- W Polsce również musimy dbać o wizerunek węgla, bo to nasze podstawowe paliwo kopalne, zapewniające nam bezpieczeństwo energetyczne. Jest też najtańszym paliwem nie tylko pod względem kosztów wytworzenia energii elektrycznej, ale nawet w aspektach ekologicznych - stwierdza w rozmowie z Trybuną Górniczą dr hab. TOMASZ CHMIELNIAK, dyrektor Centrum Badań Laboratoryjnych Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu.
Kilka tygodni temu świat obiegła sensacyjna wiadomość, że Amerykanie z Massachusetts Institute of Technology opracowali rewolucyjną metodę zamiany węgla kamiennego w elektryczność bez spalania, ze sprawnością dwukrotnie przewyższającą możliwości konwencjonalnych bloków. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z tak niesłychanym odkryciem?
- Wykorzystanie ogniw paliwowych w połączeniu ze zgazowaniem węgla to pomysł rozpatrywany już od dłuższego czasu. Amerykanie proponują pewną nowość, która polega na tym, że ich rozwiązanie odznacza się kompaktowością na zasadzie "wszystko w jednym". Oznacza to, że zastosowanie tej technologii byłoby tańsze, wygodniejsze, możliwe w mniejszej skali. Najważniejsze jednak to fakt, że pomysł znajduje się dzisiaj tak naprawdę na etapie koncepcji, o czym media nie doniosły.
To znaczy, że nie ma mowy nawet o skali pilotażowej, nie mówiąc o wdrożeniach na skalę przemysłową?
- Tak jest. Amerykanie podkreślają, że ich założenia wymagają eksperymentalnej weryfikacji, licznych badań laboratoryjnych itd. Myślę, że potrzeba do tego co najmniej paru lat. Natomiast sama koncepcja nie pochodzi z wczoraj. Już od dawna m.in. w Stanach Zjednoczonych, trwają prace nad skojarzeniem zgazowania i ogniw.
Czy nasi rodzimi naukowcy także badają tego typu koncepcje?
- Wiele jednostek w Polsce zajmuje się ogniwami paliwowymi. Osiągnięcia na tym polu mają m.in. Instytut Energetyki czy Politechnika Warszawska. Można więc powiedzieć, że zainteresowanie ogniwami paliwowymi i prace badawcze nad nimi są w naszym kraju żywe. Od dawna wiadomo, że połączenie zgazowania i technologii ogniw wykorzystujących wodór może być bardzo przyszłościowym kierunkiem energetyki. Ciągle jednak są to prace raczej teoretyczne.
Co można sądzić o szacunkach, które podano w informacjach o badaniach Amerykanów, jakoby możliwe było dzięki wynalazkowi podwojenie sprawności elektrowni konwencjonalnych?
- Na początku kwietnia uczestniczyłem w Ministerstwie Energii w Warszawie w bardzo ciekawej konferencji, poświęconej kierunkom rozwoju naszej energetyki. Otóż podano tam, że jeśli chodzi o normalne nowe układy energetyczne, które już istnieją lub też planowane są do zabudowy w Polsce, to ich sprawność netto jest na poziomie 45 proc. Natomiast w przypadku zastosowania ogniw paliwowych mówi się o sprawności 60 proc. Jest to więc duży skok. Niemniej dzisiaj również słychać o tym, że pod względem technicznym jesteśmy gotowi do budowy nowych konwencjonalnych układów energetycznych, których sprawność będzie wynosiła 50 proc. Podsumowując wydaje mi się, że owo "podwojenie sprawności", o którym czytamy w wiadomościach o amerykańskiej nowince, odnosi się do przeciętnej sprawności elektrowni węglowych w USA czy na świecie, która nie jest najwyższa i pozostaje na poziomie niewiele ponad 30 proc. Technologia MTI miałaby więc najwyżej 10-procentową przewagę nad najnowszymi elektrowniami konwencjonalnymi, ale trzeba też zapytać o koszty. Jeśli będzie bardzo droga, to może okazać się, że bardziej opłaca się budować tylko trochę mniej sprawne nowoczesne układy tradycyjne.
Okazuje się więc, że w wiadomościach o przełomowym wynalazku Amerykanów stosunkowo mało przełomu, a więcej medialnej obróbki.
- Mimo wszystko uważam, że dobrze, iż media ekscytują się podobnymi newsami i warto je upowszechniać, ponieważ promują one wśród szerokiej publiczności Czyste Technologie Węglowe i w lepszym świetle pokazują węgiel. To przecież nieprawda, że jest taki zły, jak się go przedstawia. W Polsce również musimy dbać o wizerunek węgla, bo to nasze podstawowe paliwo kopalne, zapewniające nam bezpieczeństwo energetyczne. Jest też najtańszym paliwem nie tylko pod względem kosztów wytworzenia energii elektrycznej, ale nawet w aspektach ekologicznych. Koszt uniknięcia emisji 1 kg dwutlenku węgla jest najniższy właśnie w technologiach węglowych, a pozostałe są niestety dość drogie.
Rozmawiał: Witold Gałązka
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
To bzdura z tą rzekomą niską ceną energii z węgla! Weźmy przykład elektrowni 1000 MW węglowej i jądrowej. Ta pierwsza potrzebuje 3 mln ton węgla rocznie, ta druga tylko 22 tony paliwa uranowego!Już samo to pokazuje jak dalece innowacyjną technologią w porównaniu z węglem jest atom! I jak tanią może produkować energię i ciepło! Poza tym u nas większość kopalń działa na chyorych zasadach. Egzystuje na zasadzie pasożyta na koszt reszty społeczeństwa. Pod dywan zamiata się koszty zewnętrzne en węgl