że rząd nie jest dokładnie informowany o sytuacji finansowej spółki oraz o przebiegu strajku. Uważamy też, że z tym prezesem się nie porozumiemy - ocenił kapitan.
Milczarski poinformował w poniedziałek, że spółka podpisała - w trybie przewidzianym prawem - wiążący i legalny regulamin wynagradzania z dwoma związkami zawodowymi: Związkiem Zawodowym Pracowników PLL LOT i Związkiem Zawodowym NSZZ "Solidarność". Jak mówił wówczas, tym samym zakończył się trwający nieprzerwanie od 2013 roku spór zbiorowy w spółce o regulamin wynagradzania.
Regulamin wynagradzania wypowiedział poprzednik Milczarskiego, Sebastian Mikosz, który też zwolnił dyscyplinarnie ówczesną przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego panią Elwirę Niemiec. Związkowcy wówczas też chcieli dymisji prezesa.
Protestujący - stewardesy i piloci - powstrzymują się od pracy i codziennie gromadzą się na terenie siedziby LOT w Warszawie, przy biurowcu, w okolicy drzewa przy jeziorku. LOT twierdzi, że strajk jest nielegalny, a każdy odwołany rejs to dla przewoźnika olbrzymie koszty.
Z powodu problemów z załogą, która uczestniczy w związkowym strajku, LOT w czwartek odwołał w sumie 12 rejsów z Warszawy i do Polski. Od początku strajku tj. od 18 października do czwartku 25 października z powodu problemów z załogą PLL LOT odwołał w sumie ok. 60 rejsów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.