Ponad 1,1 mld zł wyniosą koszty tegorocznych działań Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), gdzie trafiają kopalnie likwidowane lub przeznaczone do wygaszenia wydobycia węgla. W ramach SRK budżet państwa finansuje m.in. zabezpieczenie kopalń czy likwidację majątku.
Wielkość publicznych środków, jakimi dysponuje SRK, ujawnił podczas środowego posiedzenia parlamentarnego zespołu górnictwa i energii prezes spółki Marek Tokarz. Kwota, jaką spółka restrukturyzacyjna dysponuje w tym roku, jest o ponad 50 proc. wyższa od ubiegłorocznej.
W ubiegłym roku SRK wydała na swoje działania ponad 700 mln zł, natomiast w tym roku - jak podał prezes - środki na kopalnie, które od maja ubiegłego roku trafiają do SRK, to ponad 900 mln zł. Kolejne 220 mln zł to pieniądze na tegoroczne odwadnianie wyrobisk starych kopalń, aby zabezpieczyć czynne zakłady przed zalaniem. W sumie w tym roku daje to kwotę ponad 1,1 mld zł.
Tokarz przypomniał, że jeszcze przed końcem 2016 r. do SRK trafi kolejna kopalnia - wydzielona część kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej, będącej obecnie częścią kopalni Ruda w Polskiej Grupie Górniczej (PGG). Jednak koszty z tym związane z SRK poniesie dopiero w przyszłym roku.
Znowelizowana w ostatnich tygodniach tzw. ustawa górnicza przewiduje, że łączny maksymalny limit wszystkich wydatków na restrukturyzację górnictwa do końca 2018 r. to 7 mld zł, wobec 3 mld zł w ustawie przed nowelizacją.
Pracownicy, trafiający wraz z majątkiem kopalń do SRK, mogą korzystać z finansowanych przez budżet państwa osłon socjalnych. Dotąd skorzystało z nich ponad 4,4 tys. osób, z których 2,9 tys. przeszło na urlopy górnicze, niespełna 300 na urlopy dla pracowników zakładów przeróbki węgla, a prawie 1,3 tys. wzięło jednorazowe odprawy pieniężne.
Prezes SRK tłumaczył też w środę parlamentarzystom, dlaczego spółka zdecydowała się na zakończenie negocjacji z firmą KWK Siersza z woj. świętokrzyskiego - inwestorem, który złożył jedyną ofertę na kupno należącej do SRK kopalni Makoszowy w Zabrzu. To jedyna kopalnia w spółce restrukturyzacyjnej, która nadal wydobywa węgiel, przynosząc straty i korzystając z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych, dopuszczalnych tylko w SRK pod warunkiem, że do 2018 r. kopalnia otrzymująca pomoc będzie zlikwidowana.
- Negocjacje zostały zakończone z racji tego, że potencjalny inwestor nie spełnił warunków, aby być inwestorem. To miał być inwestor, który ma tę kopalnię potencjalnie dalej poprowadzić - powiedział Tokarz, przypominając o konieczności zwrotu przez inwestora udzielonej kopalni pomocy publicznej, gdyby doszło do transakcji.
- Jeżeli sprzedalibyśmy kopalnię, trzeba odzyskać wszelką pomoc wydatkowaną z budżetu. To jest jeden z podstawowych warunków, pod kątem których był oceniany inwestor - czy ma takie pieniądze. Z naszej oceny wyszło, że nie ma - wskazał prezes SRK i przypomniał, że inwestor powinien także posiadać środki na prowadzenie kopalni lub dysponować rynkiem dla jej węgla, zapewniającym przychody.
- To majątek Skarbu Państwa, jego nie można dawać tak byle komu (). Dlatego dokonaliśmy bardzo gruntownego prześwietlenia złożonej oferty i uznaliśmy w bardzo szybkim czasie, że niestety nie jest to poważny inwestor - podsumował Tokarz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.