Zamówienia ONZ, Banku Światowego czy unijnych agend, warte 50 mld dol., przechodzą naszym firmom koło nosa. Jesteśmy w ogonie Unii Europejskiej - pisze "Puls Biznesu"na podstawie badań przeprowadzonych przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM).
Polska co roku wpłaca do międzynarodowych organizacji pomocowych ok. 350 mln dol. Tylko 1/7 tej kwoty wraca w formie kontraktów i grantów do rodzimych podmiotów. Polskie firmy zrealizowały w 2013 r. dla nich kontrakty warte niecałe 55 mln dol.
Stosunek wypłat do wpłat wynosi w naszym przypadku tylko 15,5 proc. To przedostatni wynik wśród 19 krajów UE zbadanych przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM). Gorzej wypada Szwecja - 13,5 proc., ale tamtejsze firmy zrealizowały kontrakty za ponad 200 mln dol.
Relatywnie najskuteczniejsze w pozyskiwaniu zamówień z ONZ, BŚ czy UE są podmioty z Danii, Belgii i Hiszpanii. Na każde 100 dol. wpłaconych przez Danię, wraca 120 dol. - mówi Patryk Kugiel z PISM, autor raportu "Udział sektora prywatnego w wielostronnej pomocy rozwojowej. Szanse dla Polski".
Najwięcej zarabiają firmy z krajów, które wpłacają najwięcej, prowadzą aktywną politykę współpracy rozwojowej, goszczą siedziby organizacji międzynarodowych i mają duży potencjał finansowo-technologiczny - wskazuje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.