Sprawa uchwalenia przez Sejm i podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy umożliwiającej ratyfikację tzw. poprawki dauhańskiej umknęła nie tylko mediom, ale i środowisku górniczemu. Tymczasem ta poprawka jest niezwykle niebezpieczna dla węgla i opartej na nim energetyki. Wyznacza zobowiązania dotyczące redukcji emisji CO2 do 20 proc. do 2020 r.
O co konkretnie chodzi? Celem ustawy jest wyrażenie zgody na ratyfikację przez prezydenta poprawki dauhańskiej do protokołu z Kioto do ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie klimatu. Wyznacza ona wiążące nas prawnie zobowiązania dotyczące redukcji dwutlenku węgla o 20 proc. do 2020 r. zgodnie z unijnym pakietem klimatyczno-energetycznym.
Rada Ministrów w uzasadnieniu ustawy wskazała, że ratyfikacja może mieć dla Polski wymierne, korzystne skutki finansowe. Chodzi o nadwyżki jednostek przyznanej emisji z pierwszego okresu rozliczeniowego, jednostki przyznane na drugi okres rozliczeniowy oraz część jednostek z nadwyżki unijnej, czyli konkretne pieniądze, choć nie wiadomo, jakiej dokładnie wysokości.
W 2015 r. prezydent Duda zawetował ustawę w tej sprawie przygotowaną jeszcze przez rząd PO-PSL. Powodem był brak analizy skutków gospodarczych. Teraz, po niemal 3 latach, taka ustawa przeszła przez parlament i została podpisana.
- W całej tej sprawie o redukcję emisji dwutlenku węgla do 2020 r. chodzi o to, aby w przypadku Polski zaliczyć także to, co zrobiliśmy w naszych elektrowniach w latach 90. Dokonaliśmy w tym czasie ogromnej redukcji emisji. Jeśli będziemy traktowani na równych zasadach z innymi krajami Unii, będzie to dla naszej gospodarki bardzo niekorzystne - podkreśla prof. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej.
Dodaje, że cała sztuka polega na tym, aby do naszej polskiej wizji przekonać unijne instytucje, co bynajmniej łatwe nie jest.
- Nie wolno oddawać pola bez walki. Warto brać przykład z Niemiec, które głośno mówią o zielonej energetyce, a tak naprawdę swoje bezpieczeństwo energetyczne opierają na węglu brunatnym. Węgiel to nasze bogactwo, na nim musimy rozwijać gospodarkę - mówi prof. Władysław Mielczarski.
Na niebezpieczeństwa płynące z poprawki dauhańskiej i podpisania ustawy przez prezydenta Dudę uwagę w rozmowie z TG zwracał też Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności.
- Tym samym Polska potwierdzi na arenie międzynarodowej, że do 2020 r. zredukuje emisję tego gazu o 20 proc. Jeśli prawdą jest, że przez tę poprawkę zobowiązaliśmy się jako kraj unijny do mówienia jednym głosem z Europą i zrzekliśmy się reprezentowania własnych krajowych interesów, to jest to pójście o krok za daleko - mówił przewodniczący Hutek (TG z 14 czerwca).
Nowa globalna umowa klimatyczna zacznie obowiązywać już w 2020 r. W grudniu tego roku na COP24 w Katowicach mają zostać skonkretyzowane i wyznaczone kierunki jej realizacji. Polska ratyfikując poprawkę dauhańską potwierdzi swoje zobowiązanie do redukcji emisji CO2 o 20 proc. do 2020 r., zgodnie z unijnym pakietem klimatyczno-energetycznym.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.