Po czwartkowej decyzji zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego o zakazie użytkowania w kopalniach kilkuset sztuk aparatów ucieczkowych znowu głośno robi się o tzw. "aferze pochłaniaczowej" w górnictwie.
W stacji ratownictwa w kopalni Mysłowice-Wesoła specjalny zespół kontroli wewnętrznej KHW, w obecności przedstawicieli WUG, OUG oraz producenta i ratowników górniczych, a także związkowców sprawdził profilaktycznie w czwartek (29 października) ok. 70 aparatów ucieczkowych. Z informacji z KHW wynika, że w 60 proc. z nich wykryto uszkodzenia (np. korozja od zewnątrz, odklejonie i sperforowane węże), mimo że okienka kontrolne na obudowach potwierdzały sprawność urządzeń. Sprawdzona partia jest używana w kopalni Mysłowice-Wesoła KHW od 2010 r. i jej 5-letni okres przydatności do użytku wygasa w listopadzie br.
Skargi z historią
Przypomnijmy, że sprawa powraca już od 2011 r., kiedy to pierwsze reklamacje zaczęli składać górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Później dołączyli przedstawiciele innych spółek węglowych, a także ratownicy górniczy. Wskazywali usterki tego sprzętu osobistego, który w razie katastrofy i zadymienia wyrobisk wytwarza masę tlenotwórczą i przez godzinę pozwala górnikówi na bezpieczne oddychanie.
Dostawcami większości aparatów do polskich kopalń są dwie firmy: Faser i Draeger a zastrzeżenia dotyczyły pierwszej z nich i urządzeń typu KA-60. Aparaty Fasera mają pięcioletnią przydatność do użytku i po tym okresie muszą być wymienione na nowe. Podobne urządzenia z firm zagranicznych ten okres mają dwu-, trzyletni. Każde otwarcie aparatu powoduje, że nie nadaje się do ponownego wykorzystania. Uniemożliwia to sprawdzenie sprawności wszystkich aparatów znajdujących się aktualnie na wyposażeniu kopalń. Stąd kontrole ich jakości mają charakter wyrywkowy i tylko losowo wybranych egzemplarzy.
W latach 2009-2014 na ogólną liczbę 73246 takich aparatów kopalnie zgłosiły wadliwość 3061 sztuk.
Wielokrotne specjalistyczne badania w akredytowanym laboratorium Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu nie potwierdzały zarzutów (zaledwie w jednym egzemplarzu jesienią 2013 r. wykryto zwiększony opór przy oddychaniu). Skargi nie ustawały, Wyższy Urzęd Górniczy w Katowicach prowadził wielokierunkowe postępowanie wyjaśniające, a nawet okreswo wstrzymał obrót rynkowy tych aparatów. Zlecił też kontrolę jakości nowych urządzeń za granicą, by przeciąć wszelkie wątpliwości.
Niemcy zbadali aparaty
Spośród 11 europejskich certyfikowanych placówek kontrolnych tylko eksperci Dekra Exam w Niemczech byli w stanie podjąć się sprawdzenia polskich aparatów ucieczkowych. W sierpniu 2014 r. orzekli, że badane aparaty spełniają stawiane im wymagania. Ewentualne usterki mogą powstać zarówno z winy producenta, jak i w trakcie użytkowania.
Mimo pomyślnych wyników, nadzór górniczy nadal kontrolował i kontroluje te urządzenia, a także nakłonił kierownictwa kopalń do prowadzenia praktycznych szkoleń górników, które miały nauczyć prawidłowego posługiwania się aparatami w podziemnych wyrobiskach. Szkolenia te miały być prowadzone nie na aparatach ćwiczebnych (wielokrotnego użytku), lecz tych normalnie stosowanych w wyrobiskach, którym kończył się termin gwarancji.
Zdaniem producenta większość defektów wynikała bowiem z nieostrożnej eksploatacji (np. rzucania pochłaniaczami). Ratownicy górniczy twierdzili, że używają sprzętu w ekstremalnych niekiedy warunkach i jest po prostu niewytrzymały.
Podczas 32 innych kontroli pod ziemią inspektorzy Okręgowych Urzędów Górniczych w Gliwicach, Katowicach i Rybniku wykryli nieszczelności w 13 aparatach (3 proc. sprawdzanych). Rok temu Faser dokonał przeglądów prawie 34 tys. aparatów KA-60, które wyprodukowano w latach 2009-2010 i zwrócił je kopalniom jako sprawne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
@Leceroy: dobrze wiadomo, że "pochłaniacz" to potoczna nazwa. Używają jej sami górnicy w kopalniach, bo łatwiej jest określić to jednym słowem, niż przy pomocy "aparat ucieczkowy-tlenotwórczy izolujący".
Pochłaniacze? Nettg... o czym piszesz osobo ukrywająca się pod skrótem "WIG". Czy kiedykolwiek pani/pan słyszał/-a jak działa pochłaniacz. Aparaty ucieczkowe typu KA-60, tudzież SR-60 izolują nas od atmosfery niezdatnej do oddychania. Tam nie ma żadnego pochłaniacza. (facepalm)
A kolega lopop z Mysłowice-Wesołej zgłosił ten fakt na policji czy w prokuraturze. Przecież to jest bezpośrednie narażenie życia i zdrowia. Aparaty zabezpieczyć do analizy i sprawa do prokuratury. A jeśli nie zgłosiłeś, to czemu siedziałeś cicho i teraz robisz z siebie bohatera ratującego kolegów. Ratować trzeba też innych. Zgłaszaj to gdzie trzeba i bądź za świadka. Jeśli to zgłosiłeś i złożyłes zeznania to sorry a powyżej napisane nie ma znaczenia.
Do lolopop. A masz pewność że za 2-3 lata zadziała ci niemiecki czy ukraiński. Ja nie. 24 lata na dole w przygotówkach i trzy razy użyłem SR-60 który zawsze działał. Kontrolować trzeba wszyskich producentów bo inaczej wygląda to na uwziecie się na jednego.
Do DJ. kolego , nie chodzi o to aby wykończyć Polską firmę , ale aby ta Polska firma nie wciskała szmelcu górnikom . 06.10.2014 , ratowałem swoje i innych kolegów życie , i na sześć ( 6 ) aparatów które użyłem , zadziałał tylko jeden !!! Kiedy otwierasz aparat w ogniu , i błagasz Boga o życie , a aparat to zwykły szmelc , wtedy wiesz że już po tobie!!! My Górnicy chcemy dobrych aparatów !!!!!
Brawa dla moderatora. Piszę jeszcze: raz na następną kontrolę trzeba zaprosić DEKRĘ, był urzędnik z WUGu i co zrobił z tą wiedzą, Faser niech zacznie produkować dobrze a nie tanio, ratowniki tak trzymać.
zabawne ludziska robią na kopalniach:) i w tej polsce:) moze sie obudzą jak niemcy sprzedają polsce 100 tys arabow:)obudzi sie jeden z drugim niewazne czy ratownik jak arab dostanie 4-koła socialu a ratownik straci prace przez merkel za co2 jak narazie polacy produkujący aparaty mogą ją stracić na rzecz niemca sprzedającego swoj aparat....
Jak niemce kupiom za złotówkę nasze gruby to bedom już mieli na nich swoje aparaty ;)
Oczywiście, że chodzi o to aby wykończyć polskiego producenta. Musimy mieć niemieckie. Z nimi wszyscy obchodzą się delikatnie (jak z jajuszkiem). A na polskich się siedzi, staje i rzuca. Jakby tak OXY potraktować to by tygodnia na grubie nie wytrzymały. Do tego droższe i krócej zdatne do użycia. Dekra badała i co. Polskie są tak samo dobre jak niemieckie. No ale widać kogoś boli, że pieniądze zostaną w polsce.
Bvw - może o to właśnie chodzi, żeby te amerykańskie, albo niemieckie kupić i ktoś zadbał żeby szumu narobić. Ciekawe, czy to tak bezinteresownie zrobił?
Haha, a tyś gimnazjum skończył? Chyba nie, bo czytać ze zrozumieniem nie potrafisz. Może przeczytaj powoli na głos, może coś pojmniesz. Przynajmniej spróbuj.
jaki problem kupić amerykański eba 6,5 i po problemie dobry sprzęt na lata
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Ciekawe skąd ta nagonka, nawet niemcy sprawdzili jest ok, a nettg dalej sieje panike że jest coś nie tak, głupi news.