W środę (2 marca) kolejny etap rozmów ws. usamodzielnienia gliwickiego oddziału Centrum Onkologii-Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. Marszałek śląski Wojciech Saługa i dyrektora placówki prof. Leszek Miszczyk spotkają się z parlamentarzystami z województwa śląskiego.
Temat jeden: co zrobić, by powstał niezależny Śląski Instytut Onkologii w Gliwicach. Dlaczego ma być niezależny?
Dlatego, gdyż tylko instytucja prowadząca własną politykę finansowo-kadrową będzie mogła skutecznie wykonywać swoją misję i zabezpieczyć potrzeby zdrowotne w zakresie onkologii - uważa nie tylko kierownictwu gliwickiego Instytutu.
Przypomnijmy, że przed kilkoma tygodniami marszałek Saługa zaprosił premier Beatę Szydło do rozmów na temat utworzenia Śląskiego Instytutu Onkologii. Propozycja ta była kolejnym krokiem, wpisującym się w trwającą w regionie kampanię na rzecz usamodzielnienia się gliwickiego oddziału od centrali w Warszawie. W tej sprawie zebrano kilkanaście tysięcy podpisów mieszkańców regionu.
Władze samorządowe województwa popierają ideę utworzenia Śląskiego Instytutu Onkologii, gdyż obecny model jest co najmniej dyskusyjny. Choćby dlatego, że podział środków finansowych wypracowywanych w gliwickim oddziale jest niesprawiedliwy.
Teraz gliwicka placówka jest częścią Centrum Onkologii w Warszawie. Dlatego zobowiązana jest odprowadzania części wpływów za zakontraktowane usługi medyczne do centrali i oddziału krakowskiego, które borykają się z trudnościami finansowymi. Dotychczas gliwickie Centrum zmuszone było przekazać do placówek w Warszawie i Krakowie ok. 82,6 mln złotych - wyliczał Wojciech Saługa w specjalnym apelu skierowanym do parlamentarzystów i radnych. Jak wskazywał, to nie koniec ewentualnych strat, gdyż w październiku minionego roku zażądano kolejnych 65 mln zł.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.