Wrota sztormowe powstałe pięć lat temu na kanale jamneńskim w gminie Mielno to, jak powiedział w piątek prezes PGW Wody Polskie Przemysław Daca, budowla wykonana wbrew wszelkim regułom hydrotechniki. Jego zdaniem istnieje tu duże prawdopodobieństwo katastrofy ekologicznej.
Inwestycję na kanale jamneńskim w gminie Mielno w 2013 r. zrealizował likwidowany Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. W styczniu 2018 r. to PGW Wody Polskie przejęło nadzór nad urządzeniami i wodami w Polsce. Sprawą jeziora Jamno, które od pięciu lat ulega degradacji, zajął się Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej i jego regionalny odpowiednik. 15 maja przeprowadzono - na zlecenie prezesa Wód Polskich - doraźną kontrolę.
Prezes Daca o jej wynikach i planowanych działaniach poinformował dziennikarzy w piątek, 18 maja, przy kanale jamneńskim na zorganizowanej konferencji prasowej.
"Potworek hydrotechniczny"
- Z moich informacji, które uzyskałem z terenu, jak i przeprowadzonych doraźnie kontroli, wynika, że ta budowla została wykonana wbrew wszelkim regułom hydrotechniki. Jest to wręcz potworek hydrotechniczny. Można powiedzieć, że przerażenie bierze, jak to wygląda i jakie skutki to przyniosło - powiedział Daca.
- Przed wybudowaniem kanału było tu naturalne osuwisko, które stanowiło naturalną barierę, powodującą to, że stan wody się utrzymywał. Trzeba pamiętać o tym, że jest różnica poziomów średnich w jeziorze i w morzu, więc ktoś, kto przygotowywał tę inwestycję nie wysilił się nawet do tego, by policzyć dokładnie rzędne i wyciągnąć z tego podstawowe wnioski. Z informacji, które uzyskałem, wynika, że inwestorzy po otworzeniu tego obiektu sami się zdziwili, że im woda ucieka z jeziora - podkreślił prezes Wód Polskich.
Woda ucieka z jeziora
Dodał, że obecnie wybudowane wrota mają tylko jedną funkcję - przeciwpowodziową, poza tym nie są poddane jakiejkolwiek kontroli, nie można ich regulować. Dochodzi do obniżenia poziomu wody w jeziorze i problemu z przepływem ryb.
- Pierwotnie ta inwestycja miała służyć turystyce. Natomiast zmieniono nagle zdanie i wybudowano coś, co absolutnie taką turystykę wyklucza, a oprócz tego powoduje ucieczkę wody z jeziora - powiedział Daca.
W wyniku doraźnej kontroli przeprowadzonej 15 maja - prezes Daca poinformował, że skierował osobne pismo do wojewody zachodniopomorskiego z prośbą o przeprowadzenie wnikliwej kontroli.
Sprawa dla prokuratora i groźba katastrofy
- Po tej kontroli zastanowię się, co dalej z tym zrobić. Moim zdaniem ta sprawa powinna trafić do prokuratura, ponieważ nie możemy pozwolić na to, by takie działania w świetle całego kraju były robione - podkreślił prezes Wód Polskich.
- Moim zdaniem, jest bardzo duże prawdopodobieństwo katastrofy ekologicznej, więc będę rozmawiał z ministrem (gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej) Markiem Gróbarczykiem i ministrem środowiska o specjalny tryb działań w tym zakresie - dodał Daca.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.