Przyjeżdżają do Polski z dyplomami szkół zawodowych i wyższych uczelni. Na niewiele niestety im się to przydaje. Ilu obywateli Ukrainy pracuje w polskich kopalniach węgla kamiennego? Tego nikt na razie nie policzył. Prawo nie wymaga od nich znajomości języka polskiego. Ich obecność nie wzbudza też żadnych negatywnych emocji w społeczeństwie – deklaruje nadzór górniczy.
„Ucz, ucz, ucz się polskiego, na łatwe i na trudne dni. Cóż, cóż, cóż w tym jest złego? Co złego to nie my” – słowa popularnej polskiej piosenki jak znalazł można by zadedykować obywatelom Ukrainy, którzy przyjeżdżają do Polski z myślą o podjęciu pracy w naszych kopalniach. Zabierają z sobą dyplomy szkół zawodowych i wyższych uczelni. Chętnie pokazują zaświadczenia, potwierdzające staż pracy w ukraińskich kopalniach. Lecz najistotniejszym jest dla nich fakt, że nie muszą legitymować się znajomością języka polskiego.
Dozór i robotnik dołowy
Od 2012 r. Prawo geologiczne i górnicze nie stawia bowiem obowiązku znajomości języka polskiego osobom dozoru, kierownictwa ruchu zakładu górniczego, pracownikom wykonującym czynności specjalistyczne w ruchu zakładu górniczego, a także pracownikom fizycznym. Z jednej strony trudno dziwić się ustawodawcy, że nie objął obowiązkiem znajomości języka polskiego takich stanowisk jak robotnik górniczy dołowy, czy też robotnik naziemny w górnictwie, bo też nie wymagają one ukończenia specjalistycznych szkoleń i kursów.
Z drugiej zaś daje o sobie znać pewna niekonsekwencja ustawodawcy. Zgodnie bowiem z art.112 ust. 2 Prawa geologicznego i górniczego, „osoby wykonujące czynności w ruchu zakładu górniczego szkoli się w zakresie znajomości przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, w tym bezpiecznego wykonywania powierzonych im czynności. Osoby te nie mogą być dopuszczone do pracy w ruchu zakładu górniczego, jeżeli nie wykażą się dostateczną znajomością tych przepisów i zasad”.
Trudno wyobrazić sobie osobę nieznającą języka polskiego, biorącą udział w szkoleniu bhp, a następnie składającą egzamin z nabytej wiedzy, ze skutkiem pozytywnym. To oczywisty nonsens.
Teoretycznie pracownik z Ukrainy ze znajomością naszego języka mógłby podjąć pracę przy wykonywaniu czynności specjalistycznych w ruchu zakładu górniczego albo jako osoba dozoru lub kierownictwa ruchu zakładu górniczego, ale pod warunkiem spełnienia ukończenia odpowiedniej szkoły, odbycia praktyki zawodowej czy posiadania aktualnego zaświadczenia o odbyciu kursu specjalistycznego.
Szkopuł jednak w tym, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, proces uznawania kwalifikacji do wykonywania górniczych zawodów regulowanych może zostać przeprowadzony wyłącznie dla kwalifikacji nabytych w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej oraz krajach EFTA (Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria). Tak stanowią obowiązujące u nas przepisy.
Co prawda, obowiązująca umowa pomiędzy Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy o wzajemnym uznawaniu akademickim dokumentów o wykształceniu i równoważności stopni gwarantuje osobom, które uzyskały wykształcenie w jednym z państw-stron tej umowy, możliwość kontynuacji kształcenia w placówkach drugiego państwa, ale jest to tzw. uznanie do celów akademickich. Osoby te nie otrzymują żadnego dokumentu stwierdzającego równoważność ich dyplomów z odpowiednimi dyplomami polskimi. Chyba że uzyskały dyplom lub tytuł do 20 czerwca 2006 r. Wówczas ma zastosowanie protokół zawarty pomiędzy rządami Polski i Ukrainy. Takich jest jednak niewielu.
Zdrowy rozsądek pracodawcy
Co zatem pozostaje pracownikom z Ukrainy, zatrudnionym w polskich kopalniach i ich potencjalnym pracodawcom?
Tym pierwszym można polecić opanowanie języka polskiego w stopniu wystarczającym do uczestnictwa w kursach i szkoleniach, a nawet podjęcia nauki w szkołach zawodowych i na uczelniach. Tym drugim – stosowanie się do zaleceń nadzoru górniczego i kierowanie się zasadami zdrowego rozsądku. Pracownik z Ukrainy winien otrzymać przepisy, regulaminy i instrukcje sformułowane w języku dla niego zrozumiałym.
Cieszy natomiast to, że obecność Ukraińców w polskich kopalniach nie wzbudza jak dotąd żadnych negatywnych emocji. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Braki kadrowe w naszych kopalniach węgla kamiennego coraz bardziej doskwierają przedsiębiorcom. Co się zaś tyczy przepisów regulujących zasady przyjmowania do pracy w zakładach górniczych obywateli państw spoza Unii Europejskiej, to pewnie pojawią się wraz z przedstawicielami kolejnych nacji, gotowymi podjąć pracę w polskim górnictwie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Problemu nie ma, bo jest wielu chętnych do pracy w kopalniach. Dozór to można by 3 razy powiększyć. Problem jest tylko taki, że dotyczy to spółek, a nie jakiś firm wykonujących usługi. W takich firmach gdzie wynagrodzenie wynosi 2000 zł niedługo będzie jeszcze większy problem ze znalezieniem chętnych do pracy. Kopanie oferujące umowy na stałe, barbórki, węgiel itp mogą mieć problem z pracownikami tylko na własne życzenie, przez własną nieudolna politykę kadrową. Zdrowy organizm nie ma z tym kłopotów.
Gdy pracowałem w prywatnej firmie górniczej i robiliśmy przekop łączący Sośnicę z Makoszowami mieliśmy zatrudnionych pracowników z Ukrainy kilkudziesięciu .........kłopotów z nimi nie było mówili po polsku w takim stopniu że z porozumieniem nie było kłopotów .... ale też nie są to ludzie którzy sami coś zrobią bez przerwy trzeba nimi sterować
Górnicy i osoby odpowiedzialne (dozór) z firmy KOPEX, którzy pracowali szczególnie w robotach przygotowawczych w niemieckim GWK, byli szkoleni językowo przez Pracodawcę. Zakres dotyczył zagadnień BHP i tzw. łańcucha pierwszej pomocy (zameldowanie wypadku i organizacja/udzielenie pierwszej pomocy). W przodkach była prawie wyłącznie załoga składająca się z polskich górników. Tylko osoby o szczególnym zakresie wiedzy (umiejętności) były pracownikami niemieckiej KWK.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Racja , a ukraincy myslicie ze beda pracowac w Polsce?? to jest dla nich przystanek by moc pracowac na zachodzie , bo pracodawca mysli ze go okroi z wyplacy ze ten ,ze pracownik nie wie jakie sa realia placowe heheheh
Przez tą restrukturyzację czyli praktycznie tylko ograniczenie ilości pracowników i ich uposażeń za nie długo będą robić sami Ukraińcy Braki kadrowe powstają tylko i wyłącznie z powodu słabych zarobków , nawet jak ktoś się zatrudni to po jakiś czasie zaczyna szukać lepiej płatnej pracy , a niestety place stoją w miejscu od kilku lat i nawet na strefie można już lepiej zarobić od razu a nie czekać 10 lat na 10% kg więcej, trafiajac na daremny oddział po pierwszej wyplacie od razu odechciewa się robić. Szczesc Boże !