Przypadki świętokrzyskie
Trzydzieści lat minęło - podśpiewuję sobie na znaną melodię, z myślą o penegrynacjach z dowcipem po kraju i zagranicy, a przy okazji wspominając różne dziwne, często niewytłumaczalne zdarzenia. Kabaret Masztalskich często bywał na pięknej ziemi świętokrzyskiej, dokąd zresztą nadal jest zapraszany. Może ze względu na tę częstotliwość tam miały miejsce trzy dziwaczne tzw. "wypadki przy pracy".
Pewnego razu zostaliśmy zaproszeni przez jakąś lokalną agencję koncertową na występ plenerowy. W umówionym dniu, ze stosownym zapasem czasu, zjawiliśmy się w Ostrowcu Świętokrzyskim w miejscu, które znaliśmy już z wcześniejszych tego rodzaju występów. A tam głucho: nie ma nikogo i, jako żywo, nie widać żadnych symptomów imprezy. Telefonujemy do agencji, ale tam odzywa się tylko fax. Pytamy ludzi, nikt niczego nie wie. Wreszcie ktoś mówi, że jest festyn gdzieś w przyległej wiosce. Jedziemy, ale tam nas w programie nie ma. Na powrót w Ostrowcu, mocno skołowani, przepytujemy patrol policji na okoliczność festynu. Po wyjaśnieniu co i jak ze szczegółami, policjanci zaczęli się dziwnie uśmiechać i zasugerowali, że padliśmy ofiarą pewnego znanego im i nie całkiem sprawnego intelektualnie oszusta.
Już mieliśmy wracać, gdy zadzwonił telefon:
- Gdzie jesteście? - zapytał nasz agent. - Mamy opóźnienie, ale za niedługo wchodzicie na scenę!
- Jak to: gdzie jesteśmy? - rzuciłem w słuchawkę nie bez złości. - W Ostrowcu!
- Ale przecież impreza jest w Skarżysku Kamiennej! - krzyknął zrozpaczony agent.
Łamiąc wszelkie zasady bezpiecznej jazdy, nieco spóźnieni, dojechaliśmy i wystąpiliśmy. Do dziś nie wiemy kto i w jakim momencie się pomylił.
Co do niesprawności intelektualnej, to kiedyś zatrudnił nas znany nam organizator imprez i jednocześnie muzyk, na wieczorny występ gdzieś w Nowym Bytomiu. Przyjechaliśmy do wskazanego lokalu, wywołując zdziwienie swoją obecnością. Okazało się, że znany nam organizator popadł w nieznany nam stan psychicznego rozchwiania.
Wracając do przygód na ziemi świętokrzyskiej... Druga, choć wcześniejsza od poprzedniej, wiąże się ze Starachowicami. Do udziału w dużej imprezie plenerowej zaprosił nas znajomy konferansjer, który jednocześnie zajmował się organizacją. Ponieważ tego dnia mieliśmy wcześniej zakontraktowany występ w Kłobucku, więc w Starachowicach, zgodnie z umową, zjawiliśmy się przed 22. Powitała nas ciemność, pustka i strażnik.
- Jaka impreza? - zdziwił się niepomiernie. - Skończyła się.
- Dawno? - zapytaliśmy mocno skonfundowani.
- Wczoraj - odparł strażnik i zamknął bramę. Okazało się, że ze względów finansowych festyn był jedno-, a nie dwudniowy, ale nas o tym nie poinformowano. Organizator tłumaczył się, że przecież ustalaliśmy wszystko dużo wcześniej, a on potem niczego nie potwierdzał, więc o co chodzi? Zaufanie jest cenne w tym fachu. Niestety rachunki za nie bywają słone.
Wkrótce potem pojechaliśmy na podobny występ, którego nie było, do samych Kielc - i to trzecia ze wzmiankowanych na początku, niepomyślnych "przygód świętokrzyskich". Choć nikną one wśród setek znakomitych spotkań w tym regionie. Zresztą ich uciążliwość jest żadna w porównaniu z przygodą sprzed półtora roku. Pojechaliśmy na występy do Niemiec. Dzień wcześniej z naszym wieloletnim organizatorem ustaliliśmy spotkanie na pewnej stacji benzynowej koło Frankfurtu, by wspólnie jechać dalej. Przyjechaliśmy pierwsi, więc telefon z pytaniem, gdzie jest, bo my już jesteśmy.
- Gdzie jesteście?
- No na miejscu spotkania.
- Ale przecież to za tydzień...
I znów, do dziś nie wiemy przez czyją pomyłkę odbyliśmy przejażdżkę długości 2000 kilometrów... A zazdroszczą nam pracy lekkiej, łatwej i przyjemnej.
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU
Z TASZY LISTONOSZA
Lekcja życia
- Dziś, moi drodzy - powiedziała nauczycielka do uczniów w szkole podstawowej - porozmawiamy o pożytkach jakie mamy z różnych stworzeń. Na przykład powiedzcie co nam daje kura?
- Jajka, jajka - zawołały dzieci chórem.
- Bardzo dobrze - zawyrokowała nauczycielka. - A krowa, co nam daje?
- Mleko, mleko...
- Dobrze. A świnia?
Przez chwilę zaległa cisza, aż wreszcie ktoś odpowiedział:
- Jedynki w dzienniku i zadania domowe...
Dezaprobata
Do apteki wszedł mały chłopiec. Stanął przed okienkiem i wspinając się na palce zapytał aptekarza:
- Proszę pana, czy to pan sprzedaje tran?
- Tak dziecko, sprzedaję tran.
- Ty świnio!
Głód wiedzy
Na lekcji religii w szkole podstawowej katechetka oświadcza:
- Dziś wam opowiem skąd na świecie wzięło się dwoje pierwszych ludzi.
W tym momencie podniósł się w klasie mały rwetes i dzieci, jedne przez drugie, zaczęły wołać:
- Ale my to już wiemy, proszę pani... My to znamy... A czy moglibyśmy pomówić o tym, skąd wziął się trzeci człowiek?
Kto pije i pali...
Dawno temu na lekcji przyrody, nauczyciel wyjaśniał dzieciom szkodliwe działanie dymu tytoniowego i alkoholu. Najpierw, do szczelnego pojemnika wpuścił jakiegoś owada, a następnie napełnił zbiornik dymem tytoniowym. Po chwili owad rozstał się z życiem. Następnie nauczyciel do probówki napełnionej alkoholem wpuścił dżdżownicę. Po chwili dżdżownica wyzionęła ducha. Na koniec nauczyciel zapytał:
- Jaki wniosek możemy wysnuć z naszego dzisiejszego doświadczenia?
W klasie zapanowała cisza. Po chwili do odpowiedzi zgłosił się pewien klasowy łobuz.
- Ja wiem, proszę pana - powiedział. - Wniosek jest taki: kto pije i pali ten nie ma robali...
Porządek musi być
Kierownik baru, mocno zdenerwowany, krzyczy na kelnera:
- Nie możesz tego dłużej robić! Nie możesz podpitych gości wyrzucać za drzwi!!!
- Ale przecież pijanych się wyrzuca z lokalu. Tak mnie uczyli - zaoponował kelner.
- Może i tak cię uczyli! Może i powinno się wyrzucać! Ale nie z Warsu!!!
HIGH SOCIETY
rubryczka celebrycka
W przypływie dobrego humoru, Henryk Sienkiewicz, zwrócił się do znanego badacza literatury, autora licznych studiów historyczno-literackich, Ferdynanda Hoesica:
- Drogi panie Ferdynandzie. Jeśli pan chce, to zrobię panu przyjemność, jako badaczowi życiorysów pisarzy i uchylę rąbka pewnej tajemnicy. Panu jedynemu powiem o swojej pierwszej miłości.
- Nie, nie - zaprotestował Hoesic energicznie - proszę tego nie robić. To ja ustalę, kiedy pan się naprawdę zakochał po raz pierwszy...
Do znanego z ciętego języka Bernarda Shawa, trafił młody autor z pytaniem:
- Mistrzu, jakiej udzieliłby mi pan rady? Co powinienem zrobić, żeby moje utwory dotarły do mas?
- To proste - odparł Shaw. - Niech pan je wszystkie potnie na confetti i użyje w czasie karnawału.
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
U Żydów zachowujących tradycyjne obyczaje, żadne małżeństwo nie mogło się skojarzyć bez pośrednictwa swatki lub swata.
- Dziś uszczęśliwiłem pięć osób - pochwalił się pewien swat, znajomemu.
- Ajajaj! A jak to zrobiłeś?
- Szczęśliwie skojarzyłem dwie pary!
- Ty Lejbe chyba nie umiesz liczyć. Przecież dwie pary to dopiero czterech ludzi. A gdzie ten piąty???
- Jak ty się możesz pytać, gdzie? Stoi przed tobą! Bo czy ty myślisz, że ja to zrobiłem za darmo???
W przedziale kolejowym jechało trzech starozakonnych.
- Oj - westchnął jeden.
- Ojojoj - zawtórował mu drugi.
- Panowie, ja was proszę - zawołał trzeci. - W mojej obecności nie rozmawiajcie o polityce!
Z MĄDROŚCI CHIŃSKICH
Pewnego mędrca, jego uczniowie pytali o to, jakich miał nauczycieli.
- Miałem dwóch mistrzów - odpowiedział. - Obu słuchałem z równą uwagą, zachowaniu obydwu pilnie się przypatrywałem i bez nauki zaczerpniętej od nich obu nie mógłbym dziś sam być waszym mistrzem. Jednego z moich mistrzów, pełnego cnót i mądrości, starałem się naśladować we wszystkim. Drugiego obserwowałem bacznie, żeby przypadkiem nie nabawić się takich wad, jakie on miał i równie głupio się nie zachowywać...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Jakże łatwo wzniosłość przemienia się w śmieszność. Ale człowiek nie wie, że raz osiągnąwszy stan śmieszności, już nigdy dla nikogo nie stanie się wzniosłym.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.