Bankructwo dosięgnęło największą kompanię węglową na świecie w rękach prywatnych akcjonariuszy - amerykańską spółkę Peabody Energy.
Australijski potentat Rio Tinto zamroził górnikom płace, a inny gigant globalny - Anglo American zwalnia 85 tys. pracowników, czyli dwie trzecie załogi.
Na początku kwietnia wniosek o ogłoszenie upadłości układowej i ochronę przed wierzycielami zgłosiła w USA spółka Peabody Energy, która działa od 1883 r. i posiada 29 kopalń węgla w USA, Australii, Indiach, Chinach, Meksyku, Niemczech i innych krajach. W zeszłym roku wydobyły one 213 mln t surowca, a strata firmy przekroczyła 10,1 mld dol. Podobne kłopoty mają amerykańskie spółki Arch Coal, Alpha Natural Resources, Patriot Coal Corporation i Walter Energy.
W Australii światowy koncern Rio Tinto od początku roku postanowił zamrozić płace górnikom, aby ratować się przed spadającymi cenami surowców, wzrostem kosztów i zanikiem popytu w Chinach.
- To, co przed nami na rynku, nie jest obiecujące. Ta sytuacja nie jest tymczasowa - napisał w e-mailu do pracowników szef spółki Sam Walsh, który zabronił m.in. kosztownych podróży służbowych.
Inna z globalnych kompanii wydobywczych - Anglo American - podjęła decyzję o zamknięciu lub sprzedaży ok. 60 proc. swoich kopalń, co oznacza, że na bruk trafi ok. 85 tys. pracowników górniczego giganta, czyli 63 proc. zatrudnionych w zakładach koncernu na świecie. Ten drastyczny ruch ma przynieść prawie 4 mld dol. oszczędności firmie, której akcje na giełdach lecą na łeb na szyję.
Menedżerowie są zgodni, że nawet jeśli firmy przetrwają kryzys, to ich zyski nigdy już nie będą tak wysokie, jak w czasach boomu górniczego w 2011 r.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.