Kościoły, kwiaty, pejzaże, ale i twarze górników. Kiedy studiował na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, nawet przez myśl mu nie przeszło, że kiedyś namaluje górnika przy pracy. A tymczasem przyszło mu nawet pracować na dole!
Zbigniew Parzniewski pochodzi ze Słupi nieopodal Jędrzejowa. Od najmłodszych lat - jak sam powiada - odkrywał poprzez malarstwo i rysunek prawdy inną drogą niedostępne.
- To był mój świat i myślę, że nadal tak jest, choć dziś nie zajmuję się malarstwem na co dzień. Pracuję w ruchu Knurów kopalni Knurów-Szczygłowice w Dziale Przygotowania Produkcji jako inspektor ds. dokumentacji - wyjaśnia.
W 1988 r., po ukończeniu studiów artystycznych z wyróżnieniem, wrócił na Śląsk. Przez pewien czas był zatrudniony w Operetce Śląskiej. Pewnego razu natrafił na ogłoszenie. Kopalnia poszukiwała pracowników. Poszedł, złożył dokumenty. Przyjęto go z otwartymi rękami i... zaproponowano pracę na dole.
- Biję się w piersi, nie dałem rady. Wytrzymałem kilka dni. To nie była praca dla mnie, ale dyrektor postanowił zatrzymać mnie na powierzchni. Miałem malować. Na początek polecono mi pomalować jakieś pomieszczenie. Nie była to raczej moja specjalność. Czekałem więc cierpliwie na dalszy rozwój wypadków, aż w końcu zaczęto mi zlecać pierwsze prace typowo artystyczne. Moje obrazy przypadły do gustu ówczesnej dyrekcji zakładu. Służyły za prezenty z różnych okazji. Ale wkrótce nastała fala przemian. Górnictwo ogarnął kryzys. Żaden dyrektor nie mógł się już zgodzić na trzymanie na etacie zakładowego artysty. Miałem jednak dryg do planów i map, jak się wtedy mówiło. Lubię kreskę, długą, pewną, bez poprawiania. Ktoś kiedyś powiedział o mnie, że mam dokładne oko. Trafiłem więc do przygotowania produkcji. Zacząłem kreślić mapy powierzchni i dołu dla potrzeb różnych projektów technicznych i planów ruchu - opowiada Parzniewski.
Z malowania jednak nie zrezygnował. Upodobał sobie zwłaszcza portrety. Wykonuje je w wielu technikach: olejnej, akwarelowej i rysunkowej. Tworzy je na płótnie lub papierze w różnych odcieniach koloru. Charakterystyczną cechą jego twórczości jest bardzo osobista interpretacja otaczającego nas świata. To, co zaobserwuje, zamienia na obraz przypominający witraż lub barwną mozaikę rozświetlonych plam.
Ze Zbigniewem Parzniewskim można godzinami toczyć dyskusje o malarstwie. Czuje się, że jest to jego ogromna życiowa pasja. Dysponuje szeroką wiedzą o historii sztuki. Chętnie dzieli się nią w rozmowie, nawiązuje do konkretnych epok, przywołuje nazwiska słynnych malarzy i tytuły ich dzieł. Jest przy tym człowiekiem niesłychanie skromnym i pogodnym. Prezentuje swoje dzieła, mówi o wystawach, w których uczestniczył. Wspaniałe są zwłaszcza portrety górników wykonane techniką graficzną zwaną linorytem. Uwagę przykuwa także obraz przedstawiający papieża Jana Pawła II w serdecznym uścisku z Dalajlamą, który doczekał się wielu wyróżnień.
- A wie pan, że zaprojektowałem i wykonałem logo knurowskiej kopalni? Zostało utrwalone na wieży szybowej szybu Jan - zwraca uwagę artysta z Knurowa.
Zastrzega jednak, że nie tworzy dla splendoru, a z potrzeby ducha. Natchnienie twórcze – jak podkreśla – jest dla artysty bardzo istotne, ale szkopuł w tym, że nie trwa wiecznie. Jest chwilą, którą należy uchwycić, bo bezpowrotnie minie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.