- W moim odczuciu roboty specjalistyczne należy zlecać na zewnątrz i powinni je wykonywać znający się na rzeczy fachowcy - stwierdził w rozmowie z Trybuną Górniczą HENRYK PASZCZa, dyrektor katowickiego Oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu, członek zespołu audytorskiego w Kompanii Węglowej.
Wśród wniosków z audytu przeprowadzonego w Kompanii Węglowej znalazło się stwierdzenie dotyczące nadmiernego korzystania przez KW z usług firm zewnętrznych. Czy to jest nowe zjawisko?
Zacznę od historii. 21 listopada 2006 r., po katastrofie w kopalni Halemba, w wyniku której zginęło 23 górników, w tym 15 zatrudnionych w firmie zewnętrznej Mard, Rada Ministrów podjęła decyzję o przyjrzeniu się bezpieczeństwu pracy w kopalniach węgla kamiennego. Ministrowie gospodarki, spraw wewnętrznych i polityki społecznej zostali zobligowani do kontroli procedur dotyczących wyłaniania firm usługowych, wykonujących prace górnicze w podziemnych kopalniach węgla kamiennego, oraz oceny, czy firmy te przestrzegają przepisów bhp. Zespół powołany przez ministra gospodarki przygotował raport oceniający wszystkie te aspekty. Konsekwencją tego raportu było powierzenie ARP nowego zadania. Od 2009 r. prowadzimy kwartalny monitoring zatrudnienia firm obcych w górnictwie. Analiza ta dotyczy zarówno firm wykonujących usługi pod ziemią, jak i tych pracujących na powierzchni. Wynika z niej, że w 2009 r. w całym sektorze górnictwa węgla kamiennego zatrudnionych było 268 firm zewnętrznych, w tym 141 pod ziemią. W czwartym kwartale 2015 r. ich liczba wzrosła do 535 (w tym pod ziemią 207). Statystyki dotyczące usług na powierzchni są jednak niepełne, gdyż początkowo analizowaliśmy jedynie firmy świadczące usługi w ramach przeróbki mechanicznej węgla.
Czy kopalnie mogą się obyć bez zatrudnienia firm zewnętrznych?
Odpowiem tak: w 2009 r. zatrudnienie w całym sektorze górnictwa węgla kamiennego wynosiło prawie 115 tys. osób, a pod koniec roku 2015 zmniejszyło się do 92 tys. Spadek wyniósł więc ok. 20 proc., ale nastąpiła migracja pracowników do firm okołogórniczych, które przejmowały pewne prace wykonywane dotąd własnymi siłami kopalń. Nasze statystyki dotyczące "markodniówek", a więc osób faktycznie wykonujących prace w kopalniach, wskazują, że firmy zewnętrzne w 2009 r. kierowały do prac na rzecz górnictwa 12 tys. osób, pod koniec roku 2015 już 19 600. Oczywiście liczba osób zatrudniona w tych firmach jest znacznie wyższa z uwagi na absencję chorobową lub urlopową. Nasza statystyka dotyczy wyłącznie osób będących zatrudnionych w danym dniu w kopalni.
W kopalniach pod ziemią brakuje pracowników?
Tak się zdarza, dlatego do prostych robót zatrudniani są ludzie ze spółek zewnętrznych.
Czy firmy okołogórnicze przyjmują osoby posiadające uprawnienia emerytalne?
Pracownicy górnictwa, będący specjalistami o unikalnych kompetencjach i kwalifikacjach, odchodzą na emerytury w relatywnie młodym wieku i niejednokrotnie zdarza się, że są zatrudniani przez firmy okołogórnicze świadczące usługi na rzecz kopalń. Przed laty, na mocy uchwały walnych zgromadzeń spółek górniczych, w specyfikacjach istotnych warunków zamówień wprowadzono zapis, że do prac na rzecz kopalń nie można zatrudniać emerytów. Nie wiem, czy do takich rozwiązań nie należałoby powrócić, by usankcjonować zasadę, że jeśli ktoś odchodzi na emeryturę górniczą, jest definitywnie wyłączony z pracy wykonywanej pod ziemią.
Outsourcing, czyli zlecanie pewnych prac poza kopalnie, był dla górnictwa sposobem na obniżenie kosztów produkcji.
Istotnie obserwujemy w ostatnich latach, że zlecanie prac firmom zewnętrznym jest o wiele tańsze. Aktualnie, wobec ograniczania w kopalniach nakładów inwestycyjnych przeznaczonych na drążenie wyrobisk, firmy te, startując w przetargach, wzajemnie licytując, obniżają ceny, co dla kopalni stanowi spadek kosztów. Dodatkowo firmy te oferują swoim pracownikom niższe wynagrodzenia niż kopalnie, czyli mają nieporównywalnie niższe koszty pracy. Widać to na przykładzie kosztów dniówek skalkulowanych przez podmioty startujące w przetargach. Drugim aspektem jest tzw. kredyt handlowy - zewnętrzni kontrahenci otrzymują zapłatę za swoje usługi dopiero po 120 dniach. Wszystko to wpływa na niższe koszty produkcji dla kopalń.
Czy po katastrofie w Halembie i wprowadzonym wówczas zaostrzeniu przepisów spółki okołogórnicze pracują bezpiecznie?
Uważam, że tak. Nie ma obecnie nadmiernych problemów z wysoką wypadkowością wśród pracowników tych firm, co pokazują raporty Wyższego Urzędu Górniczego. Ale wypadkowość spadła też znacząco wśród pracowników kopalń. Ze sprawozdania WUG wynika, że miniony rok w górnictwie był jednym z najbezpieczniejszych.
Firmy zewnętrzne są zatrudniane również przy pracach specjalistycznych.
To specyfika górnictwa. Pracownicy kopalń posiadają mniejsze doświadczenie dotyczące tzw. budownictwa górniczego, tj. prac związanych np. z drążeniem szybów czy budową specjalistycznych obiektów górniczych, którymi są komory, wyrobiska wielkogabarytowe czy też przekopy. W przeszłości funkcjonowało wiele firm zewnętrznych przygotowujących fronty robót pod przyszłe rozcinki. W moim odczuciu roboty specjalistyczne należy zlecać na zewnątrz i powinni je wykonywać znający się na rzeczy fachowcy. Dotyczy to szczególnie robót udostępniających i tych prowadzonych w kamieniu. Tym bardziej że wskaźniki natężenia robót przygotowawczych w kopalniach spadają.
A tych pozostałych spółek kooperujących z kopalniami powinno być mniej?
Jeśli chodzi o roboty pomocnicze - na pewno tak.
Kompania Węglowa wykorzystuje do wielu zadań swoje zakłady lub spółki córki.
Podczas audytu zwróciliśmy uwagę również na ten aspekt. Te podmioty nie uczestniczą w przetargach, nie obejmuje ich kryterium najniższej ceny, więc nie konkurują na rynku. Są w uprzywilejowanej sytuacji.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.