Jeszcze w sierpniu ostrzegałem, że rosnące ceny węgla, które miały ratować branżę górniczą, mogą w dłuższej perspektywie paradoksalnie przyczynić się do pogłębienia jego zapaści, kiedy na skutek wzrostu poziomu indeksów węgiel kamienny straci konkurencyjność względem gazu i węgla brunatnego. Tymczasem, pomimo galopującego w górę wskaźnika cen ARA, sierpniowa sprzedaż w Polsce nieznacznie wzrosła w stosunku do lipca i czerwca. Nietrafiona prognoza? Nie, po prostu polskie ceny węgla chodzą od kilku miesięcy własnymi ścieżkami.
Według danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu, sierpniowa produkcja sięgnęła 5,87 mln t i w tym roku była niższa tylko od wyników ze stycznia, lutego i czerwca. Ogółem, przez pierwsze osiem miesięcy 2016 r. polskie kopalnie wydobyły łącznie 45,8 mln t węgla, czyli tylko 300 tys. t mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Niemniej, sprzedaż była w sierpniu o 270 tys. t niższa od produkcji, a niesprzedany węgiel trafił na zwały, których wielkość przekroczyła na koniec wakacji 5,7 mln t (wzrosła o 400 tys. t mdm, ale równocześnie spadła o 100 tys. t wobec wyniku zanotowanego na początku tego roku).
W odniesieniu do ub.r. wydobycie wzrosło o 250 tys. t, przy spadku sprzedaży o 350 tys. t rdr. Wobec zbilansowanych wyników produkcji i sprzedaży z ub.r. (46,1 mln t zarówno wydobycia, jak i zbytu), wyniki 45,8 mln t węgla wyfedrowanego i 45,6 mln t sprzedanego w br. nie powinny napawać optymizmem, tym bardziej że tylko raz w tym roku sprzedaż znacznie przegoniła wyniki produkcji - w kwietniu o blisko 1,2 mln t (nieznacznie więcej wobec wyników produkcji węgla sprzedano również w styczniu i w marcu). Według nieoficjalnych danych, łączne zapasy węgla upchanego na zwałach (nie tylko u producentów, ale także przy zakładach energetycznych) są szacowane w tym momencie na 13-15 mln t. Cieszyć górnictwo może tylko fakt, że większość tych zapasów jest już opłacona.
Co tymczasem dzieje się z cenami? Sytuację na rynkach Atlantyku ARA i RB znamy doskonale - stały wzrost, z przyspieszającą tendencją w ostatnich dniach (według danych za piątek, 7 października, indeks CIF ARA wzrósł mdm o 15 dolarów na tonie, FOB RB o 12 dolarów). Tymczasem trendy polskich cen układają się w całkowitym oderwaniu od rynków światowych już od kwietnia. Mimo nieznacznego wzrostu w lipcu indeksów PSCMI1 i PSCMI2 (prowadzonych przez ARP i TGE), który mógł wtedy sugerować, że powrócą one do relacji z ARA, opublikowane przed tygodniem wskaźniki znów spadły, z czego marker PSCMI1 do poziomu najniższego w historii statystycznych notowań tego indeksu.
Średniomiesięczny indeks PSCMI1 (sprzedaż do energetyki zawodowej i przemysłowej) zanotował spadek o 3,75 proc. mdm i wyniósł 188,78 zł/t. Wskaźnik PSCMI2 (ciepłownie komunalne i przemysłowe) zanotował spadek nieco niższy, o 1,21 proc. i z ceną 192,05 zł/t był drugim najgorszym wynikiem w historii swoich notowań (niższy był tylko w czerwcu tego roku - 190,91 zł/t). Po trzech miesiącach wrócił jednak do poziomu wyższego niż bratni indeks PSCMI1, co najprawdopodobniej jest skutkiem zakończenia najgorętszego okresu na zakupy węgla do celów energetyczno-grzewczych w sektorze miejskich elektrociepłowni (tradycyjnie "sezon zakupowy" na węgiel trwa w tym segmencie odbiorców od maja do lipca).
Powtórzę jeszcze raz - w sierpniu ostrzegałem, że rosnące ceny węgla, które miały ratować branżę górniczą, mogą w dłuższej perspektywie paradoksalnie przyczynić się do pogłębienia kryzysu, wskutek spadku cenowej konkurencyjności węgla kamiennego wobec węgla brunatnego i gazu. Rynek lokalny wziął to sobie do serca i w aspekcie cen rosnąć na razie nie zamierza, jednak pojawia się pytanie: jak długo jeszcze będzie w stanie uciekać od korelacji z indeksami ARA, RB i NEWC? Eksport rośnie, Węglokoks już zapowiada kolejne wzrosty wywożonego wolumenu w przyszłym roku, więc prędzej czy później linie trendu wskaźników PSCMI 1 i 2 wrócą do fali światowych trendów. Ciekawe tylko, czy i kiedy zdołają przegonić poziomy markerów międzynarodowych: jeszcze w listopadzie ub.r. oba polskie wskaźniki przewyższały ceny światowe, od czerwca 2016 r. utrzymują się już poniżej linii trendów ARA, RB i NEWC.
Cieszyć się czy smucić z aktualnej sytuacji? Trochę się waham, ale skłaniałbym się jednak ku temu pierwszemu rozwiązaniu. Po pierwsze, zwały przy kopalniach i elektrowniach wciąż są za duże, żeby nagły wzrost cen mógł być racjonalnie uzasadniony. Po drugie, niskie ceny w Polsce umacniają eksporterów, a wobec ambitnych planów zwiększenia wywozu polskiego surowca, Węglokoks i traderzy z nim stowarzyszeni muszą już teraz przecierać nowe szlaki i wchodzić (choćby i testowo) na nowe rynki.
Dawid Salamądry, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego i portalu polishcoaldaily.com.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.