Śmiertelne niebezpieczeństwo grozi górnikom w państwowych kopalniach z powodu braku dostatecznej liczby aparatów ucieczkowych! - alarmują związkowcy z największego Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy.
Branża cierpi na niedofinansowanie. Kilkakrotnie ograniczono w ostatnich miesiącach zakupy sprzętu ochrony osobistej i zbiorowej. Z powodu biurokratycznego bałaganu przy zmianach struktury nadzoru górniczego w kopalniach praktycznie nie organizuje się obowiązkowych szkoleń bhp.
- Na przykład w ciągu 9 miesięcy tego roku należało przyuczyć do korzystania z aparatów ucieczkowych prawie 17 tys. górników a w rzeczywistości przeszkolono zaledwie 5 tys. osób - podaje portal npgu.net.
Związkowcy wzięli pod lupę kopalnię Krasnolimańska (jedną z największych na Ukrainie, silnie metanową, z wydobyciem rocznym ponad 3,6 mln t węgla) na północnym zachodzie Obwodu Donieckiego, pod kontrolą rządową, gdzie pod koniec października 845 m pod ziemią doszło do śmiertelnego wybuchu i pożaru.
- Okazało się, że w tej kopalni dla co trzeciego górnika nie starcza aparatu ucieczkowego! A wśród szczęśliwców, którzy zjeżdżają pod ziemię ze sprzętem ratunkowym, tylko połowa umiałaby z niego skorzystać w razie katastrofy! To praktycznie wyrok śmierci, bo zginą w przypadku zadymienia - oburza się Michaiło Wołyniec, szef NZZGU i podkreśla: - Niestety identyczna sytuacja panuje we wszystkich państwowych kopalniach w kraju!
Krasmolimańska praktycznie nie wydobywa węgla a 5-tysięczna załoga nie pracuje i nie otrzymuje wypłat, bo pod ziemią trwa akcja tamowania pożaru. Nie wiadomo, czy ruch kopalni zostanie kiedykolwiek przywrócony, bo za korupcję aresztowano w międzyczasie dyrektora zakładu i dwóch jego zastępców a pozostali inżynierowie nie mają odpowiednich licencji do prowadzenia kopalni.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Aparat? Ok. Ale niech będzie na stałe na dole, w pobliżu przodka w jakiejś skrzyni. Targanie ze sobą tego wszędzie to tylko daremny trud. I tak aparaty lądują gdzieś z boku, a ludzie robią swoje...
a mi po 7 latch roboty zoden nie powie ze to jest komu potrzebne i te przepisy ze trzeba to nosic badziewie. jak sie przeliczy ilosc ludzi i ilosc dniówek jaka przerobili a jak czesto uzywali aparatów to nawet 0.1% nie bedzie to tak jak by w aucie kizali kozdemu miec respirator bo moze miec zawal serca