I JAK TU NIE ZAKLĄĆ?
Co jakiś czas cisną mi się na usta tzw. „mocne słowa”. Przy czym te „mocne słowa”, to mocno eufemistyczne określenie chamskiej gadki prymitywów o różnym statusie społecznym i wykształceniu. Prymitywów, bowiem ich zasób słów nie pozwala na żadną inną ekspresję werbalną, jak tylko na użycie tych kilku wyrażeń, najczęściej o zabarwieniu fizjologiczno-burdelowo-knajpianym. Cisną mi się one do głowy i na usta nie w sensie dosłownym, a dlatego, że ich stała obecność w tzw. przestrzeni publicznej jakoś mi przeszkadza. Niegdyś słowa te używane bywały - owszem, przez ludzi o pewnym poziomie ogłady także - w sytuacjach najwyższego wzburzenia. I wówczas było wiadomo, że to wzburzenie jest tak wielkie, iż żadne inne słowa nie są go w stanie wyrazić. Natomiast do bieżącego porozumiewania się, służyły one wyłącznie buraczanym lumpom, których myśli nigdy nie były głębsze od zbiornika gnojówki na podwórku chłopa małorolnego pod Wołominem. Zdarzało się też, że niektórzy czynili z ostentacyjnego używania tego rodzaju słownictwa swój znak rozpoznawczy. Dziś, publiczne używanie knajackiego słownictwa żadnym wyróżnikiem być nie może, ze względu na jego wszechobecność. Wprost przeciwnie - wyróżnikiem bywa raczej język ładny i bogaty.
Dawniej, gdy taki Franciszek Starowieyski z premedytacją pozwalał sobie w dobrym towarzystwie, soczyście i z wdziękiem zakląć - podkreślam: z wdziękiem, bo to wielka, dana nielicznym sztuka kląć z wdziękiem - to wywoływał natychmiastowe poruszenie, na ogół życzliwe. Dziś najbardziej soczysta wiązanka przekleństw nie robi już na nikim żadnego wrażenia. Bo też i nie ma już takich, którzy potrafiliby ułożyć ją finezyjnie i rzucić z wdziękiem. Mam wrażenie, że ostatnim bastionem, który się jeszcze broni przed tego rodzaju retoryką są kościelne ambony. Choć różnie bywa, bowiem wulgarny język nie składa się tylko z przekleństw, lecz także określeń i wyrażeń brutalnych, niegrzecznych, obraźliwych, a te zdążyły się już na tej i owej ambonie i poza nią, pojawić. Jedno jest pewne: dziś mało kto się irytuje, denerwuje, złości, jest rozdrażniony, zaperza się, dostaje furii, szału, popada w gniew, wzburzenie, zacietrzewienie, wściekłość, amok w wyniku czego awanturuje się zapamiętale i z pasją, zjadliwie i kąśliwie, używając ciętego, jadowitego języka, czym wyraża swą agresję, wrogość i nienawiść. Nie, dziś nie ma już tego całego wielobarwnego świata emocji. Dziś z finezją nałogowego bywalca prowincjonalnego szynku, wszyscy się... wkurwiają. Bez akcentowania poziomu emocji, ich barwy, intensywności i nasycenia. Trywialnie wk...ją się, co w dodatku ogłaszają wszem i wobec...
Dawniej, gdy ktoś do mnie mówił, że jest zirytowany lub, że dostaje szału, to czułem tę różnicę. A gdy mówił, że się wk...ia, to wiedziałem, że jest doprowadzony do ostateczności. Gdy dziś ktoś mi mówi, że jest wk...ny, to ja nie wiem, czy kawa była za słaba, czy syn rozwalił mu nowe auto, żona odeszła z kochankiem, a szef wywalił z roboty na zbitą mordę. Niektórym się wydaje, że publiczne zakomunikowanie swego wku... zdenerwowania, przydaje ich emocjom mocy. Tymczasem dołączają jedynie do chóru głoszących od rana do wieczora to samo. A w chórze pojedynczy głos słabo jest słyszalny. Ostatnio przeczytałem sentencję, że lepiej kląć, niż być małym skurwysynem. No, to akurat się nie wyklucza. Wręcz przeciwnie. Ludzie mali (duchem, rzecz jasna) na ogół miewają też małe argumenty i w małej ilości. Dlatego sięgają po argument „mocnego słowa”. Bo do jego użycia nie potrzeba ani szczególnej wiedzy ani polotu. Zwyzywanie kogoś jest łatwiejsze niż rzeczowa polemika. I to właśnie tacy mali wyżej wymienieni spowodowali upowszechnienie się słownictwa rynsztokowego, brutalnego i ordynarnego. Bo skoro wszyscy tak gadają, to już nie widać kto dureń i cham, a kto tylko się uwziął, by do poziomu durnia i chama się zniżyć jak „swój”.
Jurek Ciurlok „Ecik”
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU
Z TASZY LISTONOSZA
Dziś porcja dowcipów od stałej Czytelniczki, Pani Ewy. Zaczniemy od starego żartu w nieco zmodyfikowanej wersji, konweniującej z dzisiejszym felietonem…
Ty stara…
Na podwórku awantura. Dwie sąsiadki dosłownie biorą się za łby, ku uciesze licznych gapiów. Leje się potok najgorszych wyzwisk i obelg. Wreszcie jedna rzuca w stronę drugiej:
- Ty stara kur…!
Druga na to z oburzeniem ripostuje:
- Tylko nie stara, tylko nie stara!!!
Ozdoba
Spotykają się dwie znajome. Jedna w nowym futrze. Druga patrzy z zazdrością, lecz udaje, że nie widzi. Wreszcie nie wytrzymuje i pyta:
- Widzę nowe futro. A z czego ono jest?
- Nie wiem tak dokładnie – z udawaną, niedbałą nonszalancją rzuca druga w odpowiedzi. - Z jakiegoś szczura, czy małpy…
- No popatrz; wspaniale w nim wyglądasz! Dosłownie, jakbyś się w nim urodziła…
Przechwałki
Pewna kobieta chwali się sąsiadkom nowonarodzonym potomkiem swojego syna:
- Mówię wam, cały tata! Wyrośnie na wspaniałego mężczyznę. Ma dopiero trzy miesiące, a już siedzi…
- Co ty nie powiesz! – rzuca jedna ze słuchających. – A za co???
Zgubna perwersja
Pewien mężczyzna jechał samochodem razem ze swoją dziewczyną. Jechał dość wolno, bo zbytnią uwagę poświęcał swojej pasażerce. Jej z kolei się to nie podobało i usiłowała go skłonić do szybszej jazdy. Wreszcie zaproponowała:
- Słuchaj; jeśli przyspieszysz, to za każde dodatkowe pięć kilometrów ponad te 50 na godzinę z jakimi teraz jedziesz, zdejmę jedną część garderoby.
Po chwili ona już siedziała goła, a on stracił panowanie nad rozpędzonym samochodem. Skończyło się w rowie. Dziewczynie nic się nie stało, ale on został zakleszczony za kierownicą i nie mógł się wydostać. Ona także nie potrafiła mu pomóc.
- Idź poszukać jakiejś pomocy – zaproponował uwięziony mężczyzna.
- Przecież jestem goła i nigdzie nie widzę swoich ubrań! – wykrzyknęła zrozpaczona kobieta.
- Tu wystaje moja noga – zauważył mężczyzna. – Zdejmij but i się nim zakryj…
Dziewczyna rzeczywiście zakryła się butem, a goły biust drugą ręką i wybiegła zapłakana na drogę. Natychmiast zatrzymała się jakaś ciężarówka.
- Proszę mi pomóc – zaczęła prosić kierowcę, szlochając. - Mój chłopak tam utknął i nie mogę go wyciągnąć!
Kierowca spojrzał na nią uważnie, a w szczególności na buta, którym zasłaniała łono, i powiedział.
- Proszę pani! Jeśli utknął tak bardzo, to już chyba po nim…
Pożytki z nowoczesności
Rozmawiają znajomi na temat konieczności stałego dokształcania się.
- I powiem ci, że ja to stale uzupełniam wykształcenie, a wszystko co wiem, zawdzięczam nowoczesnemu budownictwu.
- Coś takiego! – wykrzykuje drugi ze zdumieniem. – Jak można wiedzę zawdzięczać budownictwu???
- Ano zwyczajnie. U mnie za ścianą mieszkają niezwykle wykształceni ludzie i dużo ze sobą rozmawiają…
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Grzeczny mąż
(fraszka anonimowa z końca XIX wieku)
Wojciech co dzień bił żonę. Zdarzył się wypadek,
Że trzeba było gości prosić na obiadek,
Więc z okazji festynu żoną męża pyta:
„Czy przed, czy po obiedzie będę dzisiaj bita? ”
Tak naiwnym pytaniem pan mąż zawstydzony,
Nigdy już (przed obiadem) nie bił swojej żony.
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Do rabina przybiega nabożny Żyd w stanie ogromnego podenerwowania.
- Ratuj rebe, bo ja już nie wiem, co robić. Mój zięć jest ostatni meszuge! On ani nie potrafi pić, ani grać w karty, ani się zakładać… Aj, aj, aj! Ja nieszczęsny!
- Srul, ale o co tobie się rozchodzi? To chyba dobrze, że on tego nie robi?
- Rebe, ja nie mówię, że on tego nie robi; ja tylko mówię, że on tego nie potrafi!
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH…
„To jest dobre pytanie” – jedyna odpowiedź jaką politycy są w stanie dać na naprawdę dobre pytanie…
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.