Kryzys kompetencji w Polsce zdaje się omijać Parlamentarny Zespół Górnictwa i Energii pod przewodnictwem posła Ireneusza Zyski. Przewodniczącemu i wiceprzewodniczącym nie można też odmówić pracowitości, ponieważ obecny tydzień kończą z wynikiem trzech następujących po sobie posiedzeń.
W środę (22 lutego), dzień po niezwykle merytorycznej (choć burzliwej) dyskusji na temat nowego prawa w zakresie jakości paliw i dzień przed spotkaniem poświęconym elektromobilności - oczku w międzyresortowej głowie Ministerstw Rozwoju i Energii, odbyło się w sali im. marszałka Wiesława Chrzanowskiego posiedzenie, którego tematem była energetyka atomowa.
Spotkanie rozpoczęło się od prezentacji Józefa Sobolewskiego, dyrektora Departamentu Energii Jądrowej w ME, który przybliżył działania swojego resortu i jego odpowiedników w poprzednich latach w zakresie programu budowy elektrowni atomowej. Wymienił błędy poprzedników i ograniczenia oraz wyzwania, jakie wiążą się z taką inwestycją, a także przedstawił,jak kształtuje się polityka obecnego rządu w tym zakresie.
Tuż po nim wystąpił prof. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych, który tłumaczył dlaczego Polska potrzebuje energetyki jądrowej (pakiet zimowy), m.in. zestawiając koszty wytwarzania energii atomowej z tą produkowaną z OZE.
Od tego zagadnienia rozpoczął swoją prezentację trzeci prelegent – prof. Konrad Świrski z Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej. W swoim bezkompromisowym stylu, znanym z licznych publikacji w mediach branżowych, prof. Świrski wskazał, że polska motywacja kryjąca się za pomysłami budowy elektrowni atomowej znacząco odbiega od wszystkich trendów światowych, jako że wynika tylko i wyłącznie z próby sprostania wymogom pakietu zimowego, konkretnie limitowi emisji CO2 w wysokości 550g /kWh, któremu sprostać nie są w stanie nawet najnowocześniejsze elektrownie węglowe (700 g/kWh).
„Bizantyjski” zdaniem profesora limit wymusza na Polsce podjęcie konkretnych działań, z których jednym może być właśnie budowa elektrowni jądrowej, jednak prof. Świrski wykazał, że taka inwestycja nie ma szans znalezienia źródeł finansowania z powodu gigantycznych kosztów początkowych. To w opinii profesora pierwszy i wystarczający argument za rezygnacją z takiego przedsięwzięcia, zupełnie jak słynny z anegdoty o cesarzu Napoleonie brak armat w pewnym małym francuskim miasteczku.
Problem ten jednak dodatkowo pogłębia fakt manipulacji cenami wytwarzania prądu poprzez opłaty za emisję CO2, które w prosty sposób mogą sprawić, że najtańsza energia z węgla zostanie wyparta przez pierwotnie droższe źródła, przede wszystkim odnawialne. Tak reglamentowany rynek nie sprzyja podobnym budowom, które być może miałyby szanse na znalezienie inwestora na rynku w 100 procentach konkurencyjnym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.