Od wielu lat organizacje typu Greenpeace na całej kuli ziemskiej walczą z istniejącymi kopalniami surowców energetycznych. Przez długi czas obraz protestujących przeciw górnictwu był taki sam - grupa ludzi maszerująca ulicami lub stająca przed budynkami urzędów państwowych, siedzibami spółek wydobywczych czy kopalń, wymachująca transparentami i hałaśliwie potępiająca działania górnictwa.
Później zieloni zaostrzyli formy protestu. Zaczęli blokować kopalnie, przykuwać się łańcuchami do urządzeń górniczych, bram czy wejść do siedzib. Celu był jeden - sparaliżować działalność firmy i zwrócić uwagę opinii społecznej. Rzadko to pierwsze im się udawało. Kopalnie po krótkich przerwał prowadziły wydobycie mimo demonstracji i protestów. Na przykład nie przyniosły pożądanych dla klimatysów efektów dwuletni cykl protestów wokół australijskiej kopalni węgla brunatnego Maules Creek, blokada przez kajakarzy portu załadunku węgla Newcastle Harbour, czy szturmy aktywistów na biura firm wydobywczych.
Dopiero kiedy ekoaktywiści zaczęli stosować kapitalistyczne podejścia i uderzyli właścicieli kopalń po kieszeni, zaczęli naprawdę być zauważani. Przykładem może być działalność Australijczyka Jonathana Moylan'iego i jego fałszywe informacje giełdowe. Poinformował on, że bank ANZ wycofał się ze wsparcia inwestycji firmy górniczej Whitehaven, co spowodowało spadek jej wartości o 314 mln dolarów. Za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na rynku został on skazany na 20 miesięcy więzienia.
Pojawiły się też kolejne formy protestów, mające uwypuklać etyczne wartości inwestycji paliw kopalnych. Jak pokazują deklaracje instytucji finansowych, przyniosły one oczekiwany przez klimatystów efekt. Szereg banków i domów finansowych zaczęło rozważać wycofanie się z finansowania firm paliw górniczych. Niektóre już nawet podjęły takie decyzje.
Przed kilku miesiącami Greenpeace ogłosił, że gotowy jest wykupić jedną z niemieckich kopalń węgla brunatnego i ją zamknąć. Na deklaracjach się póki co skończyło, bo w grę wchodzą miliardowe kwoty.
Takie inicjatywy dowodzą, że Greenpeace i podobne jemu organizacje klimatystów sięgają po nowe sposoby walki o swoje interesy i próbują sięgać po instrumenty rynku kapitalistyczne, aby dopiąć swych celów
Czy takie okażą się efektywne, czas pokaże.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.