W Tarnowskich Górach zrealizowno film instruktażowo-szkoleniowy dla użytkowników aparatów ucieczkowych ATU-1. To najnowszy produkt dla górników kopalń podziemnych w asortymencie sprzętu ochrony dróg oddechowych tarnogórskiej fabryki Faser SA. - Żaden aparat nie spełni swoich zadań, jeżeli górnicy w sytuacji zagrożenia nie będą umieli go otworzyć i prawidłowo użyć - wyjaśnia pomysł filmu Jacek Świątek, prezes Faser.
Tarnogórska fabryka produkuje m.in. 87 typów aparatów, w tym sześć odmian ucieczkowych. Wszystkie mają certyfikat umożliwiający wprowadzenie tych wyrobów na rynek.
ATU-1 różnii się od dostępnych na rynku podobnych aparatów przede wszystkim dłuższym gwarantowanym czasem użytkowania – 70 minut. Umożliwia górnikom ewakuację ze strefy zagrożenia przy długich drogach ucieczki. W stanie spoczynku czas ochronnego działania tego aparatu wynosi aż 220 minut. Podczas testów fabrycznych oraz w kopalniach, w warunkach rzeczywistych wycofania załogi z rejonu zagrożenia gazami niebezpiecznymi dla życia i zdrowia, ratownicy w ATU-1 oddychali bezpiecznie 95 minut - przypomina Jolanta Talarczyk, rzecznik prasowy Faser SA. Dodaje, że ATU-1 spełnia wymogi normy EN 13794:2002, a także przeszedł ekstremalne badania wyrobów prowadzone przez notyfikowane laboratoria.
12-minutowy film instruktażowo-szkoleniowy dla użytkowników ATU-1 jest odpowiedzią na oczekiwania odbiorców. Przygotowano go w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. Scenariusz i tekst lektorski napisali pracownicy Faser SA: Jacek Skorupa i Tomasz Kubik, których można zobaczyć także w charakterze aktorów demonstrujących budowę i zasady użytkowania aparatów. Film zrealizowało AGStudio - ekipa filmowców wywodzących się z Tarnowskich Gór, którzy zasłynęli m.in. najlepszym klipem roku 2014 w ocenie Eska Music.
Jacek Świątek, prezes Faser SA, często powtarza kontrahentom, że żaden aparat nie spełni swoich zadań jeżeli górnicy w sytuacji zagrożenia nie będą potrafili go otworzyć i prawidłowo zastosować. Muszą opanować tą pozornie prostą umiejętność na zasadzie odruchów bezwarunkowych, natychmiast czyli bez kombinowania i zastanowienia jak wyjąć aparat z obudowy, jak go założyć i uruchomić.
Dlatego bardzo ważna jest jakość szkoleń górników w zakresie użytkowania aparatów.
- Nie wystarczy im opowiedzieć i pokazać jak one działają. Konieczne są treningi. W aparatach inaczej się oddycha niż normalnie, większe są opory powietrza przy wdechu i wydechu. Wyższa jest też temperatura wdychanego powietrza. Nieprzygotowanego do tego człowieka, w sytuacjach bardzo stresowych, może to doprowadzić do stanu paniki i błędnego wrażenia, że się dusi i odrzucenia aparatu, który może ocalić mu życie - mówi Jolanta Talarczyk.
- Oczywiście prowadzimy serwis i tradycyjne szkolenia dla odbiorców naszego sprzętu ochrony dróg oddechowych. Zdecydowaliśmy się na przygotowanie filmów instruktażowo-szkoleniowych do naszych wyrobów, ponieważ zmieniają się oczekiwania użytkowników. Młodzi ludzie są przyzwyczajeni do multimedialnego przekazu informacji. Pamięć ludzka jest ulotna, kondycja psychofizyczna osób prowadzących szkolenia zależy od wielu czynników, a nam zależy na zapewnieniu takiego samego, wysokiego poziomu szkolenia wszystkim odbiorcom naszych wyrobów. Do filmu podczas szkoleń górników w kopalniach można w każdej chwili wrócić, elastycznie układać terminarz treningów do potrzeb załogi – objaśnia Jacek Świątek.
Krótką, dwuipółminutową wersję promocyjną filmu o ATU-1 zobaczyć można na kanale Youtube tarnogórskiej fabryki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dobrze ze sa nowe aparaty ucieczkowe, ale niestety sa one za duze i za ciezkie. W wiekszosci krajach gornicy nosza podobne aparaty w pokrowcach, na paskach przy spodniach. Nie sa one za lekkie , ale kazdy gornik musi go miec przy sobie caly czas. Noszenie aparatu na ramieniu czy na plecacj nie jest najlepszym rozwiazaniem. Mysle ze nowa technika i konstruktorzy wymysla lzejsze aparaty juz wkrotce
W niemieckim GWK pochłaniacz ucieczkowy waży ok 600 g i przy uwarunkowaniach wentylacyjnych etc. oraz przepisach musi Górnik nosić przy sobie tzn. zawsze na pasku spodni bo trudno, żeby trzymał spodnie w zębach. Wyjątki np. niskie ściany ok. 1,0 m miąższości lub drogi ucieczkowe dłuższe ni 90 minut stosowano zbiorniki w ścianie (w kilku miejscach) z wielokrotną ilością pochłaniaczy w stosunku do załogi ale tej załogi przy automatycznym przesuwaniu obudowy i urządzeniu strugowym było bardzo mało może 4 osoby. Tak jak KWI pisze: co jest w przypadku pożaru, nikłej widoczności i strachu...każdy bierze ten pochłaniacz, który jest w pobliżu czy to jest jego to w tym momencie 'prawie nikt' nie rozważa. zagadnienia wentylacji, przekroju wyrobisk etc. w tym kierunku powinny iść zmiany innowacyjne bez gigantomanii. Podobnie wygląda z tzw. modułem PKB, który od 40 lat pozwala na bardzo efektywną lokalizację zaginionych Górników . Mógłby być stosowany do wielu innych 'monitoringów' ale IGBCE (jedyny ZZ w niemieckim GWK) i Rady Zakładowe kopalń powiedziały wówczas 'NEIN', tak pozostało do dziś, dlatego używany jest wyłącznie dla automatycznego wyłączenia na niebezpiecznych przesypach np. taśma / buforowe podziemne zbiorniki urobku aby Górnik nie wpadł do nich i zginął. Jest zabudowany z podobnych powodów jak powyżej na pasku od spodni - bo hełm może spaść z głowy...) Ponowne załączenie jest możliwe tylko manualnie z miejsca załączenia. Szczęść Boże i Glückauf.
I tak 99%górników tego nie nosi przy sobie bo przeciez nie idzie z tym pracowac ino kajs to wisi to moze czas zmienic przepisy!!!!!!!!!!!!!!