Łatwiej zlikwidować całą kopalnię niż ruch w działającej. Gdy likwidacji podlega ruch kopalni, otoczenie postrzega to zgoła inaczej niż, gdy likwidowana jest cały zakład wydobywczy. W tym ostatnim przypadku smutek jest jakby większy. Jest początek. Jest koniec. Końcem zajmuje się Spółka Restrukturyzacji Kopalń.
Na początku tej ostatniej drogi są przesłanki ekonomiczne - albo nie ma, co już wydobywać, albo też wydobycie jest tak drogie, że nie opłaca się go kontynuować. Potem zapada decyzja. Polityczna. Bo zamykanie kopalń węgla kamiennego w Polsce jest jak na razie tyleż decyzją ekonomiczną, co polityczną. Jak jest już zgoda, by kopalnia zakończyła żywot, to do akcji wkracza likwidator. SRK powstała w 2000 r., aby prowadzić likwidację i zagospodarowywać majątek zamykanych kopalń i to nie tylko produkcyjny, ale i socjalny - mieszkania zakładowe, domy kultury, przychodnie zdrowia itd. Jak likwidacji produkcyjną części kopalni?
Na koszt podatnika
Aktualnie SRK likwiduje jedną kopalnię - Kazimierz-Juliusz i sześć ruchów: Boże Dary, Mysłowice, Centrum, Jas-Mos, Anna, część Brzeszcz. Roboty z tym jest na co najmniej parę lat.
– Proces przebiega wg programu likwidacji zatwierdzonego przez uprawnionego ministra i po zabezpieczeniu finansowania. Według tego programu likwidacja ostatniej kopalni w Zagłębiu Dąbrowskim potrwa do końca 2018 r., a rozpoczęła się w połowie 2015 r. Wszystkie etapy są wyszczególnione w dokumentacji i określone terminy ich zakończenia. Przykładowo pięć szybów mamy zlikwidować do końca tego roku. I zmieścimy się w terminie – zapewnia Cezary Cebula, zastępca dyrektora sosnowieckiego Oddziału SRK.
Kazimierz-Juliusz był niewielką kopalnią - 192 wyrobiska o łącznej długości 35 km i pięć szybów o głębokości od 400 do 800 m. Ponadto sto budynków o różnej kubaturze i przeznaczeniu, które trzeba będzie sprzedać, a gdy nie będzie na nie kupców, w ostateczności wyburzyć. 3,5 roku likwidacji kopalni prowadzonych przez ponad 150 pracowników firm zewnętrznych oraz 20 z SRK kosztować ma podatnika ok. 127 mln zł.
Operacja logistyczna
Wyrobiska w ostatniej sosnowieckiej kopalni są już prawie zlikwidowane. Trzy czwarte maszyn i urządzeń górniczych wywieziono przed otamowaniem chodników. Gdyby było większe zagrożenie metanowe (w sosnowieckiej kopalni było zaliczone do I kategorii), to chodniki trzeba byłoby podsadzać. A to wydatnie zwiększyłoby koszty likwidacji. Co się nie opłacało wywozić, to zostało na dole. Część wywiezionego sprzętu dalej gdzieś służy. Reszta poszła na złom. SRK, jak na razie, sprzedała 250 t żelastwa za ok. 400 tys. zł.
Znacznie więcej trzeba zapłacić za likwidację szybów. A jednocześnie mniej niż zakładano. W kosztorysie założono, że ten etap likwidacji będzie kosztował ok. 11 mln zł. Chętnych do wykonania zadania było tak wielu, że ostatecznie zwycięzca przetargu skasuje wieże szybowe i zasypie szyby za 6,3 mln zł.
Likwidacja szybów to duża operacja logistyczna. Na początek trzeba wykonać tzw. wyzbrojenie. Polega ono na usunięciu z szybu wszelakich wyciągów, drabin ewakuacyjnych, pomostów, siatek - wszystkiego, co może zatrzymać tzw. zasyp. Potem demontowana jest szola - to na Śląsku, lub klatka - to w Zagłębiu. I można sypać!
Ale nie byle co. Całą procedurę likwidacji szybu opisuje dokumentacja sporządzona przez Główny Instytut Górnictwa. W Sosnowcu można sypać tylko nierozmakalny tłuczeń o rozmiarze od 30 do 60 mm, wytrzymałości na ściskanie powyżej 100 megapaskali. Potrzeba go dużo. By zlikwidować najgłębszy z szybów kopalni Kazimierz-Juliusz, trzeba wrzucić 45 tys. t kruszywa! Każdego dnia na miejsce zsypu przyjeżdża ok. 140 dwudziestopięciotonowych ciężarówek.
Jak już szyby będą zasypane, to przyjdzie kolej na wieże. Albo się je tnie palnikami, albo wysadza.
– W Sosnowcu trzeba będzie ciąć. Nie ma miejsca, by szyb mógł się położyć po wybuchu, nie uszkadzając powierzchniowej infrastruktury. Przy likwidacji szybu Żeromski w kopalni Andaluzja zastosowano metodę wybuchową. Podcięto u dołu wieżę, odpalono założone ładunki. I łatwiej było wówczas ją demontować na części – wyjaśnia dyrektor Cebula.
Kto kupi budynki?
Bywa, że etap ostatni likwidacji jest najdłuższy. Wiąże się on, że sprzedażą przeróżnych zabudowań. Najłatwiej pozbyć się budynków dyrekcji. Co uda się spieniężyć z zabudowy powierzchniowej Kazimierza? Podobno budynkiem dyrekcji jest zainteresowane miasto. Na przetargi trzeba będzie jeszcze poczekać, bo kopalnia stoi na dwóch działkach. Trzeba uporządkować w księgach wieczystych status gruntów, bo nikt nie kupi budynku, jeśli do niego nie będzie przypisana działka. Takie porządkowanie ksiąg trwa od 6 do 9 miesięcy.
A gdy nie będzie kupców? Pozostanie wyburzyć.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.