Ponad 100 mln zł potrzeba jeszcze na unieszkodliwienie toksycznych pozostałości po dawnych Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry. Problemem jest nie tylko brak środków, ale także skomplikowany stan prawny, uniemożliwiający zakończenie trwających od lat 90. ub. wieku działań.
Odpady po zlikwidowanych zakładach od lat określane są mianem największej na Górnym Śląsku bomby ekologicznej. Na likwidację zagrożenia wydano już 230 mln zł, unieszkodliwiając ponad milion metrów sześciennych odpadów. Do neutralizacji pozostało jeszcze 425 tys. m sześc. odpadów, w tym 272 tys. m sześc. na terenach prywatnych.
Sytuacja własnościowa jest jednym z problemów w pozyskaniu środków. Prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, Andrzej Pilot, wskazuje, że środki z Funduszu mogą być przeznaczone wyłącznie na likwidację zagrożeń środowiskowych na terenach będących we władaniu Skarbu Państwa lub samorządu. Fundusz dotąd przeznaczył na neutralizację odpadów po zakładach 70 mln zł i deklaruje dalsze wsparcie, ale to nie wystarczy.
Starostwo Powiatowe w Tarnowskich Górach złożyło wnioski o sfinansowanie unieszkodliwienia odpadów do funduszy ochrony środowiska: narodowego i wojewódzkiego, ubiega się również o środki unijne. Jednak wnioski te dotyczą prac przewidywanych do wykonania jedynie na gruntach Skarbu Państwa, ponieważ w obecnym stanie prawnym nie ma innej możliwości.
Sytuację komplikuje status prawny Zakładów Chemicznych Tarnowskie Góry. Są one podmiotem gospodarczym, którego likwidacja uznana została za zakończoną, ale nie zostały wykreślone z Krajowego Rejestru Sądowego, czyli w świetle prawa są traktowane jak wciąż działający podmiot, w dodatku obciążony 3,5-milionowym długiem i postępowaniem komorniczym - to przyczyna, dla której nie nastąpiło wykreślenie z rejestru.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.