Robert Gładczak (29 l.), górnik I oddziału wydobywczego ruchu Pokój, będzie bronił biało-czerwonych barw na przyszłorocznych Mistrzostwach Europy w futsalu w Słowenii. Oficjalne powołanie do kadry od Polskiego Związku Piłki Nożnej ma już w kieszeni. - Występować w koszulce z białym orłem na piersi, to dla mnie ogromny zaszczyt – przyznaje nam Robert.
Piłka to jego życiowa pasja. Kopie ją od przedszkola. Od siedmiu lat jest zawodnikiem klubu Clearex Chorzów. Zespół gra w futsalowej ekstraklasie liczącej 12 zespołów. W ubiegłym sezonie drużyna wywalczyła Puchar Polski i ukończyła rozgrywki ligowe na IV miejscu. Robert, choć gra w obronie, dał się poznać jako doskonały strzelec. Dla swojej drużyny zdobył już 50 bramek. Szkoleniowcy z PZPN dostrzegli w nim ogromny talent już przed dwoma laty. Wówczas po raz pierwszy został powołany do kadry. Miał okazję zagrać na Turnieju Wyszehradzkim zajmując wraz z drużyną II miejsce. Najtrudniejszym egzaminem dla młodego piłkarza, a zarazem górnika były ostatnie eliminacje do Mistrzostw Europy w Słowenii.
Baraż i awans
- Turniej rozegrano w Elblągu. Trafiliśmy do bardzo silnej grupy z Hiszpanią, Serbią i Mołdawią. Z Hiszpanami, których bardzo obawialiśmy się, zremisowaliśmy 1:1,ale mecz z Serbią zupełnie się nam nie udał. Dostaliśmy 0:4. Z Mołdawią znów poszło lepiej. Zwycięstwo 5:2 umożliwiło nam rozegranie meczu barażowego z Węgrami. Na terenie przeciwnika przegraliśmy 1:2, ale u siebie zwyciężyliśmy 6:4. W taki oto sposób polska reprezentacja po 17 latach przerwy wywalczyła awans do mistrzostw Europy. Tym większy jest nasz sukces – opowiada Robert.
Futsal zdobywa dopiero popularność w Europie. Nie jest jednak wcale najmłodszą dyscypliną. Jej nazwa pochodzi od hiszpańskich słów fútbol sala, co można przetłumaczyć jako halowa piłka nożna. Pierwszy pokaz gry w pięcioosobową odmianę futbolu odbył się w 1930 r. w stolicy Urugwaju, Montevideo. W 1971 powołano Międzynarodową Federację Futsalu, a w 1988 r. FIFA włączyła piłkę nożną halową do swoich kompetencji, jako nową dyscyplinę, określając jednoznacznie stosowne regulaminy. I tak w grze bierze udział czterech zawodników oraz bramkarz. Zawodnicy z pola zmieniają się na parkiecie co 2 lub 3 min., podobnie jak w hokeju na lodzie. Mecze trwają dwa razy po 20 min efektywnego czasu gry. Auty wykonywane są poprzez kopnięcie piłki, a karne egzekwuje z sześciu metrów. W porównaniu z piłką nożną rozgrywaną na dużym boisku futsal jest bardziej dynamiczny.
- Zawodnik musi być wszechstronny. Takie cechy jak precyzja uderzenia piłki i szybkość są bardzo pożądane. Dużo bramek zdobywa się ze stałych fragmentów gry. Dlatego ćwiczymy je do znudzenia. Z kolei szybkość potrzebna jest do ciągłych zmian pozycji. W tradycyjnej piłce zawodnik po zakończeniu akcji może chwilę odsapnąć. W futsalu jest w ciągłym ruchu i stąd biorą się te zmiany w trakcie meczu – tłumaczy Robert Gładczak.
Na transfer poczeka
Mimo że sam gra w obronie, strzelił już dla naszej reprezentacji cztery gole. Marzy o zdobyciu kolejnych. Być może stanie się to właśnie podczas mistrzowskiego turnieju w słoweńskiej Lubljanie, który rozegrany zostanie na przełomie stycznia i lutego 2018 r. Łatwo z pewnością nie będzie. Polska zagra w grupie z Rosją i Kazachstanem. To prawdziwe futsalowe potęgi. Teraz Roberta czekają treningi i zgrupowania pod okiem trenera-selekcjonera Błażeja Korczyńskiego.
Najtrudniejsze – jak przyznaje piłkarz - jest znalezienie wolnego czasu na szkolenie. Często musi pracować w weekendy, aby następnie móc wybrać dodatkowe wolne dni, gdy nie wystarcza urlopu. Zgrupowania kadry odbywają się w Warszawie i Koszalinie. Na mecze ligowe trzeba jeździć do Białegostoku, Gdańska i Szczecina. Gdy planowana jest telewizyjna transmisja rozgrywek, zamiast w weekendy, mecze rozgrywane są w poniedziałki.
- Na szczęście moja żona Kamila daje mi na to wszystko przyzwolenie, a dyrekcja kopalni idzie na rękę, jak może. Inaczej nie mógłbym realizować swojej pasji – przyznaje Robert.
Choć futsal dopiero się rozwija, w Europie dochodzi już do pierwszych transferów. Robert Gładczak również dostał propozycję gry w niemieckim klubie.
- To było jeszcze zanim podjąłem pracę w górnictwie. Powiem krótko – nie była to oferta satysfakcjonująca mnie. Może kiedyś taka nadejdzie, ale do tego potrzebni są
bogaci sponsorzy. Na razie pracuję w I oddziale wydobywczym ruchu Pokój i jestem z tej pracy w zupełności zadowolony – potwierdza górnik futbolista.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.