Wartość ropy, którą do gdańskiego Naftoportu przetransportował z USA tankowiec "St. Helen", to ponad 34 mln dol. - powiedział w czwartek (9 listopada) PAP wiceprezes Grupy Lotos Jarosław Kawula.
Tankowiec "St. Helen" z 600 tys. baryłek amerykańskiej ropy (co stanowi ok. 80 tys. ton) dla Grupy Lotos wpłynął do gdańskiego Naftoportu w czwartek rano. Lotos podał, że ładunek 600 tys. baryłek ropy zapełniłyby ponad trzy tysiące autocystern, które utworzyłyby ok. 30-kilometrowy sznur pojazdów.
Tankowiec "St. Helen" ma 244 m długości oraz nośność 105,5 tys. ton (DWT).
Jak poinformowała spółka, import surowca z USA to kolejny zakup Lotosu, który jest "elementem konsekwentnie wdrażanej strategii spółki w zakresie dywersyfikacji dostaw surowców". Na początku września Grupa Lotos odebrała w Naftoporcie ładunek 100 tys. ton (blisko 700 tys. baryłek) ropy Hibernia z Kanady.
Wiceprezes Grupy Lotos ds. produkcji Jarosław Kawula przyznał w rozmowie z PAP, że "nie jest w stanie dziś potwierdzić, czy można spodziewać się kolejnego transportu ropy z Ameryki". - Być może za chwilę znowu będzie dostawa ropy ze Stanów Zjednoczonych, natomiast tego nie deklarujemy oficjalnie, że na pewno będzie, bo przede wszystkim ekonomika jest ważna" - wyjaśnił. "Deklarowanie przed podpisaniem umowy może tylko pogorszyć naszą pozycję negocjacyjną - dodał.
- Mówimy o transakcjach rzędu kilku czy kilkudziesięciu milionów dolarów na jednym takim statku, więc decyzja musi być poparta bardzo solidnym wstępnym przygotowaniem, () jeśli coś się nie sprawdzi to możemy to boleśnie odczuć - dodał. Powiedział, że transport 600 tys. baryłek amerykańskiej ropy, po uwzględnieniu, że w tej chwili jedna baryłka ropy (ok. 159 litrów - PAP) kosztuje 57 dol. to koszt 34,2 mln dol.
Podkreślił, że "polityka dywersyfikacyjna spółki musi się opłacać; nie robimy za wszelką cenę działań dywersyfikacyjnych". Zwrócił uwagę, że "w tej chwili na rynku jest korzystna sytuacja, bo jest stosunkowo duża różnica w notowaniach między amerykańskim indeksem ropy WTI a europejskim brent". - Można powiedzieć: otworzyło się okienko tzw. arbitraż - dodał. Przyznał, że "to pozwala spółce sprowadzać ropę z USA czy z Kanady". - Nie wiadomo, jak długo będzie to trwało - zaznaczył.
Zgodził się jednak z tym, że import surowca z Ameryki Północnej świadczy o tym, że Lotos "jest w stanie sięgać coraz dalej i odważniej po różnego rodzaju gatunki ropy, które dotąd w Gdańsku nie były przerabiane".
- Dywersyfikacja to jeden z priorytetów Lotosu, zapisany w strategii na lata 2017-2022, którą konsekwentnie realizujemy. Dzisiejsza dostawa jest tego najlepszym przykładem - podkreślił Marcin Jastrzębski, prezes Grupy Lotos w przesłanym komunikacie. - To pierwszy, ale nie ostatni zakup ropy amerykańskiej dla rafinerii w Gdańsku. W każdym przypadku decyzja o zakupie surowca jest uwarunkowana efektywnością technologiczną i ekonomiczną - mówił.
Spółka poinformowała, że co piąta baryłka ropy przerobiona przez rafinerię w Gdańsku pochodzi z kierunku innego niż wschodni. We wrześniu Lotos po raz pierwszy w ponad 40-letniej historii firmy sprowadził ropę z Kanady. Wcześniej spółka testowała też ropę z Iranu, Arabii Saudyjskiej, Ameryki Łacińskiej czy Afryki Północnej i Zachodniej. Jak tłumaczył, "wszystko to efekt strategicznych działań ukierunkowanych na wzmocnienie bezpieczeństwa Polski w sektorze energii".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.