KOMU, KOMU? BO IDĘ DO DOMU!
Ja bardzo współczuję większości moich kolegów-dziennikarzy przedziwnej wolności dziennikarskiej, w jakiej przyszło im współcześnie pracować. No bo niby wolno wszystko, co prawem dozwolone, bo niby nie ma cenzury, a za to jest swoboda wypowiedzi. Tylko że jest suweren i hegemon nie mniej opresyjny od tych różnych tam opresji co były i minęły, a czasami może nawet bardziej opresyjny. To słuchalność, oglądalność i poczytność; jedno bóstwo w trzech postaciach. Można napisać, powiedzieć, pokazać cokolwiek genialnie mądrego i w znakomitym stylu z zachowaniem nienagannych zasad warsztatu, ale... szef wymaga jeszcze, żeby się dobrze "sprzedawało"! A gusty odbiorców są, jakie są - najczęściej niezbyt wygórowane. A jeśli wygórowane to w mniejszości, więc... Szef oczywiście wymaga nie dlatego, że jełop - przynajmniej nie zawsze - tylko dlatego, że jego szef wymaga od niego. Wymaga odpowiedniej statystyki, bo od niej zależy to najważniejsze: kasa! Bez kasy nie będzie szefa, szefa szefa i podwładnych szefa. A kasa to reklamodawcy. Oni dają kasę, gdy kupują reklamy. A kupią u tego, kto się dobrze "sprzedaje".
Żeby się dobrze "sprzedać" najlepiej jest wykryć i opisać aferę. Najlepiej nie od razu, tylko najpierw przygotować grunt, zasugerować, że wkrótce opublikuje się coś naprawdę porażającego! Potem dać mały przedsmak afery, sugerujący, że afera jest gigantyczna i zamieszane są w nią bardzo znane postaci. Napięta do granic możliwości ciekawość odbiorców w tym momencie gotowa jest już "pęc" z głośnym hukiem, podobnie, jak ów rozdęty balon afery. Ale wtedy należy nieco upuścić napięcia, sugerując, że być może afera nie jest aferą, ale trzeba to jeszcze sprawdzić. I kiedy odbiorcy nieco sflaczeją, należy powiedzieć, że afera jednak jest, i to jeszcze większa, niż początkowo można było sądzić z jeszcze bardziej prominentnymi osobami na pierwszym planie i w tle, i jeszcze chwilę odczekać. A gdy odbiorca dostaje palpitacji serca, biegunki i erekcji (to ostatnie w przypadku części odbiorców oczywiście), to można mu wcisnąć każdy kit, a on i tak z wypiekami na twarzy pobiegnie do znajomych i wykrzyknie: "Słyszeliście już?! Ale afera!!!". I słupki pójdą do góry, reklamodawcy przyjdą z kasą, a wszyscy pójdą z premią - z największą szef szefa, oczywiście.
Jest pewien problem tylko. Bo choć afer ci u nas dostatek, to dla wszystkich nie wystarczy. Wtedy trzeba aferę samemu sprokurować. Ale to zbawa niebezpieczna; śliska, jak krowi placek. Na szczęście jest jeszcze seks. No, tu jest pole do popisu nieograniczone, bo zawsze się znajdzie jakaś dzierlatka i przystojny młodzieniec, którzy dla sławy bzykną się na wizji i to na czubku słupa ogłoszeniowego, a ona potem powie, że jego penis jak ulał pasuje do jej pochwy! (cytat autentyczny). No, ale jeśli z jakichś względów szef szefa uzna, że seks nie pasuje pod profil (bo przecież pasuje pod każdy profil i znakomicie się sprzedaje) jego medium. Co wtedy? Nie ma afery, nie ma seksu... No jasne! Jest jeszcze przecież kuchnia!
I tak oto mamy niezawodne wskazania, jak zrobić, żeby się "sprzedało", żeby sprzedać i żeby wszyscy mieli. Zastanawiam się tylko, skąd przekonanie reklamodawców, że te wszystkie rządne sensacji, seksu i żarcia osoby kupią ich produkt, zwłaszcza jeśli to akurat jest chomąto dla konia, albo bidet w najlepszym gatunku?
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU
Z NAUKOWEGO PÓNKTU WIDZENIA
Niezwykle trudno jest zdefiniować różne pojęcia i obiekty tak, żeby definicja była trafna, a jednocześnie przystępna. Szczególnie w matematyce. Więc jeśli już taka definicja powstaje, warto ją ku ogólnemu pożytkowi upublicznić, co też czynię. Dziś definicja koła. Koło jest to linia krzywa, bez kątów, zamknięta, by nie można było znaleźć jej początku.
Skoro jesteśmy przy liniach - a to ważne pojęcie: linie kredytowe, linie produkcyjne, linie wysokiego napięcia, linie autobusowe, linie przemian i linie demarkacyjne, linie postępu i takie których przekroczyć nie wolno, więc definicja linii równoległych: dwie linie równoległe są jak szyny - skręcają jednocześnie...
PRZERWA NA REKLAMĘ
Przyjmę kobietę do robót domowych i udoju, oraz pracownika rolnego, osobę samotną, do krów.
Kantówki modrzewiowej 40 kubików sprzedam na willę, która przetrwa 1000 lat.
Ostrzenie przedmiotów oraz konfetti na zabawy wykonuje punkt Usług Różnych.
Traktor kupię - do 25 koni.
Wesołe Miasteczko w Katowicach organizuje kurs dla operatorów do obsługi własnych urządzeń rozrywkowych.
Wszystkie dzisiejsze ogłoszenia są autentyczne i pochodzą z różnych gazet z 1962 roku.
SZCZYTY
Szczyt dobrych usług pocztowych:
skrzynka listowa na bramie cmentarza.
Szczyt dobrych manier:
wyskoczyć z piątego piętra, zamknąwszy uprzednio za sobą okno.
Szczyt roztropności:
zgubiwszy się w tłumie podejść do policjanta, zgłosić swoje zaginięcie i podać swój rysopis.
Szczyt pogody ducha:
zastrzec w testamencie występ komika podczas swojej ceremonii pogrzebowej.
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Skąd ostatnia żałoba w Wąchocku, ogłoszona przez sołtysa?
Z powodu dwóch świń, które mu się utopiły w kaflu służącym za koryto...
Jaka jest najnowsza inwestycja sportowa w Marklowicach?
Zakup boiska, które sprzedał Wodzisław wobec braku sukcesów miejscowych piłkarzy.
A co jest w związku z tym największym zmartwieniem sołtysa Marklowic?
Problem przewiezienia boiska do swojej miejscowości.
Po co do Kamujka przyjechał nurek głębinowy?
Dla ratowania sołtysa, który tonie w czarnej rozpaczy.
KÓNSKI Z BELE KÓND
Nieporozumienie
Jankes spotyka Indianina i pyta:
- Czy to ty jesteś ostatnim Mohikaninem?
- Nie, ja jestem przedostatni. Ostatni wczoraj umarł...
Magia statystyki
Dziecko zwraca się do matki:
- Mamo; a w roczniku statystycznym przeczytałem, że przeciętna rodzina składa się z trzech i pół osoby. Co to jest to pół osoby?
- To twój tata...
Magia umysłu
Lekarz do pacjenta w klinice psychiatrycznej:
- Chwileczkę, trochę się już w tej pańskiej opowieści pogubiłem...
- Nie szkodzi - mówi pacjent - w takim razie zacznę jeszcze raz od początku. No więc, gdy stworzyłem już ziemię...
A to ci dopiero!
Dwóch pacjentów w klinice psychiatrycznej podchodzi do stołu, na którym stoi szklanka odwrócona do góry dnem. Jeden próbuje włożyć do niej rękę, ale mu się nie udaje. Zdziwiony mówi do drugiego:
- Ty widziałeś? Szklanka bez wnętrza!
Drugi bierze ją i odwraca, po czym stwierdza:
- No popatrz: i bez dna...
Wypoczywajmy
Po powrocie z wakacji Buracka chwali się znajomym:
- No i wyobraźcie sobie, że całą Grecję przejechaliśmy w ciągu pięciu dni! I to mimo kilku godzin straconych w muzeach...
Niesubordynacja
- Słyszałem, że pańska żona chciała pojechać za granicę na wakacje?
- Tak, to prawda, ale ja się stanowczo sprzeciwiłem.
- Ach tak. Ale zdaje się, że jednak pojechała?
- Pojechała, ale beze mnie i bez mojego pozwolenia...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Jazda konna to ulubiony sport pomników...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
