Co najmniej kilkanaście dawnych, niezinwentaryzowanych, płytkich wyrobisk górniczych musi zabezpieczyć Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu w związku planem udostępnienia turystom drogi wodnej w ciągnącej się pod miastem XIX-wiecznej sztolni.
Dyrektor zabrzańskiego Muzeum Bartłomiej Szewczyk poinformował, że prace te potrwają prawdopodobnie do późnej wiosny, zanim do tej części sztolni - ponadkilometrowej drogi wodnej pokonywanej łodziami - będzie można wpuścić turystów. Potem roboty będą prowadzone nadal, jednak otwarty zostanie już ruch turystyczny.
Prace w zabrzańskich górniczych podziemiach, koncentrujących się wokół wyrobisk Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej, trwają od 2008 r. W 2017 r. ukończono tę część z nich, która umożliwiła otwarcie pierwszej, pieszej części podziemnej trasy o długości ok. 1,5 km.
Ogromne historyczne przedsięwzięcie w odwadnianie kopalń
Budowa Sztolni Dziedzicznej w latach 1799-1863 była ogromnym przedsięwzięciem. Chodziło o infrastrukturę umożliwiającą odwadnianie dużych państwowych kopalń w dzisiejszych Zabrzu i Chorzowie i kilkunastu kopalń mniejszych, prywatnych. Całkowita długość ciągnącej się kilkadziesiąt metrów pod ziemią sztolni, którą na pewnym odcinku spławiano też do wylotu w centrum Zabrza węgiel, sięgała 14,2 km (spadek wynosił 87 cm na każdy kilometr).
Ujście sztolni, któa traciła na znaczeniu wraz z coraz głębszym wydobyciem, zamurowano w 1951 r. Projekt udrożnienia jej końcowego, zabrzańskiego odcinka prowadzony jest od 10 lat. Aby zbadać, a potem odkopać liczącą ok. 2,5 km część jej wyrobisk, najpierw odkopano szyby Carnall (udrożniony w 2009 r.) i Wilhelmina (2011-2012), które zostały wcześniej zasypane kamieniem przy okazji likwidacji pola zachodniego kopalni Zabrze Bielszowice.
Łopatami i taczkami wywożono naniesiony przez dekady muł
Potem, wobec braku we współczesnym górnictwie urządzeń mogących pracować w takich zabytkowych wyrobiskach, zalegający do wysokości trzech metrów, naniesiony w ciągu dziesięcioleci przez wodę muł był wybierany łopatami. Ładowany na taczki był nimi dowożony do wylotu lub szybu, gdzie wyciągano go kubłami na powierzchnię. Udrażnianie sztolni rozpoczęło się w 2012 r. i trwało cztery lata. Wywieziono ok. 800 tys. taczek mułu.
Trudności wiązały się m.in. z tym, że rewitalizowano i zabezpieczano metodami górniczymi obiekt znajdujący się bardzo płytko pod powierzchnią później zbudowanego i rozwijającego się miasta.
Części naziemne kompleksu Sztolnia Królowa Luiza (od dawnej kopalni, której częścią był m.in. szyb Carnall) są gotowe i czynne od dawna. Pierwsza część podziemi działa od połowy 2017 r. Oprócz zabezpieczeń wyrobisk, na znacznej ich długości zamontowano podesty, aby można było tę część trasy przejść suchą stopą. Wydzielono na niej ponad 20 stref ekspozycyjnych, w których multimedia sąsiadują z oryginalnymi, znalezionymi na miejscu sprzętami bądź ich replikami.
Stare narzędzia, łodzie, żuraw i podziemny port
Wśród znalezisk są dawne narzędzia oraz dwie łodzie transportowe (łączono je po cztery łodzie, do każdej ładowano po jedenaście 370-kilogramowych skrzyń z węglem; takie szesnastotonowe zestawy przepychał do ujścia sztolni siłą mięśni jeden człowiek). Repliką jest podziemny port przeładunkowy ze zbudowanymi na podstawie zachowanej dokumentacji żurawiem i łodzią.
Na razie nie jest dostępny ponadkilometrowy odcinek wodny sztolni od tzw. mijanki pod browarem do wylotu w centrum miasta. Będą nim kursowały napędzane elektrycznie łodzie - zbudowane na kształt tych, którymi niegdyś sztolnią spławiano węgiel. Turyści będą wypływali poprzez nawiązujący do historycznego portal sztolni do otwartej niecki basenowej przy ul. Karola Miarki (w poprzednich latach zbudowano tam m.in. nabrzeże portowe i budynek obsługi).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.