Nie milkną echa ogłoszonego w poniedziałek (14 września) przez Grupę Energetyczną Enea wezwania na kupno 21.962.189 akcji spółki Bogdanka w cenie 69,39 zł za akcję. Enea zamierza tym samy przejąć kontrolę nad swoim dotychczasowym dostawcą węgla, któremu wcześniej wypowiedziała umowę na dostawy surowca do Elektrowni Kozienice, z zachowaniem dwuletniego okresu wypowiedzenia. Enea informowała wówczas, że umowa została wypowiedziana z uwagi na brak porozumienia między stronami co do cen węgla na 2016 r. oraz niekorzystne warunki umowy wieloletniej.
Analitycy giełdowi są sceptyczni co do ewentualnej realizacji transakcji.
- Na rynku istnieją podejrzenia, że Enea mogła celowo wcześniej wypowiedzieć umowę na dostawy węgla z Bogdanki, aby zaniżyć sztucznie kurs Bogdanki i wywołać panikę. Nikt jednak nie ma na to dowodów. Poza tym Komisja Nadzoru Finansowego z pewnością zbada, czy ktoś nie miał informacji o wzroście kursu Bogdanki, jaki miał miejsce przed ogłoszeniem wezwania. Na wykresie wyraźnie bowiem widać, że popyt na te papiery wyraźnie rósł - wyjaśnia Tomasz Wyłuda, analityk z Domu Maklerskiego ING Securities Banku Śląskiego w Katowicach.
Przypomnimy, że notowania Bogdanki wystrzeliły 14 br. w grę aż o 25 proc.
- Sadzę, że oferta GE Enea jest za tania i część funduszy inwestycyjnych nie zgodzi się na transakcję. Enea będzie musiała zaoferować wyższą cenę za akcje Bogdanki - dodaje Wyłuda odsyłając do komunikatu największego akcjonariusza LW Bogdanka - Aviva PTE posiadającego ok. 20 proc. udziału w akcjonariacie Bogdanki.
- Analizujemy propozycję Enei. Nasze pierwsze wrażenie jest takie, że zaproponowana cena nie odzwierciedla prawdziwej wartości spółki - powiedział Marcin Żółtek, dyrektor inwestycyjny, członek zarządu Aviva PTE.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.